Wiele razy wyobrażałem sobie ten moment. Chwilę, kiedy znowu ją zobaczę. Potem na jakiś czas niemal całkowicie o niej zapomniałem. Czasem tylko wracała w snach jako miłe wspomnienie pełne ciepła. Trochę poblakła i przykurzyła się jakby tracąc na znaczeniu. A teraz znowu była obok. I nijak nie wiedziałem co mam o tym myśleć.
Kiedy wróciłem z pracy było już dość późno. W planach miałem szybki telefon do Julki i reset. Przy łóżku piętrzył się stos książek. Chciałem zanurzyć się w Dostojewskim, ale widać nie było mi to dane. Kiedy otworzyłem drzwi wejściowe najpierw ją usłyszałem – mówiła cicho i szybko, potem poczułem zapach papierosa, co o tej porze było niebywałe, bo babcia zwykła palić zaraz po obiedzie, a na końcu ją zobaczyłem. Magda wyglądała całkiem nie wakacyjnie – blada, wychudzona – jakby składała się z samych trosk i zmartwień.
Zdjąłem buty, uśmiechnąłem się żeby ukryć zaskoczenie i wszedłem do zadymionej kuchni w której siedziały jak dwie kumpelki – moja babcia i moja przyjaciółka. Widok z jeden strony mnie cieszył, z drugiej budził niepokój. Byłem pewien, że wizyta Magdy nie jest przypadkowa. Obawiałem się, że stało się coś złego.
Pocałowałem w policzek babcię, która wyszła z kuchni zostawiając nas samych. Podszedłem do niej. Ukryła twarz w rękach i zaczęła cicho płakać. Kucnąłem obok i zapytałem co się stało. Nadal mnie roztkliwiała. Pogładziłem ją po plecach i delikatnie zsunąłem jej lodowate dłonie z buzi. Złapała moje ręce kurczowo, jakby chciała je ogrzać, i cichutko wyszeptała – Nad ranem mama miała kolejny udar i w ciężkim stanie trafiła z ośrodka opieki do szpitala. Rokowanie się bardzo słabe. Późno zareagowano. Patrzyłem na nią bezradnie. Nie wiedziałem co powiedzieć, jak zareagować. Nie rozumiałem czego ode mnie oczekuje i zastanawiałem się gdzie zapodział się jej narzeczony. Jakby czytając w moich myślach dodała, że przeprasza za zamieszanie, ale jej chłopak wyjechał do rodziny w Austrii i nie chce go tu ściągać, a nie ma nikogo innego niż ja i babcia, która przecież mamę zna.
Czy miałem do niej żal, pretensję? Nie wiem. Było mi bardzo przykro, ale nie chciałem więcej komplikacji. Mój świat dopiero co zaczął się układać. Dostałem od niej kosza. Powiedziała mi, że jest zakochana w kimś innym, a ja nie jestem dla niej. Potem babcia wspomniała, że ma narzeczonego, czyli tamten związek był bardzo poważny, zatem czemu znowu ja? Szczerze powiedziawszy czułem się trochę traktowany przedmiotowo. Znowu miałem mętlik w głowie.
Cóż książki musiały poczekać. Chwilę porozmawialiśmy, atmosfera się trochę rozluźniła. Zaproponowałem, żeby odzywała się jak tylko będzie potrzebowała wsparcia – czułem, że mam taki obowiązek. Nie była mi obojętna, ale też nie chciałem znowu władować się na minę, zaangażować i skomplikować sobie wszystko od nowa. Włączyłem jazz, zrobiłem herbatę i chyba udało mi się Magdę trochę pokrzepić. Babcia przygotowała kanapki i znowu wyszła. Kiedy zrobiło się spokojniej – zapytałem jak mogę jej pomóc, ale nie uzyskałem jasnej odpowiedzi. Chyba chciała tylko żebym chwile przy niej był. Zapytałem jak jej się układa z tym bubkiem, ale nie miała ochoty o tym gadać. Zapytała za to jak u mnie i właśnie kiedy planowałem jej powiedzieć o tym, że daliśmy sobie z Julką szansę – moja dziewczyna zadzwoniła. Przeprosiłem na chwilę i wyszedłem porozmawiać na balkon.
Motyle w brzuchu i tęsknota. Odliczaliśmy dni do jej powrotu. Rozstanie spotęgowało to uczucie do potęgi entej. Wracała lada chwila. Umówiliśmy się, że będę na dworcu. Nie mogłem się doczekać. Rozmawialiśmy krótko, powiedziałem, że muszę kończyć bo mam gościa. Na szczęście i dość niespodziewanie nie zapytała kto nim jest. Zastanawiałem się już jak mam z tego wybrnąć, ale jak widać całkiem niepotrzebnie. Kiedy skończyłem i wróciłem do kuchni Magdy już nie było. Babcia poinformowała mnie, że wyszła nie chcąc komplikować mi planów. Prosiła żeby mi przekazać, że dziękuje za pomoc i docenia. Nie rozumiałem tego. Przecież rozmawiałem z Julką ledwie kilka chwil. Zastanawiałem się czy nie pobiec za nią, ale czułem, że to będzie głupie. I wtedy chyba pierwszy raz od dłuższego czasu dotarło do mnie, że wyzwoliłem się z Magdy, że dokonałem wyboru, że naprawdę wreszcie wiem, czego chcę. Tak na sto procent.
Trochę mi w tym nieświadomie pomogła. Ta rozmowa pod klubem dała mi do myślenia no i co tu ukrywać, zostałem odstawiony pewnie uraziło to moją męską dumę. Miałem w pamięci wprawdzie ten cudowny pocałunek, ale po nim nastał szereg pomyłek, które do tej pory napawały mnie wstydem. Za dużo było tego wszystkiego. No i była Julka. Miałem nadzieję, że na dobre.
Babcia jak zwykle nie mówiła nic. Spojrzała na mnie ciepło jakby czytając moje myśli. Pozmywałem po kolacji, wykąpałem się i wróciłem do Dostojewskiego. Nie miałem plątaniny myśli, nie rozważałem czy dobrze zrobiłem, nie wyobrażałem sobie co by było gdyby. Byłem dziwie spokojny. Dziwnie wyciszony. Jakbym wreszcie ułożył trudne puzzle. Jakbym odszukał swoją drogę. Jakbym trafił w dziesiątkę na strzelnicy uczuć.