Każdy z nas ma taki dzień. Dzień, który na zawsze zmienił jego świat. Ja mam takich kilka plus dwa szczególne, wyjątkowe, niepowtarzalne. Jeden przypada właśnie dziś!

To dzień narodzin mojej córki. To wyjątkowy dzień. Drugi taki trafia się w marcu. To dwa dni, które zmieniły mój sposób widzenia świata, poprzestawiały priorytety i wywróciły wszystko do góry nogami.

„Kiedy się śmieje dziecko, śmieje się cały świat”. Janusz Korczak

Kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą po raz pierwszy zastanawiałam się jak to będzie. Miałam pakiet wyobrażeń zmieszany z bukiecikiem marzeń i wieloma przekonaniami dotyczącymi wychowania, konsekwencji i tym podobne.

Roiłam sobie, że będę swoje dzieci trzymałą krótko, wpoję im soczystą kindersztubę i że będą chodziły jak w zegarku. Jak cisza, to cisza, jak powaga, to powaga, a jak złość… Hm, złości, smutku, płaczu nie przewidziałam. Na to się nie nastawiałam i nie przygotowywałam. Tego nie było.

Miało być słodko, cukierkowo i błogo. Nie, nie jestem infantylna i nigdy nie byłam. Dobrze, unoszę się parę metrów nad ziemią (na szczęście mam tu na dole osoby, które mnie ściągają na powierzchnię!) ale trzeźwy ogląd rzeczywistości zwykle jednak umiem zachować. Ale… nie w tym przypadku!

Kiedy więc na świecie pojawiło się moje pierwsze dziecko przeżyłam drobny szok (w drugim przypadku szok zmienił swoją miejscówkę, bo usadził się w relacjach siostrzanych – ale nie o tym dziś!). Mała kruszyna płakała. Dużo. Bardzo dużo doprowadzając mnie do rozpaczy. Chwilami miałam ochotę płakać z nią. Dniami, nocami płakała, a ja obmyślałam plan działania. Zaliczyłyśmy pediatrę, zrobiłyśmy badania, poprzestawiałyśmy harmonogram dnia, włączałyśmy suszarkę, jeździłyśmy samochodem, słuchałyśmy muzyki relaksującej. Robiliśmy z mężem dyżury nocne i wyczynialiśmy niezliczone kombinacje alpejskie w celu złagodzenia bólu życia naszej małej istotki. To był pierwszy krok ku prawdziwemu poznaniu macierzyństwa. Miłości, której nie da się ani opisać, ani opowiedzieć. Uczuć, które są gorące niczym lawa, pełne żaru, szczęścia, ale także lęków, obaw, nieprzespanych nocy i nerwów.

„Tam, gdzie nie ma dzieci, brakuje nieba.” Algernon Charles Swinburne

Życie z dziećmi na pokładzie jest jak pasjonująca przygoda. Czasem ktoś wypadnie za burtę, czasem sztorm, czasem spokojne niebo, a czasem piraci w okolicy. Nudów brak. Dzieci otwierają oczy na miliardy niewidzialnych dotąd rzeczy, poszerzają serce, a właściwie rozciągają je do niebotycznych rozmiarów- jakby było z gumy. Pokazują, uczą świata od nowa.

Narodziny dzieci to jakby narodziny nas wszystkich -na nowo. Odkrywanie nieznanych lądów, powrót do piaskownicy, beztroskiego śmiechu, pieluch, zmiany menu. Narodziny dzieci to jednak też rzeźbienie w sobie siły, woli walki, pracy nad sobą. To choroby, niepewność, łzy i cierpienie. To cała gama uczuć, szerokie spectrum doznań. To także definiowanie siebie – jako człowieka, związku. To walka o to żeby zmieniając siebie dać dziecku wszystko, co niezbędne mu do szczęśliwego wzrastania w miłości. Do wzrastania do samodzielności.

„Trzy rzeczy zostały z raju: gwiazdy, kwiaty i oczy dziecka.” Dante Alighieri

Kiedy, będąc jeszcze w liceum, rozmawiałam ze swoją koleżanką z ławki o tym jak wyobrażamy siebie siebie za naście lat opisała mnie tak (pamiętam to doskonale). – Ty biegniesz na szpilkach w długim płaszczu, a za Tobą dwoje dzieci, które usiłuje dotrzymać Ci kroku. Właściwie to były prorocze słowa. Zmieniłabym w nich tylko dwie rzeczy – szpilki zmieniłam na adidasy, a płaszcz na sportowa kurtkę – żeby było wygodniej. I tak, owszem – ja nadal gnam przez życie tyle, że moje dzieci teraz biegną już obok, a nie gonią…

Dziś jeden z dwóch najważniejszych dni w moim życiu. Od rana uśmiecham się do świata. I dziękuję. Mam cudowne dzieci. Kocham je, uczą mnie każdego dnia nowych uczuć. Dzięki nim doświadczam więcej, czuję mocniej, jestem kimś innym niż byłam.

Kochanie, wszystkiego najlepszego. Zdrowia, radości! Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga! Spełniaj marzenia. Wierz w siebie – świat stoi przed Tobą otworem, a my stoimy za Tobą… murem!

Dzieci… jakże smutno byłoby bez nich! 

Pięknego dnia!

Nastolataka – jak ją zrozumieć i jak pomóc…

Precz z lukrowaniem rzeczywistości!

Photo by Dakota Corbin on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.