Przeklinanie może słono kosztować! Wiedziałeś o tym?
-O, żesz, no i h.. z tym, ja p…. o, k… Ja, j…! Czyli kilka słów o Ochach i Achach naszych czasów… i ich konsekwencjach!
O tym, że przeklinanie nie najlepiej świadczy o przeklinaczu-wiedziałam od zawsze (nasz brak kontroli emocji może bywać trudny dla osób postronnych). Wiedziałam też, że w pewnych środowiskach jest nieakceptowane i bardzo źle postrzegane. I, że niektórzy twierdzą, iż świadczy o wysokiej inteligencji, a badacze donosili, że jest prozdrowotne, bo uwalnia od stresu, przynosi ulgę i rozładowuje napięcia (jednym rozładowuje, a innym nasila…).
Dla mnie to było odkrycie. Nie miałam pojęcia, że za używanie słów nieprzyzwoitych (czyli popularne bluzganie) zgodnie z art. 141 Kodeksu Wykroczeń można zapłacić mandat!
Art. 141 Kodeksu Wykroczeń
Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1.500 złotych albo karze nagany.
Nie jest to nowy przepis – funkcjonuje wiele lat. Niemniej w kontekście okrutnej mody na wulgaryzmy wyrzucane z ust niczym pociski z broni maszynowej może być drobnym odstraszaczem.
Można oczywiście kląć i kląć. Tak samo, ale całkiem inaczej. Mnie wkurza najbardziej przeklinanie pełne furii, wściekłości i pozbawione całkiem kontroli…
Ja sama nie jestem jakąś potworną purystką językową ani, tym bardziej, świętą ale sposób wyrażania negatywnych emocji tak się złajdaczył, że aż strach. Jest niczym stary, przeżarty denaturatem menel. Ok, media donoszą, że ludzie inteligentni klną, ale ja myślę inaczej. Klną niemal wszyscy, ale niektórzy robią to całkiem NIEZNOŚNIE! Wszystko zależy od kontekstu i skali natężenia. Ostre, agresywne i powtarzane niczym refren przeklinanie świadczy dobitnie o problemach z opakowaniem emocji, o braku klasy i kultury i barbarzyństwie językowym….
Photo by Brooke Lark on Unsplash