Czyli o tym czy jesteśmy w stanie żyć bez WiFi, bez Internetu? I co się z nami dzieje kiedy znika zasięg…
ZŁOWIENI W SIEĆ
W tym roku, z całą świadomością (a nawet z premedytacją), wyjechaliśmy na wakacje w miejsce gdzie nie ma WiFi. Myślałam, że wreszcie wszyscy (w tym i ja) odnajdziemy się w pełni w rzeczywistości pozbawionej dostępu do sieci. Szum morza, zapach lasu, słuchanie kapiącego deszczu, czytanie książek, długie spacery – jednym słowem RAJ UTRACONY!
Kiedy kilka dni przed wyjazdem okazało się, że przedłużając umowy z operatorem sieci komórkowej równocześnie zwiększył nam się pakiet internetowy – miałam mieszane uczucia. Z jednej strony, bez Internetu nie mogę pracować, z drugiej Internet zabiera TYLE CZASU…
Miałam nadzieję jednak, że mimo wszystko sieć będzie trzeba ograniczyć, bo limity nie są przecież z gumy. I ta świadomość, pierwszy raz w życiu… trzymała mnie przy życiu!
KIEDYŚ ŻYCIE TOCZYŁO SIĘ NA PODWÓRKU
Kiedy byłam dzieckiem po szkole, zajęciach dodatkowych – jak angielski czy brykanie w Pałacu Młodzieży, biegałam z koleżankami po podwórku. Robiłyśmy „widoczki”, wspinałyśmy się na drzewa (czasem z nich spadając i nie robiąc z tego powodu żadnego większego zamieszania), bawiłyśmy w podchody, robiłyśmy psikusy, nagrywałyśmy własne audycja radiowe, jeździłyśmy na wrotkach, rowerze, zwiedzałyśmy okolice i chadzałyśmy na kręcone lody. W telewizji była jednie dobranocka i 5-10-15. Na tym koniec. Telefon? Wychodzony stacjonarny z obrotową tarczą. Dla większej wygody i prywatności mieliśmy aparat z bardzo, bardzo długim kablem, żeby móc sobie ten aparat przenosić do pokojów.
ZACZĘŁO SIĘ NIEWINNIE… OD ZAKUPÓW
Kiedy pojawiły się na świecie moje dzieci Internet był już kawałkiem mojego świata. Robiłam w nim zakupy ciuszkowe, zamawiałam zabawki. Pisałam artykuły i przesyłałam do redakcji. Nie było jeszcze WiFi i komórki też służyły tylko do rozmów i wysyłanie smsów. Wraz ze wzrostem dzieci Internet osaczał nas coraz bardziej. W końcu, lata temu, w naszym domu zagościło WiFi i powoli, powoli świat Internetu wkradł się do telefonów. No i zaczęło się na dobre. Dziewięć lat temu założyłam konto na fb…
INTERNET POWOLI PRZEJMOWAŁ KONTROLE NAD ŻYCIEM
Krąg moich znajomych się poszerzał, kolejne funkcje, kolejne portale, grupy... i stale coraz mniej czasu. Szklany ekran, youtube, muzyka pod prysznicem i bezustanne plumkanie telefonu informujące o nowych postach, kolejnych powiadomieniach, nowych artykułach do poczytania.
OSACZENIE TOTALNE
Świat nagle przeniósł się do Internetu. Nie ma Cię tam? Nie istniejesz! Mieszkamy częściowo na Ziemi i częściowo w wirtualnej czasoprzestrzeni.
- tu poznajemy ludzi
- tu znajdujemy miłość
- tu oglądamy filmy
- tu robimy zakupy
- tu szukamy wszelkich informacji
- tu przygotowujemy się do testów/uczymy się
- tu czytamy recenzje i wystawiamy opinie
- tu rezerwujemy wakacje
- tu plotkujemy
Badania nad wpływem WiFi na organizmy ludzkie
Uzależnienie od Internetu – SIECIOHOLIZM
Stajemy się niewolnikami Sieci. Złapani w sieć. Niczym w więzieniu. Sama spędzam w Internecie mnóstwo czasu. Staram się go minimalizować, ale przyzwyczajenie-druga natura…
Kiedy wpisałam w wyszukiwarkę słowo: UZALEŻNIENIE pierwsza podpowiedź była -od Internetu, na kolejnych miejscach uplasował się alkohol, hazard, jedzenie i gry… Symptomatyczne!
Uzależnienie od Internetu to plaga XXI wieku. Internet nas wessał. Zabrał prawdziwe życie, zagospodarowała cały wolny czas. Dotyczy to milionów ludzi na całym świecie. Czaty portale gry, życie osobiste. Tak dużo rzeczy przeniosło się do Sieci…
A może warto spróbować się trochę wyswobodzić? Ja doszłam do momentu, że kiedy słyszę plumkanie telefonu czuję irytację, bo odrywa mnie od życia, od domu, od pracy, od prowadzenia samochodu. Postanowiłam wyłączyć dźwięki powiadomień i założyłam sobie, że dzień zaczynam od kawy, a do komputera, telefonu i innych mediów -siadam dopiero dobrze po śniadaniu.
I jeszcze jedno DZIECI w SIECI…
Naukowcy biją na alarm. Skutki uzależnienia u naszych pociech mogą być naprawdę groźne. Kiedy, dopiero rozwijający się układ nerwowy i delikatna, dziecięca psychika bombardowana jest bezustannie kolorowym światłem płynącym z tabletów, komputerów, telefonów plus emocje, przeżycia (czasem bardzo silne) jakich pociechy doświadczają w wirtualnym świecie – to wszystko może sie przyczynić do pojawienia się zaburzeń emocjonalnych, poważnych problemów z koncentracja, zaburzeń więzi z rodzicami i osobami najbliższymi, a w końcu także wyobcowania się z realnego świata!
Zatem zamiast sadzać dziecko (i siebie!) przed szklanym ekranem pomyślmy jak urządzić to nasze życie trochę na nowo. Wprowadźmy limity, ograniczenia (TAKŻE SOBIE!) i kontrolujmy ciut bardziej to, co robimy sami i to, co robi nasze dziecko. Cena za wessanie do wirtualnego świata jest bowiem bardzo wysoka. Tak czy siak od czegoś zawsze trzeba zacząć. Sama świadomość problemu, to już bardzo dużo! To już pierwszy, mały kroczek ku większej wolności…
A Ty? Umiesz sobie poradzić bez Internetu? W jaki sposób to robisz? Jak rozwiązałaś sprawę na linii dziecko- WiFi?
Tak, czy siak w przyszłym roku zaplanowaliśmy ponowny wyjazd w miejsce, gdzie sieć ma swój koniec i początek. Znowu jedziemy zatem na… koniec świata (wirtualnego!). Tam, gdzie dzieci szaleją razem, śmieja się i wyczyniają dzikie brewerie – tak jak my kiedyś. W dobie świata bez Sieci. I myślę, że to może być nowy trend. Sposób na odzyskanie spokoju i równowagi. W każdym razie polecam każdemu… choć łatwo nie jest!
Powodzenia! Trzymam kciuki za Was i za Nas:-)!