Serce i rozum – czyli dwoje na huśtawce zbudowanej przez emocje. Gdyby tak udało się znaleźć kompromis między jednym, a drugim, jednak nic z tego. Nie w tym przypadku. Joanna doszła do ściany. Serce wskazywało na Pawła, rozum na Igora. Prześladowało ją jeszcze poczucie obowiązku, odpowiedzialność i pragnienie szczęścia dla córek. Czuła, że znowu musi zrezygnować z siebie, poświęcić swoje dobro dla dobra bliskich…

Jej koleżanka z pracy rozwiodła się w minionym roku i dużo mówiła nie tylko o uldze i odzyskanej wolności ale także, a może przede wszystkim, o cenie jaką zapłaciły, za te turbulencje, jej dzieci a więc i ona sama. Jedno wpadło w depresję i chodziło na regularne sesje do psychoterapeuty i wizyty u psychiatry, a drugie przestało się uczyć i wdało się w złe towarzystwo. I nic nie pomogło, że rozwód był spokojny, że rozstali się w pokojowej atmosferze. Pozornie było świetnie, a w rzeczywistości – okropnie. Z córką całkowicie utraciła kontakt. Zbuntowana nastolatka oskarżyła ją o to, że jest powodem rozpadu rodziny i zaczęła uprzykrzać życie na każdym kroku odsuwając się od niej całkiem. Syn powiedział wprost, że nienawidzi zarówno jej- swojej matki jak i ojca, bo myślą wyłącznie o sobie, mając za nic dzieci.  Opowiadała Joannie ze szczegółami o tym, co przeżywa i zarzekała się, że gdyby tylko mogła cofnąć czas, poczekałaby z tym rozwodem aż pisklęta osiągną pełnoletniość.

Aśka nigdy w życiu nie zrobiłaby czegokolwiek, co unieszczęśliwiłoby Karole i Zu. Były dla niej treścią, sensem. Były najważniejsze. Chciała dać im cudowną rodzinne,  dom pełen miłości, ciepła i zrozumienia. Dobrze wiedziała, że ostatnio wychodziło jej to kulawo. Zdawała sobie sprawę, że do roli matki idealnej bardzo jej daleko. Ostatnio skoncentrowała się głównie na sobie tracąc z oczu to, co najważniejsze. Córki. Przygryzła wargę na wspomnienie łez młodszej latorośli. Tego, jak oszczędnie dawkował jej ostatnio czas i zainteresowanie. Jak, niemal, z dnia na dzień wyszła z jej świata i zanurzyła się w uczuciu do Pawła. W namiętności, która przesłoniła jej cały świat.

Rozmowa z Igorem nie była prosta. Wyparła się romansu, wywalczyła możliwość dalszej pracy z Pawłem. Negocjowała ostro walcząc z ogromnym smutkiem, który zasnuł całą jej duszę. Mąż był wyciszony, spokojny, opanowany. Zdawał się uwierzyć w te kłamstwa choć mówił, coś całkiem innego. Zastanawiała się czy to oszustwo miało sens. Być może gdyby wyznała całą prawdę mąż wreszcie poczułby, że nie mona jej zbywać. Poczułby to, co ona czuła wielokrotnie… Nie pragnęła jednak zemsty. Chciała rozejmu.

Dyskusja z Igorem kosztowała ją wiele nerwów i trwała ponad dwie godziny. Pod koniec zrobiło się nawet odrobinę ckliwie, bo wrócili wspomnieniami do czasów młodości. Te przeszłe historie rozczuliły ją na kilka chwil. Kiedy wreszcie wyszła ze szpitala poczuła jednak ulgę. Ulgę  zmieszaną z przygnębieniem. Zatem stało się. Decyzja podjęta. Odkreśla grubą kreską wszystko to, co było do tej pory i zaczyna budować swój świat od nowa. Na starych śmieciach, ale z nową treścią.  Trochę ją to ciekawiło. Miała nadzieję. Marzyła, że mąż wreszcie się zmieni. Że będą parą, a nie dwiema całkiem osobnymi bytami. Że w ich życiu zapanuje ład i harmonia. Że wreszcie znajdzie w nim wsparcie, poczuje zainteresowanie i ciepło. I nie będzie się już musiała zastanawiać nad tym, z kim obecnie Igor sypia i czy to coś poważnego…

Teraz, dla odmiany, czekała ją poważna rozmowa z Pawłem. Kulturalne wycofanie się z tego pasjonującego romansu. Zakręcenie kurka fantazji i zmysłowości. Powrót do tego, co było i miało się świetnie przez tyle lat. Bała się. Bardzo obawiała się tego, że nie starczy jej sił żeby to przerwać. Że znowu ulegnie pokusie, że to się nigdy nie skończy.

Zanim uwikłała się w ten romans uważała, że kobiety zdradzające swoich mężów są żałosne. Sama zdrada była aktem desperacji i braku szczerych uczuć. Poszukiwania czegoś, co przy odrobinie wysiłku można znaleźć w związku, z którego się ucieka. Teraz dotknęła tematu od innej strony. Sama była kochanką i miała wiedzę jak to jest. I miała wiedzę, że pożądanie w nowej relacji jest czymś zupełnie innym niż to, które odnajduje się w małżeńskim łożu po wielu, wielu wspólnych nocach.

Kiedy dotarła do domu dziewczynki już były. Była też jej matka, która wspólnie z Zuzką oglądała jakiś film na Netfliksie. Karolina, jak zwykle, uczepiona smartfona wirtualnie dyskutowała z jakąś bratnia duszą w sieci. Potem odebrała telefon i z hukiem zatrzasnęła jej drzwi przed nosem. Usłyszała tylko, wymawiane z wyraźną radością, imię KUBA. Sporo przegapiła przez ten zamęt. Teraz wreszcie wszystko się odmieni, wszystko wróci do normy!

Na zawsze razem (cz. 67A)

Photo by Tim Mossholder on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.