Obejrzała z Igorem i Zuzką dwa domy, które na poważnie brali pod uwagę. Było morze ekscytacji, Podniesione z wrażenia głosy, wypieki na policzkach i mnóstwo radości, którą zaburzał jedynie fakt, że starsza córka nie zdecydowała się uczestniczyć w tych ważnych przecież dla nich wszystkich wyborach. Wielka radość nie pozbawiona była swojego wielkiego cienia.

Wcześnie wstała nie mogąc się doczekać tej wycieczki. Nie jechali daleko, ale dla niej była to odległa galaktyka. Inny świat. Szansa wyzwolenia się z codzienności, wyłamania się ze schematu. Zdawała sobie sprawę z tego, że od problemów nie ma ucieczki i zmiana miejsca zamieszkania nie zmieni kompletnie niczego, jeśli wcześniej nie zmienią się sami. Dali sobie szansę. W ostatnich dniach przekonała się, że małżeństwo, które całkiem niedawno, chyliło się ku upadkowi zaczęło puszczać nowe pędy. Ich związek zaczerpnął powietrza i głęboko odetchnął. Z ulgą i nadzieją…

Karolina była najsłabszym ogniwem tej historii. Nie chciała uczestniczyć w przemianie, bo budowała swój własny, odrębny świat. Joanna czuła, że starsza córka musi się wyzwolić, uwolnić, poukładać sobie wszystko na nowo. Liczyła, że wróci, zmądrzeje, dojrzeje, odkryje to, co jest w życiu ważne.

Tak trudno było jej wytłumaczyć Karo, że świat nie jest płaski, że ma wiele barw. Tak ciężko było objaśnić jej to, czego sama nauczyła się przecież całkiem niedawno. Tego, co zrozumiała po wielu latach małżeństwa. Usiłowała powiedzieć swojej nastolatce, że każdy czasem popełnia błędy. Chciała wyjaśnić, że nie jest dumna z wielu swoich zachowań i potknięć jednak to właśnie one zaprowadziły ją tu, gdzie jest. Dały możliwość zobaczenia wszystkiego z innej perspektywy. Pod innym kątem.  Kto wie – może gdyby nie Paweł nie miałaby dość wiary w siebie, żeby spróbować zbudować to wszystko od nowa? Za każdym zyskiem stoi strata. Za każdą decyzją chowa się lęk i ryzyko.

Od tygodni boksowała się sama z sobą przechodząc szybki kurs rozwoju osobistego. Sporo czytała, spisywała sobie własne przemyślenia i tworzyła listy zysków i strat. Co do najnowszych strat – zaczęła podpalać. Kupiła sobie paczkę długich i cienkich papierosów czując, że ma kolejny sekret. Kamuflowała się z tym papierosem niczym nastolatka. Odświeżacz do ust, perfumy. Z przytupem wróciła do swoich lat durnych kiedy to kupowała mentole na sztuki i delektowała się nimi na imprezach. Co ciekawe, kiedyś nie miała wyrzutów sumienia. Wychodziła z założenia, że nie ma ludzi idealnych, a kilka papierosów to niewielka przewina. Teraz jednak czuła, że nie powinna, bo zdrowie, bo smród, bo to wreszcie całkiem bez sensu.

Sens. Co ma sens, a co jest jego pozbawione. Tłumaczenie się, wyjaśnianie powodów swojego postępowania z całą pewnością zaklasyfikowałaby do spraw idiotycznych, czyli bez sensu. Tak jak i próbę nakłonienia Karoliny do przeprowadzki albo odkochania się w tym studenciaku. Swoją drogą trochę ją rozumiała. Był starszy, bardziej odpowiedzialny, nie tak niedojrzały jak jej rówieśnicy no i co tu dużo ukrywać-pioruńsko przystojny, męski, trochę zbuntowany, przekorny. Pięknie wyglądali razem.

Oba domy również wyglądały pięknie, ale przede wszystkim całkowicie spełniały ich wyśrubowane oczekiwania, a ich zakup był odrobinę ryzykowny, bo wypruwali się z większości oszczędności. Miały wszystko to, czego potrzebowali. Oba również były już urządzone i sprzedawane z kompletnym wyposażeniem. Zrobili zdjęcia, pooddychali panującym w nich klimatem, zwiedzili każdy kąt, przespacerowali się po ogrodach i obiecali dać znać agentowi jaka jest ich decyzja. On skłaniał się ku ogromnemu  domowi w Wawrze, który jednak jej zdaniem był dla nich trochę za rozległy, zbyt monumentalny. Wspólnie z Zu zagłosowały na Chotomów. Kręciła je nowoczesność w dobrym wydaniu i znacznie większy ogród pełen magicznych zakamarków. No i nieopodal była kolejka, a mimo tego w domu było cicho i przyjaźnie. Zaproponowała, żeby dali jeszcze szansę Karolinie. Niech i ona się wypowie. Być może gdy dowie się, że ograniczyli wybór do dwóch miejsc- zechce jednak oddać swój głos.

Wracali z rekonesansu zachwyceni, w doskonałych nastrojach. Lada chwila przeprowadzą się w piękne miejsce. Joanna planowała już parapetówkę i ognisko dla kolegów Zuzanki. Sprawdzili jeszcze czas dojazdów do prac i szkoły i uznali, że teraz pozostaje im już tylko podjąć decyzję i zapłacić, a potem przeprowadzić się i żyć. Wreszcie zacząć żyć. Joanna czuła w sercu spokój z nutą tęsknoty. Przecież nikt jej nie obieca, że wreszcie odnajdzie siebie. A co jeśli zamiast się poskładać – pogubi, w tej ogromnej przestrzeni, siebie? Przecież było takie ryzyko. A co jesli im się jednak nie uda, albo któremuś z nich znudzi? Pomyślała, że mężczyźni chyba mają mniej dylematów. Mniej komplikują sobie życie. Nie wymyślają tylu wersji możliwych zdarzeń. Po prostu żyją na bieżąco. Jak jest dobrze to ani im w głowie żeby zastanawiać się nad tym, co się może zepsuć, albo dlaczego bądź jak szybko. A może strasznie upraszczała? Postanowiła zapytać męża jak sobie wyobraża ich wspólne, nowe życie. Właściwie nie przedyskutowali jeszcze najważniejszych kwestii. Tak, czy siak- Chotomów ją urzekł…

Na zawsze razem (cz.82)

Fot. Artem Everest/Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.