Karolina wyprowadziła ją z równowagi. Zirytowało ją to, że myśli wyłącznie o sobie, a przecież dobrze wie jaka jest sytuacja. Widzi jak walczą o to małżeństwo, a mimo tego stawia warunki i urządza sceny. Nie rozumiała starszej córki i nie zamierzała przejmować się jej humorami. Zwykle dopasowywała się do rodzinnej układanki. Teraz nie zamierzała.

Być może jednak źle wychowała Karolę. Dawała jej za dużo, poświęcała zbyt wiele uwagi i za bardzo we wszystkim odciążała. No i jeszcze te partnerskie relację. Do tej pory ich układ miał się dobrze – mogły na siebie liczyć, ale teraz Karo przesadziła. A może to jej wina? Może gdyby więcej wymagała, od swojej zbuntowanej nastolatki, teraz byłoby łatwiej? Może gdyby ją krócej trzymała?

Od zawsze uwielbiała sprawiać jej przyjemność, robić niespodzianki, dogadzać. Sama miała surową matkę jaką nie chciała się stać, więc przeginała w drugą stronę. Owszem ustaliła w swoim domu pewne zasady i reguły, ale chyba zbyt często przymykała oko na ich nieprzestrzeganie. Kiedyś było może nieco inaczej, ale ostatnimi czasy poluzowała nie tylko córkom, ale również sobie… Zdecydowanie za bardzo.

Karolina zawsze skupiała na sobie uwagę. W dzieciństwie miała poważne kłopoty zdrowotne, więc Joanna trzęsła się nad nią bezustannie. Była delikatna, wrażliwa, mało przebojowa. Nie to co ZU, która od zawsze miała swój krąg znajomych i własny świat. Poza tym Zuzka dobrze sobie radziła i była silniejsza.  Do tego potrafiła cieszyć się bez opamiętania z byle drobiazgu, była bardziej kontaktowa, rozgadana. Z Karoli trzeba było wszystko wyciągać. Trzeba było sobie zapracować na zaufanie nawet jeśli było się jej mamą. Jednym słowem o młodszą córkę nigdy nie musiała się ta martwić, bo wiedziała, że zawsze da sobie rade. I to świetnie.

Kiedy zaczęli oglądać z Igorem te domy -była zachwycona. Chyba liczyła, w głębi duszy, że coś naprawdę się zmieni. Zmieni się dla nich wszystkich. Na plus. Ten dom był właśnie obietnicą czegoś nowego. Nowego starego początku. Był szansą i nadzieją. Zachwyciła się, że jej mąż wreszcie zaczął myśleć o ich życiu na poważnie. Przejął stery nie tylko na sali operacyjnej ale także we własnej rodzinie. Nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek wpadnie na taki pomysł. Że sam z siebie zrobi coś wykraczającego poza schemat, że przełamie rutynę.

Obiecała sobie, że nikt nie zepsuje jej tej chwili. Że chce się cieszyć, więc gdy Karola wybiegła z domu trzaskając drzwiami – zignorowała to. Była bardziej niż pewna, że buntowniczka wróci za kilka chwil, z podkulonym ogonem przepraszając za swoje zachowanie. Jakby nigdy nic wróciła więc do tematu domów i czynienia ustaleń z Igorem, co do tego, jak ma wyglądać ich prywatny azyl. Widziała, że Zuzka nerwowo  kręci się w fotelu, ale to również zignorowała tym bardziej, że młodsza córka co jakiś czas włączała się do dyskusji dodając coś od siebie. Robiąc własną listę marzeń w którym dominowała huśtawka, hamak i fajni sąsiedzi. Swoją drogą, z hamaka sama chętnie by skorzystała.

Nawet nie wiedziała ile czasu upłynęło kiedy Zuzka zwróciła ich uwagę, że Karoliny nie ma już dość długo. Podejrzewała, że Karolina spędza czas z Kubą, ale nie miała jego telefonu. Jak mogła do tego dopuścić? Jak to się stało, że właściwie nic nie wiedziała o chłopaku z którym jej córka spędzała tyle czasu? Był starszy, przystojny i zbuntowany. A przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Młody James Dean -takie miała skojarzenie. Dzwoniąc do koleżanki córki, a siostry  Jakuba- uśmiechnęła się nawet pod nosem. Rozbawiło ją to skojarzenie choć wcale nie było jej do śmiechu. Telefon milczał. Igorowi równiez nie udało się połączyć. Zu pomogła przegrzebać im Internet w poszukiwaniu profilu Kuby. Znaleźli, ale chłopak Karoli był nieaktywny. Koło 23 poczuła, że zaczyna odchodzić od zmysłów. Zrobiła im kawę i zaczęli rozważać nawet zgłoszenie zaginięcia na policję. Igor był przeciwny. Wymyślił tysiąc powodów żeby tego nie robić. Postanowił szukać uciekinierki na własny rachunek, choćby nie wiem co.

Z rozpędu oberwało się niczemu niewinnej Zuzce. Nawrzeszczała na nią właściwie ot tak. Mała miała przecież powody, by również bardzo martwić się całą sytuacją. Było jej piekielnie głupio, miała wyrzuty sumienia, ale odpychała je teraz od siebie z całych sił. Przeprosi, przytuli jak odnajdzie Karo. Tymczasem wysłała ją do łóżka i kazała iść już spać.

Było chyba piętnaście po pierwszej kiedy zadzwoniła do niej mama mówiąc, że Kuba przyprowadził do niej Karolinę, która zanocuje. Zaskoczyło ją to. Jej prywatna matka w roli superbohaterki… Kto by pomyślał. Tymczasem dowiedziała się, że teraz wszyscy, we troje,  siedzą razem w kuchni pijąc herbatę i jedząc placki ziemniaczane, które zostały jej z kolacji. Przytaknęła mamie prosząc, by nie wypuszczała rano wnuczki. Obiecała odebrać ja osobiście po dziewiątej.

Miała plątaninę myśli w głowie. Poczuła ulgę zmieszaną z poczuciem klęski. Poczuła strach, niepewność i rozczarowanie. A może także zazdrość?

Powiedziała Igorowi, że już wszystko gra. Usiedli w salonie. Nalał jej lampkę wina i pomasował plecy. Nic nie mówił. Nie musiał nic mówić. Pierwszy raz od kilku miesięcy rozumieli się bez słów…

Na zawsze razem (cz.72)

Photo by Kevin Grieve on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.