Warto być sobą

Być autentycznym – w wirtualnym świecie to niemal niemożliwe… Jednak warto wyjść z tego schematu. Z tej ułudy, iluzji, udawactwa, komplementów na wyrost i wyprasowanej, botoksem, osobowości. Ja nie potrzebuję tego, żeby ktoś udawał, że mnie lubi, prawił komplementy (mam w domu lustro) i czarował tylko po to, by coś osiągnąć. Sama również nie znoszę słodzić kiedy mi gorzko, choć doceniam i mówię, gdy coś mi się podoba. Uwielbiam za to AUTENTYCZNOŚĆ choć bywa chropowata, nieuczesana, a czasem również mało efektowna! Pewne rzeczy mi się przejadły. W nosie mam udawane przyjaźnie i zatęchłe relacje, bo co mi po nich?! Dojrzałam 🙂

Jak być autentycznym skoro świat kocha piękne słówka

Manipulanci, podgrywacze i etatowi pochlebcy mają się wyśmienicie o każdej porze roku i w każdej sytuacji. Mówią to, co chciałoby się usłyszeć. Obiecują złote góry i szybko zdobywają zaufanie tymczasem, kiedy sytuacja wymaga prawdziwej obecności – ulatniają się. Nie ufam osobom, które „czytają w moich myślach” i odgadują potrzeby. Nie ufam tym, którzy starają się za bardzo, za intensywnie, nienaturalnie:). Wiele razy przekonałam się ile warta jest taka znajomość czy inaczej kalkulacja… I dziękuję!

Być autentycznym na planecie złotych rad

Całkowicie odpuszczam układy w których ktoś mnie usiłuje modelować, dopasowywać, kształtować na swoją modłę. Mam swoje wytyczne, poglądy, którymi nie epatuję i nie znoszę gdy ktoś próbuje agitować i na mnie wpływać. Nie zamierzam już słuchać oświeconych rad ludzi, którzy wiedzą lepiej mimo, że nie wiedzą nic. Tych, którym wydaje się, że pozjadali wszystkie rozumy i mają patent na mądrość. Mówię asertywnie -dziękuję lub wysiadam z tego pociągu na pierwszej nadarzającej się stacji.

Autentyczny kompromis to nie rezygnacja z siebie

Uwielbiam za to KOMPROMIS – bo to świetna zabawa, bardzo wymagająca, intelektualna gimnastyka. Jednak prawdziwy KOMPROMIS, polegający na tym, że każda ze stron daje coś z siebie, trochę sobie ujmując albo modyfikując oczekiwania, a nie rezygnując z marzeń, planów i siebie… całkowicie.

Zażenowanie, poco mi to?!

Nie chcę przebywać w towarzystwie osób, które mówią szybciej niż myślą, zawstydzają, generją kłopoty, wyszukują wady, wbijają w kompleksy, albo niechcący niszczą innych, niecelowo, za to systematycznie, sprawiając przykrość, ośmieszając, obrażając, tłamsząc. Wykreślam słowo ZAŻENOWANIE ze swojego słownika znajomości. Nie lubię się tak czuć i nie chcę.

Autentyczna Uczciwość- zapomniana fraza?

Pod niebiosa wychwalam tych, którzy mają odwagę być sobą, mówić to, co myślą w formie nieraniącej innych. Tych, którzy szanują zdanie innych, maja swoje zasady i dotrzymują obietnic.

Ostatnie słowo

Nie muszę mieć ostatniego słowa (bo i co mi po nim), ani nikomu niczego udowadniać, sprawdzać się i ścigać! Nadal słucham uważnie tego, co mówią inni.. Nastawiam uszu, bardzo lubię ludzi i jestem ciekawa ich, ich historii, podejścia do życia i całej reszty bagażu życiowego, którym chcą się podzielić. Jestem obserwatorem. Uważnie patrzę na siebie i na świat. Mocno czuję, ale staram się trzymać emocje na wodzy. Wiem, że ich erupcja zwykle tylko osłabia… Dojrzałość smakuje wybornie!

 

A może by tak odważyć się być ASERTYWNĄ?

Photo by Cleyton Ewerton on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.