Czyli KOMUNIKACJA PUBLICZNA (społeczna?) na WYSOKIM POZIOMIE – rozważania marudnego obserwatora…
Pada. To nie nastraja huraoptymistycznie. Mżawka działa na mnie dziś jak płachta na byka. Wyzwala dzikie instynkty.Widzę więcej, czuje mocniej, a ciśnienie co rusz spada i wznosi się.
Na fali wznoszącej przekroczyłam próg tramwaju. Pozornie wszystko ok czyli większość pasażerów zaklętych w telefony, a pozostała część zmagająca się z problemami natury okulistycznej. Nie widzą niczego poza końcem własnego nosa, a itp. jak przez mgłę. A już z całą pewnością nie zauważają starszej Pani, która ledwo wczłapała się do środka i rozpaczliwie rozglądała się za miejscem siedzącym. To samo, z całą pewnością, spotkałoby ciężarną w dziewiątym miesiącu i inną, słabsza osobę, której wypadałoby nieco ułatwić życie. W końcu jakiś inny, starej daty mężczyzna, zlitował się i przekazał tej kobiecie swoją miejscówkę. Kropka.
Nie, nie kropka. Chwile później niczym Wenus z fal, z tłumu wyłoniła się młoda dziewczyna prowadząca ożywiony dyskurs z kolegą. Chyba miała wrażenie, że gra w filmie, bo ustawiła aparat na tryb głośnomówiący plus obraz i prowadziła w tramwaju telekonferencję mizdrząc się do małego ekranu. Kurcze, nie chciałam słuchać tej rozmowy, a byłam zmuszona, bo poziom ćwierkających decybeli dogoniłby mnie w każdej części tramwaju. Niby można zwrócić uwagę, ale czym to umotywować? Bólem głowy? Upierdliwością? W dobie pełnej tolerancji trzeba dobrze się zastanowić komu i jak zwraca się uwagę… Wzrok i miny innych współpasażerów -tych stojących (bo siedzący są ślepi głusi pilnując własnych krzesełek)- bezcenne. Większość myślami krążyła, założyłabym się, wokół zagadnień dobrego wychowania… Wysiadłam. Kropka.
Kropka by była gdybym nie musiała jechać dalej. A musiałam. Tym razem wchłonął mnie niskopodłogowy, nowoczesny autobus. I tu było już lepiej, bo rotacja na miejscach większa. Młodzi chętniej ustępowali starszym, choć jeden Pan usiadł z torbą i zajęli dwa miejsca. Chyba łączyła ich bliska relacja, bo kiedy ktoś zapytał czy mógłby tę torbę przesunąć -żachnął się. Ale wziął swoje zawiniątko na kolanka. Jednak. Można! I kiedy pełna optymizmu zbliżałam się do swojego miejsca przeznaczenia jakiś chłopak wyjął z torby e-papierosa i zaczął palić. Przytkało mnie. Dosłownie. Spiorunowałam go wzrokiem, ale popatrzył na mnie tylko z politowaniem. Że niby co? Że dymka w stresie nie może buchnąć? Dymek przecież nie śmierdzi, więc nie powinien nikomu wadzić, a że w autobusie? No i co z tego… Z radością wyskoczyłam na swoim przystanku. Wdychałam już tylko spaliny.
Jestem dziś zbulwersowana. Bulwers po całości. Zastanawiam się skąd się bierze taki brak obycia, kultury? Przecież to podstawa podstaw. Żadna wysublimowana finezja skropiona perfumami. To raczej bułka z masłem. Powidła śliwkowe i szare mydło. Nie mogę patrzeć na zdziczenie obyczajów w komunikacji miejskiej (ale niestety nie tylko)… Czy to już akceptowalna NORMA? Jeśli tak to ja WYSIADAM!
Jak zostać CELEBRYTĄ w kilka dni?! To BANALNIE proste! Wchodzisz w to?
Photo by Bruce Warrington on Unsplash