Tego było już za wiele. Za dużo nerwów, za dużo nieporozumień, wreszcie za dużo niezadowolenia i rozczarowań jak na tak krótką chwilę. Kiedy wyszedł z mieszkania wreszcie poczuł ulgę. Wszystko zostawił za sobą. Drzwi trzasnęły, potwierdzając, że właśnie oderwał się od miejsca w którym kiedyś był tak szczęśliwy. Głośno odetchnął.

Wiedział, że nie śniła o nim. Nawet nie miałby jej tego za złe gdyby chwilę wcześniej nie zdał sobie sprawy w jak fatalnej kondycji jest ich małżeństwo. Normalnie śmiałby się z całej tej historii obracając ją w żart. Teraz wcale do śmiechu mu nie było. Jego żona wypowiadała przez sen męskie imię. Z taką cholerną czułością z jaką nie zwracała się do niego odkąd na świecie pojawiły się córki. -Pieprzyć potłuczoną zastawę pomyślał, chrzanić dotychczasowy, poukładany świat. Miał wrażenie, że ktoś kolcem przejechał mu po sercu. Jeszcze nigdy, przenigdy nie czuł się tak fatalnie.

Z pełną premedytacją zostawił w domu telefon, portfel i całą resztę swojego życia. Nie chciał być na smyczy. Chciał przepaść bez wieści! Wziął tylko kluczyki od auta, kartę i dokumenty. Postanowił oderwać się, odciąć od tego, co było. Przynajmniej na chwilę. Stwierdził, że szpital bez niego nie runie, nie miał planowanych operacji, a i z zastępstwem nie powinno być teraz kłopotów.

Postanowił pojechać nad morze, do Jastrzębiej Góry. To tam czuł się jak w swoim drugim domu. Tam, w dzieciństwie i za czasów kawalerskich spędzał wakacje. Znał każdy kąt. W każdym z nich ukryte były wspomnienia lat durnych, głupot, pierwszych miłostek i pierwszego poważnego pijaństwa za które ojciec zmieszał go z błotem i nazbyt mocno zdyscyplinował. Postanowił zanocować tam, gdzie kilka lat wcześniej był na konferencji naukowej. -Piękne miejsce, myślał. W planach miał szybki relaks, spacer brzegiem morza, dobrą kolację, saunę, basen, obowiązkowo whisky z lodem, dobre  śniadanie i powrót. No może w międzyczasie zadzwoni z hotelu do którejś z córek i powie, że u niego w porządku i niebawem wraca. Może. Morze…

W całej tej historii bardzo żałował siebie. I jej. I dziewczynek. Filiżanki posklejać się nie da ale zawsze można kupić nową, a jak jest z małżeństwem? Nigdy na poważnie nie zastanawiał się nawet nad opcją rozwodu. To zawsze był, w jego odczuciu, bardzo niedorzeczny pomysł. Przecież nie po to człowiek bierze ślub żeby potem się rozchodzić. Tak do niedawna myślał. Teraz musiał ochłonąć. Sam już nie bardzo wiedział co sądzić o tym wszystkim.

Dojechał szybko, ruch był znikomy, a warunki pogodowe niezłe. Zameldował się w hotelu, zapłacił, zostawił samochód i poszedł na spacer. Ostatnio dużo spacerował. Morze było spokojne. Ciche, piasek zimny. Nie czuł nawet wiatru. Taki bezdech. Całkowity. Jakby życie zatrzymało się na chwilę, zastygło, zamarło. Spacerując brzegiem wielkiej wody jeszcze raz analizował wszystko to, co spotkało go w ciągu minionych kilkudziesięciu godzin. Był wściekły, rozgoryczony, zirytowany? Sam nie bardzo umiał nazwać wszystkich uczuć, które rozsadzały go od środka.

Powygrzewał się w saunie, popływał, zjadł świetną kolację i nawet napił się whisky. Znowu życie zaczęło toczyć się według planu. Według JEGO planu. Było dobrze. Czuł się nieco odprężony. Rano, jeszcze przed wyjazdem postanowił odwiedzić siłownię. Tuż przed 22 zadzwonił z pokoju na telefon domowy jednak nikt nie odebrał. Zadzwonił jeszcze raz, ale z braku interlokutora postanowił zostawić wiadomość, że żyje i wróci niebawem. I żeby go nie szukać, bo musi odpocząć. I odreagować.

Celowo nie dzwonił na komórki. Nie chciał żeby wyświetlił się jego numer. Wolała pozostać w ukryciu. Mieć parę chwil tylko dla siebie. Po tym telefonie poczuł ulgę. Wiedzą, będą spokojne – pomyślał wybierając się na jeszcze jedną whisky. A w hotelowej restauracyjce właśnie trwała dyskoteka. Usiadł przy barze obserwując tłum wijących się ludzi. Kilka pań rzucało mu zaczepne spojrzenia, jedna nawet usiłowała go, dość bezczelnie, poderwać. Poczuł, że życie mu ucieka…

Wracając do pokoju wiedział już co ma robić. A przynajmniej wydawało mu się, że wreszcie ma co do tego jasność.

 

Na zawsze razem (cz. 15)

Photo by Cole Keister on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.