
Stało się to czego obawiał się najbardziej. Jego żona straciła panowanie nad sobą i wyszła usłyszawszy o planowanym za dwanaście tygodni wyjeździe. Nie chciała nawet poznac szczegółów. Nie dała mu nawet dojść do słowa.
Ojciec zawsze powtarzał mu, że kobieta powinna znać swoje miejsce w szeregu, że kariera i dobra żona, to dwie rzeczy które nigdy nie idą w parze. Śmiał się z tego. Co też staruszek mógł wiedzieć o życiu, normalnym związku, dobrych relacjach z żoną… Uziemił matkę robiąc z niej robota kuchennego w przeświadczeniu, że to jedyny dobrze funkcjonujący model. – Cholera, może miał rację, pomyślał teraz.
Kiedy zaczęła podnosić na niego głos – uznał, że brak jej klasy za którą zawsze tak bardzo ja cenił. Do tej pory po mistrzowsku panowała nad emocjami. Była jak skała. Niewzruszona. Wiedział, że ma swoje zdanie, ale zanim coś powie zastanowi się trzy razy i przemyśli podejmując rozważną decyzję pozbawioną znamion emocji. Racjonalną, słuszną i dobrą dla wszystkich członków rodziny. Teraz postąpiła inaczej. Myślała tylko o sobie. Mało tego – ośmieliła się zrobić mu wstyd jakiego on nigdy jej by nie zrobił.
Zawsze, nawet wtedy kiedy jej pomysły na życie wydawały mu się chybione nie wrzeszczał na nią, nie robił cyrków w miejscu publicznym. A ona nie dość, że pokrzykiwała, to jeszcze nie dała mu dokończyć i jak nastolatka strzeliła focha wybiegając z restauracji. Przecież od problemów nie da się uciec. Zawsze wspólnie stawiali im czoła.
Poprawił przewrócone krzesło, zawołał ją – bardziej przywołując do porządku niż chcąc skłonić do powrotu. Potem już tylko, sącząc wino i jedząc wykwintne danie, obserwował jak opętana wściekłością biegnie w bliżej nieznanym kierunku. Był przygnębiony.
Oczywiste było dla niego, że nie będzie za nią biegł. Nie znosił takich łzawych historyjek rodem z romansideł babskich. Facet, który ma jaja trzyma głowę wysoko niezależnie co i jak! Wytrzymał spojrzenia innych gości restauracji, nie ugiął się. Nie wyjął telefonu żeby zadzwonić. Był twardy jak skała. Dokończył wino, zjadł jeszcze deser, zapłacił i postanowił wyciszyć się. Wsiadł więc w samochód i pojechał do lasu Kabackiego. Uwielbiał spacery w tamtejszych rejonach.
Było już ciemnawo, jesienią noc przychodzi szybciej. Mżawka chwilowo zmieniała się w deszcz ze śniegiem. Szedł powoli, nieśpiesznie Patrzył jak wydychane powietrze zmienia się w szary obłoczek. Jakby wydychał własną duszę. Jakby pozbywał się marzeń? Tracił wiarę, nadzieję i miłość?
Przypomniał sobie jak to było kiedy urodziły się dziewczynki. Jak silne było ich małżeństwo. Jak Joanna dbała by był szczęśliwy. Jak namiętna była, czuła i troskliwa. Zawsze starała się, żeby każdy domownik był uśmiechnięty, zadowolony, najedzony i zrelaksowany. Była fajną babką z dużą klasą. Nawet w dresie wyglądała stylowo i kusząco.
Nigdy nie robiła mu scen. Szanowała jego zdanie nawet jeśli miała inne. Dyskutowała, ale życzliwie i spokojnie. Zawsze umiała znaleźć złoty środek i zwykle zgadzała się na jego propozycje. Wiedziała przecież, że wszystko robi z myślą o nich. Dla nich…
Nigdy nie zwracała uwagi przy obcych. Była taktowną, żoną idealną. Nie umniejszała jego roli, była tłem. Pięknym, interesującym tłem. Nawet kiedy zaczęła robić karierę i wspinać się po szczebelkach zawodowego sukcesu – nigdy nie dała mu odczuć, że jej rozwój jest istotniejszy niż rodzina. A on jej zaufał. Dał mnóstwo swobody, pozwolił rozwijać pasje, zgodził się na zatrudnienie pomocy do domu, wpuszczenie do ich enklawy obcej kobiety, która odciążała ją od sprzątania, prasowania, prania i mycia podłóg.
Jego ojciec załamywał ręce. Ostrzegał, że to dobrze się nie skończy. Nawet się skłócili z tego powodu. Kazał mu nie wtrącać się w nie swoje sprawy. Powiedział, że nie zamierza tak uziemić swojej żony, że chce żeby mogła być szczęśliwa, rozwijać się, żyć…
Teraz chodził po ciemnym lesie i zastanawiał się gdzie popełnił błąd. I w którym momencie to wszystko wymknęło mu się spod kontroli. Kiedy właściwie role tak boleśnie się odwróciły, a on obsadzony został w roli drugoplanowej – „tylko męża”.
Kiedy przekręcał kluczyk w stacyjce miał już plan. Wiedział, że tym razem nie będzie taryfy ulgowej. Odrzucił wszystkie lęki, obawy i żale. Do Szwecji pojadą wszyscy, czy ONA tego chce czy nie. A za swoje zachowanie boleśnie zapłaci. Wiedział już jak ma zagrać i gdzie uderzyć, żeby osiągnąć cel. Joanna poszła o krok za daleko. Boleśnie się o tym przekona. -Dość tego, pomyślał ruszając z piskiem.
Photo by Iulia Mihailov on Unsplash