Zmiany, jedyny pewnik w życiu. No jeszcze poza tym, że kiedyś te zmiany ustaną raz na zawsze. Ale to też będzie zmiana. Na dobre. A może na złe? W każdym razie kolejna…

Zmiany są wpisane w nasz kalendarz. Czy tego chcemy, czy nie. Wpisują się same i nie oczekują akceptacji ani aprobaty. Czasem zaskakują na plus, czasem wylewają na głowę wiadro śmierdzących pomyj, a czasem wyciskają łzy. Morze łez. Bywają nieodwracalne, definitywne albo drobne. Niczym delikatna korekta. Tak, czy siak zwykle przychodzą pozornie nie w porę.

„Jeśli chcesz rozśmieszyć Pana Boga, opowiedz mu o swoich planach.” Woody Allen

Bardzo trudno zaakceptować to, że z minuty na minutę nasz życie staje na głowie. Zabiegani, zapędzeni, zalatani, kompletnie pozbawieni czasu -nagle przyhamowujemy, albo zatrzymujemy się na dłużej. W bezdechu. Oniemieniu. Zaskoczeni. Zdezorientowani i kompletnie wytrąceni z równowagi. -No kto by pomyślał?!  -Gdyby to przewidzieć… -Jak to możliwe?! – I co teraz?

Mamy swój plan. Trzy kroki w lewo, dwa w prawo i osiem na wprost. Realizujemy założenia nie przewidując, że czasem nam nie dane dojść tam, gdzie zmierzamy. Albo, że robiąc krok do tyłu, tak zwaną cofkę, znajdziemy coś, czego szukamy od zawsze. Tylko gdzie indziej…

Kiedy Bóg chce Ci zrobić podarunek, zwykle opakowuje go w kłopot. Im większy podarunek otrzymujesz, tym większym kłopotem Bóg go maskuje.”  Norman Vincent Peale

Czasem niespodziewanie okazuje się, że są jednak rzeczy ważne i ważniejsze. Że jednak możemy zrobić pauzę. Stać nas na to żeby  przyhamować, albo nawet zatrzymać się całkowicie. Bywa, że odnosimy tak dotkliwe obrażenia w zetknięciu z losem, że nic nie jest już takie jak wcześniej. Czasem wystarczy, że przeznaczenie odbierze nam kogoś. W pół zdania, w pół gestu. Bezpowrotnie

Czasem przeżywamy dramat, tragedię trudną do udźwignięcia. Cios, który podcina nam skrzydła, kaleczy serce, rani duszę. Myślimy, że temu wszystkiemu brak sensu. Najpierw do nas nie dociera. Wydaje się, że zaraz się przebudzimy i będzie jak kiedyś. Potem  nienawidzimy losu, buntujemy się, złorzeczymy. Czasem targujemy się z losem, albo wyrzucamy sobie błędy, winimy się. Potem przychodzi jeszcze głębsza ropacz. Bezdennie głęboka i kruczoczarna. Cierpimy, płaczemy, a w końcu obojętniejemy na wszystko, by na samym końcu pogodzić się z tym, co się stało. Jednak ból, wspomnienia i żałość towarzyszą nam nadal. Są pieczęcią, która bezpowrotnie nas zmienia. Radykalnie.

Czasem zmiana szybko się rozrasta, wypuszcza pęki. Ciąża, dziecko, nowe sytuacje, nowe relacje, wszystko inne. Nowy dom, nowe własne, miejsca, nowi ludzi, widoki, emocje. Nowa praca, rozwód, choroba… wszystkie te zmiany diametralnie i nieoczekiwanie zabarwiają nasz świat. Uczą czegoś nowego, wyznaczają nowe trasy, otwierają głowę na całkiem nowe przemyślenia, które bywają odkrywcze i… ekscytujące? Chwilami przygnębiające albo ożywcze… Inne. Tak jak i my…

Czasem mamy do czynienia z REWOLUCJĄ czasem z EWOLUCJĄ… Scenarzysta naszego życia nie lubi nudy. Uwielbia za to skłaniać do refleksji, zmusza do poszukiwania i przecierania nowych ścieżek, radości z tego co mamy, uśmiechu, wyrozumiałości dla błędów własnych i i nie tylko i życia TU I TERAZ! Bo nigdy nie wiadomo co czeka na nas za rogiem…

„Zmiany przyjdą na pewno, lecz nie wtedy, kiedy się na nie czeka.” Stefan Kisielewski

A ja Ci życzę cudownego, słonecznego dnia pełnego ciepłych emocji!

 

Życie to wyjątkowo kreatywny scenarzysta i kontrowersyjny reżyser!

 

Photo by Maria Oswalt on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.