Od kilku dni, od nowa, usiłował poukładać sobie wszystko w głowie.  Zdarzało mu się budzić w nocy i rozmyślać. Bywało, że nie mógł usnąć, ani znaleźć przyjemności w rzeczach, które do tej pory zawsze sprawiały mu radość. Świat zwolnił, stracił swój rozpęd i sens, a każdy dzień przypominał miniony…

Nie miał  w zwyczaju użalać się nad sobą. Zwykle brał się w garść i robił, co trzeba. Nawet po burzliwym emocjonalnie rozwodzie z Moniką. Podniósł się dość szybko nie pozwalając by zły nastrój zdominował jego świat bez reszty. Dużo wtedy biegał, chodził na siłownię, spotykał się z kumplami, grał w bilard i robił różne trochę nierozsądne rzeczy. Trochę zbyt dużo pił i za często sięgał po papierosa. Czasem też trochę grzeszył, ale przecież był mężczyzną. Zawsze nadmieniał kobietom, z którymi zdarzało mu się lądować w łóżku, że to nie na poważnie -tak, żeby nie robiły sobie zbędnych nadziei. Wtedy nie umiał sobie wyobrazić, że uda mu się jeszcze kogoś pokochać tak naprawdę. Owszem, znał już Joannę i bardzo go fascynowała, ale jeszcze wtedy nie był gotów na jakiś poważny związek – tym bardziej, że ona była zakochana w Igorze. Wtedy była jego kołem ratunkowym. Łowiła, kiedy zdarzało mu się odpłynąć za daleko. Słuchała,  śmiała się z jego żartów i chętnie piła z nim kawę w przerwie na lunch.

Nawet nie zauważył, kiedy stała się kimś więcej niż tylko piękną koleżanką z pracy. Kiedy skradła jego całą uwagę. Kiedy zobaczył w niej kogoś cennego, niezastąpionego. Kiedy zaczął marzyć i tęsknić.

Przed Moniką był w jeszcze jednym poważnym związku. Z Beatą spotykał się całe liceum. Byli niczym papużki nierozłączki. On chodził do mat-fizu, a ona do humana. Czytała wiersze, słuchała poezji śpiewanej, zachwycała się Kaczmarskim, Stachurą i czytała obłędne ilości książek, które czasem zlewały jej się, jak mu się wydawało, z rzeczywistością. Oczekiwała, że będzie jej błędnym rycerzem. Że podaruje jej tony czułości, pięknych wrażeń zapierających dech w piersiach, że będzie o nią walczył i bardzo starał się każdego dnia. Postawiła poprzeczkę wysoko, ale on lubił wyzwania, a poza tym-szalenie mu się podobała.  Była inna niż pozostałe dziewczyny. Delikatna, skrywająca milion tajemnic, zamknięta w sobie i zwiewna. Cicha woda… Chciał ją rozszyfrować. Oczywiście odkąd oficjalnie zaczęli być parą myślał również, niezwykle intensywnie, o tym, kiedy wreszcie będą się kochać. W końcu był młodym mężczyzną.

Beata przeciągnęła go nieco. Nauczyła cierpliwości, wstrzemięźliwości, a potem kiedy zdał egzamin na rycerza – pokazała czego potrzebuje kobieta. Wyhamowywała go, naprowadzała i wskazywała. Była bardzo świadoma siebie. To z nią rozszyfrował tajniki kobiecego ciała i umysłu. Nauczył się, że czasem nie warto się śpieszyć. Że dziewczyny patrzą na seks inaczej i czego innego oczekują. Nauczył się słuchać, obserwować i odgadywać. kobiece pragnienia. Beata bardzo go chwaliła. Wiedział jak dać jej rozkosz i jak sprawić, by czekała na niego z utęsknieniem. Kiedy skończyła się szkoła ich miłość rozeszła się na inne studia choć sentyment pozostał.  Bea wyjechała do Krakowa, a on został w Warszawie. Nawet nie usiłowali się czarować. Oboje mieli świadomość, że te kilometry będą zabójstwem dla czucia, które wrzało między nimi. Pożegnali się płacząc i każde poszło w swoją stronę. Uzgodnili, że łatwiej o sobie zapomną jeśli nie będą do siebie dzwonić, ani pisać. Słowa dotrzymali oboje.

Potem było jeszcze kilka ważnych i mniej istotnych dam, aż w końcu natrafił na Monikę, która uderzyła mu do głowy, by finalnie złamać serce. A teraz jeszcze Joanna… Była trzecią istotną kobietą jego życia. Trzecią i ostatnią? Dużo by dał, by tak to się zakończyło – wspólną przyszłością. Mógłby rzucić wszystko, zamknąć firmę, kupić dom gdzieś indziej -choćby na końcu świata – i przeprowadzić się z nią i jej córkami. Mogliby stworzyć rodzinę. Mogłoby być tak pięknie. Mogłoby?

Kiedy weszła do jego mieszkania, coś w nim drgnęło. Nie chciał rozmawiać. Chciał jej. Całej. Natychmiast. Podszedł do niej i poczuł, że też tego chce. Wziął to, czego chciał. Dał jej to, czego oczekiwała. Nie było gry wstępnej czy romantycznych treli-moreli. Było upalnie, namiętnie, trochę dziko i ostro. Zapytał ją nawet czy jest ok, czy jej to pasuje. Kiwnęła głowa, że tak całując go namiętnie. Wiedział, że tak jak on- marzy żeby się nim nasycić. Nasycić do bólu. Na kilka chwil świat przestał istnieć. Problemy zniknęły. Czas się zatrzymał. Wszystko znalazło się na swoim miejscu, tam, gdzie powinno być, a potem nagle wrócili do szarej rzeczywistości. Powiedziała mu, że to był ostatni raz. Widział, że skuliła się w sobie i przywarła do niego niczym mała, nieszczęśliwa dziewczynka. Potworna sinusoida -wybuch rozkoszy, a za moment dojmujący smutek. Poprosił żeby dała sobie czas, nie odchodziła z pracy. Nie robiła niczego, czego mogłaby potem żałować. Przysiągł, że będzie na nią czekać, bo wierzy w przeznaczenie.

Pospiesznie ubrała się, jakby obawiając, że jeśli tego nie zrobi nie uda jej się od niego wyjść. Tuż przed drzwiami dotknął jeszcze jej dłoni. Poczuł zawahanie, wstrzymała oddech. Czekał na tą chwilę. Długo zastanawiał się jak jej ma to powiedzieć żeby nie wyszło głupio, czy infantylnie. Nie umiał się powstrzymać. Dotknął ręką jej piersi, przesunął w górę po szyi i  subtelnie pogładził po buzi rozchylając jej wargi. Topniała. Czuł, że jeszcze chwila, a zmieni zdanie. Jeszcze moment, a nie wyjdzie. Przysunął usta do jej ucha i wyszeptał, że kocha ją najbardziej na świecie. I pożąda. I już tęskni… I, że da jej wszystko, czego pragnie. Także wolność, jeśli tego właśnie będzie chciała… Da jej każdy układ, który będzie jej pasować. Zgodzi się na wszystko.

Na zawsze razem (cz.62)

Photo by Jasper Graetsch on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.