Jeśli tak coś Ci powiem. Zdradzę Ci sekret, który większość przed nami ukrywa…

JUŻ NIGDY NIE BĘDZIEMY MŁODSZE!

I CO Z TEGO…!

CZASEM patrzę w lustro i oczom nie wierzę. To NIEPRAWDOPODOBNE. Tu zmarszczka, tam przebarwienie, a jeszcze gdzie indziej jakiś inny „defekt” ściśle związany z upływem CZASU właśnie.

Pamiętasz, jeszcze tak niedawno miałyśmy osiemnaście lat i wydawało nam się, że czterdziestolatkowie to dinozaury – lada chwila wyginą. Przed nami świat stał otworem (prawie jak teraz tylko trochę inaczej!). Krem, maseczka, podkład, róż… dodawały nam zalotności, ale niczego nie potrzebowały maskować. Niczego prócz młodości! Bezczelnej, jędrnej i krzepkiej młodości!

Dziś część z nas żyje w przekonaniu, że nadal jesteśmy młode. Starość przesunęła się w odmęty daaalekiej przyszłości! I świat potwierdza, że tak właśnie jest, że młodość się zakonserwowała, przesunęła, trwa i trwa… Czy to źle? Nie mam do tego stosunku. Jeśli czujemy się dobrze z z przekonanie, że jesteśmy niczym nowalijki – super! Jeśli jednak wolimy być nieco bardziej stateczne, też fajnie. Świat nam pozwala starzeć się teoretycznie po swojemu, we własnym tempie! I to mnie bardzo cieszy!

BARCHANY W KĄT

Możemy nosić to, co nam się podoba. Barchany, pasy cnoty, gorsety czasów odeszły w zapomnienie. Stringi, topy, rurki -wszystko jest w naszym zasięgu. Możemy decydować o sobie, o tym jak wyglądamy. Czy farbujemy włosy, czy nie, czy nosimy soczewki czy okulary, czy depilujemy włosy pod pachami, czy też idziemy nowym trendem i zapuszczamy:-). To do nas należy decyzja czy chcemy być nieśmiałe, zagubione,wulgarne, odważne czy jeszcze jakieś inne. To my tworzymy siebie.

ŚWIADOMOŚĆ, TO JEST TO!

Lata lecą, a wraz z ich upływem nabieramy świadomości. Zmieniamy się. Zaokrąglamy lub szczuplejemy, rysy nam się wyostrzają lub wprost odwrotnie. Ktoś nas nie poznał na ulicy lub usilnie przekonywał, że wyglądamy lepiej niż dwie dekady temu. Ktoś inny skomentował siateczkę zmarszczek, że tylko szczęśliwe kobiety mają takie tatuaże uśmiechu… Tak się zaczyna. Albo w sklepie podsuwają Ci ubrania zapięte pod szyje, lub może robiąc przegląd szafy nagle się orientujesz, że nie masz się w co ubrać, że wszystko źle leży, bo za małe, za duże, już nie pasuje… Ta świadomość dociera do nas małymi kroczkami. Zdawałoby się powolutku… Jednak jest ona ważna. Pozwala dostrzec, zrozumieć i zaakceptować? Tylko co dalej z ta świadomością.

KREMY, BAZY, OLEJKI

Są TRZY wyjścia. Część z nas sięga po cudowne specyfiki mające zatrzymać ten proces, spowolnić, zminimalizować, albo nawet odwrócić. Ale wiesz co? Nie ma takich specyfików, które ujęły by nam lat. NIE ISTNIEJĄ! Bardzo mi przykro. Taka prawda. Mamy geny w pakiecie z tym, co do tej pory robiłyśmy, jak żyłyśmy, jak o siebie dbałyśmy. Teraz zbieramy to, co zapisali nam w spadku przodkowie i to na co same, w pocie czoła, zapracowałyśmy. Oczywiście nie zamarzam namawiać Cię do zaprzestania inwestowania w urodę (to pierwsze wyjście). Nie, nic z tych rzeczy. Wierzę, że zadbana, dobrze wypielęgnowana skóra wygląda pięknie nawet udekorowana zmarszczkami. To nasz oręż przeciw kolejnym latom, które cicho skradają się za naszymi plecami…

ZDROWY TRYB ŻYCIA

To drugie wyjście (może być genialnie zgrane z tym pierwszym). Zaczynasz tu i teraz, albo kilka lat temu! I to jest inwestycja z najwyższej, moim zdaniem, półki. Działa na formę, na humor i dodaje sporą miarkę samoakceptacji, sprężystości zarówno ciała jak i mózgu. Nigdy, przenigdy nie jest zbyt późno żeby zacząć zdrowiej żyć. Nie myślę o cudowaniu z drakońskimi dietami, głodzeniu się, katowaniu wysiłkiem ponad miarę. myślę raczej o rozsądnym jedzeniu „z głową”, podjęciu wyzwania regularnego ruchu (może to być nawet szybki i coraz dłuższy spacer z psem). Myślę też o śnie w dobrej dawce, czasie na kawę i książkę, na ploteczki z przyjaciółką, nieśpiesznym polegiwaniu z maseczką na twarzy, daniu sobie prawa do bycia, życia na swoich zasadach.

MEDYCYNA ESTETYCZNA

To trzecie wyjście (także można je zespolić w całość z poprzednimi metodami). Zamykamy żyłki, wygładzamy skórę na biodrach czy brzuchu, pielęgnujemy twarz i ciało – też dobrze. I niech każdy robi, jak lubi. Ja nie lubię nadmiaru kwasu i jadu, więc wybrałabym maseczki, ale każdy ma prawo żyć po swojemu i ponosić konsekwencje swoich wyborów lub ich braku.

 

Prawda jest jednak jedna i niezmienna MŁODSZE JUZ BYŁYŚMY! Cieszmy się tym, co tu i teraz, bo czterdziestka na karku to fajna sprawa. Dlaczego? A dlaczego nie?! Dbajmy o siebie, myślmy o sobie dobrze, pielęgnujmy przyjaźnie, troszczmy się o najbliższych i ŻYJMY.

JA NADAL WIERZĘ W BAJKI, szczęśliwe zbiegi okoliczności, farta… Dobrze mi z tym. Wiem, że cuda się zdarzają o ile trochę je do siebie przyciągniemy. A zmarszczki? Są, były i będą i nic, co zrobimy nie zatrzyma biegu czasu. Na niego nie ma mocnych. Po prostu! Teraz chyba nastał moment żeby powoli zacząć się przekonywać do „nowych” siebie. I dbać o siebie, ale bez histerii, bez spinki – na luzie!

Też jesteś SIŁACZKĄ słaniającą się na nogach?

WALCZ o siebie… ze sobą! Nie odkładaj siebie na później.

Photo by anabel-f-zamora on Unsplash

 

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.