skąd poczucie winy

Jakie masz oczekiwania w stosunku do samej siebie? Sumienny pracownik, troskliwa i czuła matka, kochanka idealna? Wszystko za co byś się nie zabrała musi być zrobione na 100 procent? Nie zawsze się jednak udaje, bo nerwy Ci puszczą, bo boli Cię głowa lub spóźnił się autobus, więc przychodzisz do pracy kwadrans po czasie, wrzeszczysz na dziecko, fukasz na męża. Czujesz, że nie dajesz rady. Myślisz, że ustawiłaś sobie za wysoko poprzeczkę czy może… że jesteś do niczego? Poczucie winy ma rożne oblicza!

Kilka lat temu brytyjski dziennik „Daily Mail” wyliczył, że kobiety zmagają się z poczuciem winy średnio 36 razy na dobę. Nie trzeba wielkiej matematyki, żeby stwierdzić, że to dużo, częściej niż raz na godzinę…

” (…)Poczucie winy jest pasożytem, robalem, który rośnie i rośnie, karmiąc się każdą sekundą ulotnej radości. Kiedy się śmiejesz, wymierza cios. Kiedy zachwycasz się pięknem, okazujesz czułość, doświadczasz radości – kłuje cię. Przypomina ci, że zrobiłeś coś złego i nie zasługujesz na szczęście. ” Michael Grant „Posłaniec strachu”

Poczucie winy to uczucie bliskie większości ludzi. Trzyma w ryzach, pomaga przyznać się przed samy sobą, że zrobiliśmy cos złego. I wszystko w porządku o ile rzeczywiście mamy jakiekolwiek powody żeby smagać się po plecach i okazywać skruchę. Niestety często nasze zadręczanie wynika z nadmiaru obowiązków, powinności które chciałybyśmy zrealizować. A czas i siły nie są z gumy…

Czy zastanawiałaś się kiedyś jaki wzorzec kobiecych zachowań wyniosłaś z domu? Jaki klimat w nim panował? Jaką kobietą jest twoja matka? Czy miałaś być zawsze grzeczną dziewczynką spełniającą oczekiwania rodziców? Czy akcentowano Twoje zdanie, odrębność, potrzeby, inne spojrzenie na świat i pomysł na życie? A może chcąc zadowolić rodziców, babcię i resztę świata założyłaś buty perfekcyjnie grzecznej dziewczynki? Powiedz, wygodnie Ci w nich? Zastanów się…

Poczucie winy, a potrzeba zadośćuczynienia i poddania się karze

Znowu nie miałaś dość cierpliwości do dzieci, obiady, które szykujesz są monotonne, mieszkanie niewysprzątane (poległabyś z całą pewnością na teście białej rękawiczki!), twój wygląd pozostawia wiele do życzenia, nie masz ochoty na czułości, ani godzinne rozmowy telefoniczne z osobą bliską. Zresztą może byś i miała gdyby świat nie pędził z taką zawrotną prędkością. Tak bardzo chcesz odkupić swoje winy. Masz tak okropne wyrzuty sumienia Tak bardzo pragniesz pokazać swoim najbliższym, że mimo, że nie sprawdzasz się na każdym kroku (Twoim zdaniem!) to i tak bardzo ich kochasz. Wrzucasz sobie na głowę coś jeszcze. Coś, co ich przekona o sile Twojej miłości. Pieczesz ciasto, wyciągasz ich do kina, spełniasz kaprysy i … często zaczynasz zrzędzić, marudzić, bo świat uwiera Cię coraz bardziej!

„Tak czy inaczej jest się zawsze trochę winnym.” Albert Camus „Obcy”

Nie rezygnuj z siebie

Jak siebie widzisz? Co o sobie myślisz? Czy TY jesteś dla siebie kimś ważnym? Zapytaj siebie KIM JESTEŚ, czego pragniesz i dlaczego na każdym kroku czujesz się sobą rozczarowana. Zastanów się może jak zmodyfikować oczekiwania w stosunku do siebie tak, żeby były bardziej realistyczne. I tak żeby nie zabrakło w nich miejsca DLA CIEBIE, dla Twoich potrzeb! Zadowolona z siebie (albo przynajmniej nie tak bardzo rozczarowana!) z całą pewnością rozświetlisz także świat swoich bliskich. Twój uśmiech, radość życia, entuzjazm – da im więcej szczęścia niż wykwintne danie, lśniąca podłoga czy sterylny porządek w kuchni…

„W ręku masz pędzel i far­by. Naj­pierw ma­lujesz raj, a po­tem do niego wchodzisz.” Nikos Kazantzakis

Upadłaś, powstań!

Większość z nas miewa gorsze dni, momenty zwątpienia, niewiary w siebie. Bywamy głęboko rozczarowane sobą. Sfrustrowane, przemęczone i niespełnione.  Ciężko spełnić własne oczekiwania jeśli chce się być perfekcyjna na każdym kroku i w każdej dziedzinie. Do tego jeszcze nikogo nie urazić, dotknąć. Być miłą, przyjazną, empatyczną i zawsze uśmiechniętą, a strach, lęk i złość chować gdzieś głęboko w sobie. Niczym grzeczna dziewczynka, prymus, najlepsza uczennica z czerwonym paskiem na koncie i wielkimi kokardami na misternie uplecionych warkoczach… Do granic wytrzymałości przejmujemy się tym że mogłyśmy zrobić komuś przykrość. Drobne sprzeczka urasta do rangi bitwy pod Waterloo.

Chcesz stale zadowalać innych i coraz bardziej zagrzebywać się w poczuciu winy? Chcesz nadal odgrywać role męczennicy w fartuchu? A może jednak nie? Może wolałabyś zacząć wreszcie cieszyć się życiem? Zrób rachunek sumienia. Zastanów się jak przeorganizować swój czas tak, żeby starczyło w nim miejsca także na Twoje potrzeby. Zabaw się w mediatora i mistrza planowania. Spróbuj ustalić z domownikami nowy rozkład jazdy w domu. Ostrzegam, to może wcale nie być łatwe. Twoi najbliżsi pewnie zdążyli się już przyzwyczaić, że to Ty wynosisz szklanki z ich pokoi, zmywasz górę naczyń, wyrzucasz śmieci, kupujesz rano świeże pieczywo i prasujesz stertę ubrań… Ponegocjuj!

„Bądź tym kim jesteś i mów to, co czujesz, ponieważ ci, którzy mają z tym problem nie są ważni, a ci, którzy są ważni nie mają z tym problemu.” Fritz Perls

Jeszcze jeden aspekt poczucia winy

Jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie pomyśl raz jeszcze o Twoich bliskich (może tak będzie Ci łatwiej?!) i zrób to dla siebie z myślą o nich. Często kiedy czujesz się maksymalnie uciemiężona, nieszczęśliwa, słaba i wszystkiemu winna zaczynasz nieświadomie manipulować, stosować szantaż emocjonalny, grać na ich emocjach. Płaczesz, jesteś zła, zmartwiona, załamana, zarzucasz im brak wsparcia, bezduszność i zrzucenie wszystkiego na siebie. I sama jesteś coraz bardziej nieszczęśliwa, wpędzasz się w jeszcze większe poczucie winy…. Kółko się zamyka, a stąd już tylko krok do pełnej frustracji, niezrozumienia i jeszcze większych problemów! Nie ma tu ani wygranych, ani przegranych…

„(…) w każdym z nas jest ktoś kogo nie znamy. Przemawia do nas w snach i tłumaczy że widzi nas zupełnie inaczej, niż my – siebie”. Carl Jung

Żeby coś zmienić musisz zacząć od siebie! Nie osłabiaj się, nie zabieraj sobie radości życia, nie wskakuj w samonakręcająca się spiralę poczucia winy. Daj szanse sobie i swoim bliskim! Odrobina wolności, niesubordynacji, pognieciony obrus i plama na parkiecie jeszcze nikomu nie zniszczyły życia. To tylko kwestia spojrzenia a sprawę.

Spróbuj pokochać siebie taką jaka jesteś. Jaką NAPRAWDĘ jesteś! Nieidealną, potykającą się, popełniającą gafy i błędy. Spróbuj stawiać sobie cele szyte na miarę, a nie na wyrost! Im większe oczekiwania, tym trudniej je spełnić. Im gorsze wyniki , tym większa frustracja i niezadowolenie z siebie. Im większe niezadowolenia tym większe rozczarowanie i mniejsze poczucie wartości. Pikujące w dół. Bądź więc litościwa i trochę odpuść sobie. Przynajmniej spróbuj!

POWODZENIA!

Jak zrozumieć kobietę, czyli MĘŻCZYZNO miej się na baczności!

 

Manifest KOBIECOŚCI!

Photo by elen aivali on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.