
Była bombardowana milionem myśli na minutę kwadratową. Jej głowa wypluwała tony wniosków, opinii i wątpliwości. Odpędzała się od tych namolnych przybyszy, ale niezbyt skutecznie. Czy powinna, a może nie, dlaczego, jakim prawem i po co… Nie przypominała sobie, żeby kiedykolwiek wcześniej, podjęcie jakiejś decyzji, przychodziło jej z takim trudem.
Bardzo chciała mieć pewność, przekonanie, że wybór jest trafny i nikt w związku z tą zmianą nie będzie poszkodowany. Tymczasem, wszystko szło pod górkę. Interesy jednostkowe ścierały się z dobrem całej rodziny. Dobrem całej rodziny? Co za brednie. Nie było czegoś takiego jak dobro całej rodziny, bo to co przynosiło radość jej, kolidowało z potrzebami Igora, komplikowało życie Karoliny i burzyło, bądź co bądź, względnie poukładany świat Zu. I nie dotyczyło to wcale tylko kwestii przeprowadzki choć nad tym teraz się głowiła.
Patrząc na to czego chciałaby ona -wybór był prosty. Chotomów zdobył jej serce od pierwszej chwili. Nie miała co do tego nawet cienia złudzeń. Decyzję podjęła właściwie w momencie wejścia do ogrodu przynależącego do tej willi. Już wtedy czuła i była pewna, że to jest to. Jej kolejne miejsce na ziemi. Jednak im więcej czasu upływało od wizyty w obu rezydencjach, tym większe miała wątpliwości. Czy to nie nadmiernie egoistyczne uprzeć się przy gorszej, z punktu widzenia dojazdów Igora do pracy, lokalizacji? Czy w tej sytuacji i biorąc pod uwagę jego zdrowie ma prawo próbować forsować swoje zdanie? Czy budując front z Zuzą, nie przekracza rodzicielskich kompetencji i wreszcie czy może myśleć o wyprowadzce ze Śródmieścia wiedząc, że tak bardzo nie chce jej Karolina?
Ta sytuacja obudziła demony i poruszyła czarne myśli, upchane od lat, w najgłębszych zakamarkach jej duszy. Przypomniała sobie o tym, że właściwie nie wie kim jest, co czuje i czego potrzebuje. Czy wiedziała kiedykolwiek? A może zawsze spełniała tylko czyjeś oczekiwania? Może całe życie robiła wszystko żeby na coś zasłużyć, czymś się popisać, stać się czyimś powodem do dumy? No i nie umaiła powiedzieć dlaczego, ale nigdy nie była chyba w pełni szczęśliwa. Szczęśliwa do obłędu. Zawsze radości towarzyszył jakiś cień, wyrzut sumienia, znak zapytania, myślnik… Sądziła, że niemal od zawsze była, w pewnym sensie, osobą, która usiłowała się idealnie wpasować w oczekiwania innych. Czy tak ma być również teraz? Znowu ma zrezygnować z tego o czym marzy, żeby w swoich oczach być bohaterką własnej rodziny? Męczennicą w imię wyższych celów…
Igor nie naciskał. Nie poruszał tematu domów jakby sprawy w ogóle nie było. Milczał. Zamiast zachęcać ja do rozmów, przekonywać czy wszczynać awantury, wyciągał ją na spacery, planował wakacje, robił kawę i szukał filmów na Netfliksie, które pasowałyby im obojgu. Zastanawiała się czy to nie jest działanie z premedytacją. Chce ją rozmiękczyć i podprogowo wymusić ten Wawer. Ganiła się za takie podejrzenia. Czuła, że na stare lata zaczyna robić się małostkowa i podejrzliwa. Wietrzyła spisek mimo, że nie miała ku temu żadnych powodów. Zdawała sobie sprawę z tego, że Igor sprzed zawału i Igor po zawale to już całkiem inny człowiek. Teraz jej mąż był łagodniejszy, bardziej skory do chodzenia na kompromisy, delikatniejszy. Nie dociskał jej, nie walczył jak lew o swoje. Wzruszał ją i zaskakiwał na każdym kroku. Stracił jednak pazur. Choć patrząc na jego starania czuła wzruszenie jednocześnie zastanawiała się czy umie kochać takiego wylniałego kota.
Lada moment miała wrócić do pracy. To była druga sprawa, która nie dawała jej spokoju. Bała się tego. Bała się siebie i tego, do czego była zdolna, kiedy spotka Pawła. Czuła się emocjonalnie rozedrgana. No i nadal popalała papierosy, co doprowadzało ją do szału. Rozczarowywała samą siebie.
Z tych rozmyślań wyrwał ją brzdęk dzwonka. A to niespodzianka, pomyślała, kiedy zobaczyła, że dzwoni jej mama. Czyżby chciała zmienić zdanie w sprawie Karoliny? A może pragnie znowu zrobić jej jakieś pranie mózgu, albo urządzić awanturkę i zmyć głowę. Odebrała bardzo niechętnie.
Photo by Oscar Sutton on Unsplash
2 komentarze
Może Maria zechce opowiedzieć córce o swoich idiotycznych wyskokach? No teraz gfyby prawiła jej kazania byłaby zakłamana po całości.
Życie:-). Wszyscy gramy jakies role.
Cudego dnia Polu 🙂
Kasia