Była wycieńczona psychicznie, całkowicie rozstrojona i pogubiona, ale dobrze wiedziała czego nie chce. Nie chciała dalszych zmian. Nie chciała dojazdów, domu z ogrodem. Pragnęła wolności, a nie klatki. I miała w nosie to, co o tym myśleli wszyscy wokół.
Róg Kruczkowskiego i Tamki -tam się zwykle spotykali i szli na bulwary wiślane. Tak miało być i tym razem. Kiedy zbiegała wąskim chodnikiem przy zakorkowanej na maksa ulicy czuła duszny smród spalin i rześki powiew nadziei. Wymyśliła, że zagra rodzicom na nosie. Tym razem udowodni, że jak na coś nie ma ochoty, to nie ma. To warto brać pod uwagę również jej zdanie.
Stał i czekał. Był wysoki, ładny, dobrze zbudowany – patrzyła na niego z zachwytem. Był jej. Grzywka wpadała mu w oczy, a usta wykrzywiały w łobuzerski uśmieszek pełen znaków zapytania. Uwielbiała ten jego chłopięcy urok, to poczucie humoru i umiejętność obracania w żart każdej zawiłej sytuacji. Miała świadomość, że jest dla niego równie atrakcyjna. No i , że zaskakuje go stale. Na każdym kroku, a jego to cieszy, nie drażni… Ubrany był w bluzę z kapturem eksponującą umięśnioną, klatę, proste spodnie jeansowe i modne adidasy. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Bardzo jej się podobał. Ceniła w nim jednak przede wszystkim to jak wielkim wsparciem był. Jak umiał ją podtrzymać na duchu, dodać otuchy, wysłuchać, postawić do pionu i przepędzić wszystkie smuteczki.
Kiedy przychodził pod jej szkołę koleżanki wyraźnie ożywiały się. Wypytywały o niego. Usiłowały ciągnąć ją za język. Z uśmiechem powiedziała im kiedyś, żeby o wszystko pytały jego siostrę, wspólną koleżankę z klasy, bo zna go znacznie lepiej niż ona. Widziała, że jej zazdroszczą i obgadują jednocześnie. Słyszała jak plotkowały, że sypia ze starszym chłopakiem, a to karalne. Pomyślała wtedy o tym jak płytkie są i głupie. Co one mogły o niej wiedzieć? Miała wrażenie, że cały świat jest przeciwko nim. Ojciec zrobił jej wykład, matka patrzyła krzywym wzrokiem, jego rodzice również piętrzyli problemy. No i każde z nich, dorosłych, stale tylko mówiło o tym seksie. Jakby cały świat kręcił się jedynie wokół łóżka. Strasznie ją to złościło.
Kuba był dojrzalszy od jej rówieśników. Nie opowiadał seksistowskich, niesmacznych dowcipów, nie chwalił się, że ogląda pornosy, a po ostatniej wymianie myśli przystopował. Dał jej czas. Obiecał poczekać na właściwy moment bez pośpieszania i naciskania. To była chwila, kiedy uwierzyła w jego prawdziwe uczucie.
Wpadła w jego ramiona i zatopiła się w nich na chwile. Przytulił ja mocno i odgarnął kosmyk włosów, który zasłonił jej twarz. To był taki czuły gest. Jeden z tych, które uwielbiała szczególnie. Był uśmiechnięty. Podniósł ją nieco do góry i patrząc prosto w oczy zapytał co kombinuje. Nie czekając na odpowiedź postawił ją na ziemi, chwycił za rękę i mocno pociągnął za sobą, mówiąc coś o uprowadzeniu. Mogła się już tylko śmiać. Kochała to jego wariactwo. Tą dobrą energię.
Zatrzymali się pod pomnikiem Syrenki, zeszli kilka schodków w dół i usiedli. Teraz było już na poważnie. Powiedziała mu, że chce uciec z domu. Na kilka dni. Że musi to bezwzględnie zrobić, bo inaczej klamka zapadnie i rodzice zmuszą ją do przeprowadzki pod miasto. Pogłaskał ją po policzku i znowu się uśmiechał. Przytulił, a właściwie zagarnął silnym ramieniem i zaproponował, że pomoże jej załatwić tą sprawę, ale nie w ten sposób. Była trochę zirytowana, bo właściwie nie planowała pytać go o zdanie. Raczej chciała jedynie poinformować. Tymczasem on zniechęcał ją, odwodził. Sprzeczali się. Nazwał ją głuptasem, a ona jego starym piernikiem. W końcu stanęło na tym, że pojedzie na noc do babci. W geście protestu.
Była zawiedziona sobą i tym jak łatwo poszło mu wyperswadowanie jej z głowy tego szatańskiego planu, ale w gruncie rzeczy chyba odetchnęła. Wizja nocy na RODOs w opustoszałym domku z dykty rodziców Kuby nieco ją przerażała. Była tam z nim kiedyś, ale w ciągu dnia. Wówczas działka prezentowała się przytulnie i miło, ale nocą… Chyba umarłaby ze strachu.
Zanim poszła do babci przeszli jeszcze pół Warszawy. Wypili lemoniadę z malinami, w jednej z kawiarenek na Starówce, posłuchali szumu fontanny w Saskim, zrobili kilka rundek po Krasiniaku. W międzyczasie wyłączyła telefon ignorując całkiem pokaźną kolekcję nieodebranych połączeń od rodziców. Wymyślili, że pogada z babką o możliwości zamieszkania u niej na stałe. Ten temat rozważała zresztą od dawna. Miałaby spokój. I nie tak daleko do Kuby. Teraz to ON był najważniejszą osobą na świecie. Kto by pomyślał, że tak szybko awansuje w jej sercu aż tak wysoko…
Photo by Karsten Winegeart on Unsplash
4 komentarze
A potem ciąża i szybki ślub,tak? Biedna dziewczyna i wciągające opowiadanie. Dziękuję:-)
Anie, może nie? A może tak:-).
Czytaj dalej – zapraszam i dziękuję za miłe słowa!
Ciepło pozdrawiam,
K
Fajny chłopak dobrze, że na siebie trafili
🙂