Zrobił to. Odważył się. Skoczył na głęboką wodę pierwszy raz w życiu kalkulując. Robiąc dokładny bilans zysków i strat. Nigdy wcześniej nie poświęcał nadmiernej uwagi rzeczom dziejącym się poza stołem chirurgicznym. Tam, zawsze był precyzyjny i uważny. Na co dzień było inaczej. Do tej pory zdarzało mu się podejmować decyzje, które weryfikowało dopiero życie.

Przyjechała po niego do szpitala. Byłą troskliwa i opiekuńcza. Sprawiała wrażenie zadowolonej z takiego obrotu spraw. Jakby miała nadzieję, że w ich związku wszystko się jeszcze ułoży. Ale czy to, co widział to była gra czy stan faktyczny? Miał sporo wątpliwości, bo sam również czuł, że nie jest całkowicie sobą. Silił się na uśmiech, optymizm i zmuszał do męczących rozmów o niczym.

W domu czekały na niego córki, a na wieczór zapowiedzieli się rodzice, brat i teściowa. Teść ograniczył się, na szczęście, jedynie do wymiany kilku zdań przez telefon. Miał najwyraźniej trochę empatii. Cała reszta była jej pozbawiona. To go mocno zaskoczyło. Postanowili świętować jego powrót nie zdając sobie sprawy z tego jak to dla niego trudne. Jak bardzo jest zmęczony i jak piekielnie nie ma ochoty na kurtuazyjki. Może jednak lepiej było kiedy stawiał sprawy zdecydowanie. Gdyby nie okoliczności poinformowałby wprost, że nie chce i byłoby po sprawie. Nie zrobił tego, jego błąd. Uprzedził tylko, że nie będzie siedział zbyt długo i liczył, że się odnajdą w sytuacji. Miał nadzieje na krótkie powitanie, a potem długi sen we własnym łóżku. No poza tym chciał przedstawić Joannie swój nowy pomysł. Miał on wprawdzie kilka potężnych wad a jego realizacja wymagała sporo zachodu, ale był deską ratunkową dla ich małżeństwa. Był o tym przekonany.

Uważał, że jedynie zmiana otoczenia pomoże im zacząć od nowa. Radykalna zmiana. Zresztą od dawna nosił się z zamiarem przeprowadzki poza Śródmieście. Było zbyt hałaśliwe, za bardzo zatłoczone i zbyt mocno przypominało o życiu z którym chciał radykalnie skończyć. Leżąc w szpitalu wymyślił, że kupi dom. Najpierw wykombinował, że będzie to prezent niespodzianka, ale szybko przypomniał sobie jak na niespodzianki reaguje jego żona i postanowił to uzgodnić. Miał na oku dwie wille. Jedna znajdowała się na ogromnej, leśnej działce pod Chotomowem, a druga w Radości. Obie były w pełni i ze smakiem urządzone, nowoczesne, zadbane i przestronne. Obie nieźle skomunikowane i usytuowane nieopodal kolejki podmiejskiej. On sam skłaniał się bardziej ku tej pierwszej, ale żeby podjąć ostateczne decyzje musieliby umówić się na oglądanie domów. Wiadomo, że nikt nie dokonuje takich transakcji w ciemno. Pieniądze były, miał teraz również czas, by wszystkiego dopilnować. Dzięki tej zmianie żyliby bardziej komfortowo, mieli swoje prywatne miejsce na ziemi, a Joanna dodatkowo  mogłaby zająć się ogrodem, albo jakimiś innymi pożytecznymi działaniami dzięki czemu mniej czasu poświęcałaby na prace i rozważania o Pawle. Tak sądził.

Miał pomysł, że opowie jej o tych domach zaraz jak wyjdą najbliżsi. I kiedy córki rozejdą się już do swoich pokoi. Zachęci wizją zakupu wymarzonego psa obronnego. Zanęci stadniną, która ulokowana była nieopodal jednego z domów. Obiecywał sobie, że da jej czas, nie będzie naciskał i, że nawet jeśli początkowo nie zareaguje tak jakby sobie to wymarzył- nie da się wyprowadzić z równowagi. W końcu musi teraz myśleć również o sobie, o swoim zdrowiu. Plany jednak uległy zmianie, bo żona jeszcze przy obiedzie zapytała go o czym chciał z nią rozmawiać, co chciał przekazać. Zrobiła to w obecności dziewczynek odważnie patrząc mu w oczy. Jakby rzucając wyzwanie -tak to odczytał. Tym raze złamał się. Zrobił nudnawy wstęp o stanie zdrowia i zaleceniach dla sercowców, zmianie trybu życia, aż w końcu wyjął telefon i pokazał Joannie dwa domy, z nadzieją, że któryś z nich przypadnie jej do gustu. Próbował być delikatny, nie naciskać, nie ekscytować się, ani nie sprawić wrażenia, że bardzo go kręci myśl o przeprowadzce… Milczała. Karolina tymczasem warczała rzucając nastolatkowe zaklęcia, a Zuzanna skakała do góry szczebiocząc z radości. To była jedna z tych chwil kiedy czas się zatrzymuje. Patrzył na nie, całkowicie nie wiedząc czego ma się za spodziewać…

Na zawsze razem (cz. 69)

 

Photo by William Rouse on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.