Nie mogłem zrozumieć DLACZEGO tak się to wszystko zakończyło. Niespodziewanie, bez sensu. Postanowiłem więc zapytać – i dostałem odpowiedź, która całkowicie zwaliła mnie z nóg… Gdybym tylko wiedział wcześniej!
Kiedy ją całowałem czułem, że jestem w ósmym niebie. Że to jest właśnie to, czego szukam. To jest ta dziewczyna. Ta i tylko ta! Była taka delikatna, subtelna, niemal ulotna. To było kilka chwil po których Magda otrzeźwiała i raptownie się ode mnie odsunęła. Choć to ja zacząłem -przeprosiła. Obejrzała się za siebie czy nikt nas nie widział po czym odetchnęła z ulgą. -Sam widzisz, stwierdziła. Jestem tylko słaba kobietą, która szybko by Ci wywietrzała z głowy, dodała.
Dodała jeszcze, że muszę mieć kogoś, kto będzie mnie trzymał krótko, bo z moim powodzeniem i rozbieganymi oczami, lekko nie będzie. Śmiała się całą sobą, ale wyczuwałem nutę żalu. Widziałem, że ten pocałunek całkowicie wytrącił ją z równowagi, zbił z tropu. Czułem, że nie ma sensu pytać dlaczego tak się to wszystko ułożyło, bo przed chwilą sama właśnie mi to wyjaśniła. Popatrzyłem na nią ciepło i powiedziałem, że dla mnie też jest kimś wyjątkowym, i że ta noc nie była dla mnie jedną z wielu. Była niezapomniana, jak zresztą cała znajomość z nią. I, że chyba nie będę potrafił się z nią dalej przyjaźnić wiedząc, że jest z tym Markiem. I, że chyba mnie źle oceniła, bo wcale nie trzeba mnie krótko trzymać. Mówiłem to, coraz bardziej tracąc wiarę w to, co mówię. Magda miała rację. Sto procent racji. Ja nadal nie wiedziałem czego do końca chcę…
Czy mógłbym ją zranić? Pewnie mógłbym. Nie wyobrażałem sobie, że oto teraz poznaję dziewczynę u boku której spędzę całe życie. Miałem na to bardzo dużo czasu. Cholernie dużo czasu. Nie, nie byłem przekonany, że chciałbym się już teraz uziemić tak na amen. Ale czy ktoś w ogóle w tym wieku mógł mieć pewność? Czy ona ją ma?
Powoli kierowaliśmy się w stronę knajpy. Oboje zatopieni byliśmy we własnych myślach. Przerwałem tę pozorną ciszę pytając ją co właściwie, w tej sytuacji, czuje do Marka? Bez zastanowienia powiedziała, że jest zakochana. A ja już nic z tego nie rozumiałem. Kochała mnie i kochała jego. Tylko z nim planowała przyszłość, bo był mniej atrakcyjny, bardziej przewidywalny i dało się go bardziej ogarnąć. Miał mniejsze powodzenie i mniej… rozbiegane oczy. Dobre sobie. Niezłe kryterium doboru osobniczego. Chciałem ją jeszcze o to podpytać, ale nagle pojawił się ON. Spojrzał na mnie spode łba, a na nią sarnim wzrokiem. Stwierdził, nie pytając jej o zdanie, że oni właściwie będą już lecieć, bo jutro jadą w góry. Pociągnął ją za sobą. Zdążyła mi tylko machnąć ręką na pożegnanie i puścić oczko.
Czyli cieszyłem się słabą reputacją. Byłem zbyt przystojny, za atrakcyjny i zbyt pociągający. Na dokładkę zdolny czyli w jakimś aspekcie dobrze rokowałem. Dobre sobie. Wtopiłem się w knajpiany tłum. Piłem piwo za piwem. Rozmawiałem z ludźmi z roku. Potem przysiadła się do mnie koleżanka z trzeciego roku. Oszałamiająca blondyna. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłem się gdzieś na Dolnym Mokotowie u jej boku. Odkryłem to z przerażeniem. Całkiem nie wiedziałem co się wczoraj działo. Nic nie pamiętałem. Niezła wtopa. Spała jak zabita. Na szczęście. Nawet nie wiedziałem jak ma na imię. Ubrałem się i wymknąłem po cichu, na palcach, niczym złodziej.
Wracając bladym świtem, spacerem do domu plułem sobie w twarz. Magda mnie prześwietliła. Znała mnie chyba bardziej niż ja sam siebie… Byłem beznadziejny?!
Photo by Chris Barbalis on Unsplash