Początkowo zupełnie nie radziła sobie z nagłym odejściem Jana, choć gdyby się zastanowić nieco dłużej, nie było ono wcale, ani niespodziewane, ani nawet zaskakujące, było za to całkowicie niewyobrażalne. Sądząc po tym, co głosił jej mąż, że rodzina była siłą, a małżeństwo niemal świętością i po tym, co zwykł mawiać, że to rodzice, oboje rodzice, zapewniają stabilizację i dobry rozwój dzieciom przez całe swoje życie – miała prawo być chyba zdziwiona takim obrotem sprawy. Nasłuchała się tych bredni i uwierzyła. Uwierzyła, psia kość, z całą mocą.

Continue Reading…

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.