Nie umiał przestać o tym myśleć i nie miał pojęcia co zrobić. Żal mu było matki, gdyby ta afera wyszła na światło dzienne. Po ojcu mógł spodziewać się takiego zachowania, ale po Marii? Co im odbiło, zastanawiał się i nie znajdował odpowiedzi. Był rozczarowany, rozżalony i całkowicie zdegustowany.
Wiedział, że Jan ma swoje za uszami. Kto zresztą nie ma. Sam nie był świętoszkiem, ale tłumaczył sobie, że jak wszyscy faceci bez wyjątku. Wszyscy prawdziwi, testosteronowi. Mężczyźni z jajami zdradzali i już. Tak było odkąd świat, światem. Chodzili do łóżka z innymi kobietami, ale niegroźnie, bo nigdy nie cierpiała na tym ich rodzina. Jedni traktowali to jako nieco ryzykowną rozrywkę, coś w rodzaju sportu, a inni zwyczajnie relaksowali się zapominając o stresach dnia codziennego, ale na Boga, były jednak pewne grancie. Jak można zdradzać żonę z matką synowej?
Czym kierować się z życiu? Porywami serca czy zasadami. Zadawał sobie to pytanie, ale żadna odpowiedź nie pasowała mu wystarczająco. A może zasady są mniej istotne niż ludzie, emocje, potrzeby? Może można je elastycznie odginać i dopasowywać do konkretnej sytuacji. No i czy ma prawo oceniać, osądzać ojca? Postanowił, że zadzwoni do niego i umówi się na spotkanie. Chciał wiedzieć jak daleko to zabrnęło i czy będzie miało jakiś ciąg dalszy. Najbardziej obawiał się tego, że matka Joanny zdoła złowić jego ojca na stałe. Jan od zawsze miał do niej słabość. Była zaprzeczeniem jego żony – świadoma swojej kobiecości, pewna siebie i niezwykle interesująca, oczytana, pełna zagadek i sprzeczności. I to właśnie przerażało Igora najbardziej.
Czego się spodziewał po tym spotkaniu, a może co chciał usłyszeć? Przypuszczał, że ojciec wszystkiego się wyprze i będzie kłamał w żywe oczy strugając świętoszka, albo wyśmieje go, odwróci kijem Wisłę opowiadając mu o męskiej naturze, nudnym monogamizmie, popędzie który jest napędem do życie i inne banialuki. Znał te teksty na pamięć karmiony był nimi odkąd pamiętał. Liczył, w głębi duszy, że Jan znajdzie jednak jakieś logiczne wyjaśnienie całej sytuacji i zapewni go, że nie zamierza skrzywdzić i zostawić Barbary.
Ojciec odebrał po pierwszym sygnale i nie dociekając przyczyny umówił się z nim wieczorem na spacer po parku Rydza Śmigłego – obaj lubili to miejsce. Przed spotkaniem był poddenerwowany i nie mógł znaleźć sobie miejsca. Joanna sondowała co się z nim dzieje, ale nie puścił pary z gęby. Widział, że żona się martwi. Zauważył również, że chyba dojrzewa do zmiany pracy, bo mówiła o tym ostatnimi czasy coraz więcej. Nie wypytywał o powody – mógł się jedynie domyślać, ale chyba nie chciał zaprzątać siebie tym głowy. Najważniejsze, że szli przez życie za rękę- znowu. Nawet jeśli nabroiła -musi z tym żyć, a pewnie nie jest jej lekko. Kobiety ulepione są z innej gliny. Zwłaszcza takie kobiety, jak jego żona, myślał odpędzając te wizje. Upiorne myśli w których Aśka tonęła w ramionach Pawła.
Kiedy spotkał się z ojcem zmierzchało. Park był niemal opustoszały. Wąskimi alejkami spacerowali psiarze i zakochani wpatrzeni w siebie jak w obraz. Mignął mu jeszcze były minister obrony, ale w tym miejscu często wpadał na polityków – parczek znajdował się przecież w bezpośrednim sąsiedztwie Sejmu i Senatu. Ojciec również wyglądał jak jakaś szycha. Postawny, siwy, elegancki starszy pan przemieszczający się sprężystym chodem. Wyglądał świetnie. Jeszcze lepiej niż zwykle. Pełen wigoru i siły. Chyba nigdy go takiego nie widział , ale tym razem to nie napawało optymizmem. Bez żadnego kurtuazyjnego wstępu zapytał Jana wprost czy jest aktualnie zakochany, a Jan przytaknął. Nie oburzył się, nie wściekł, nie kręcił. Przyznał, że zakochał się jak sztubak w Marii i zastanawia się co zrobić dalej, bo już dłużej nie wyobraża sobie wieść życia w parze z Barbarą. Nie, nie chce jej skrzywdzić, ale teraz ma pewność, że jej nie kocha.
Wyznanie ojca zaskoczyło go i zakłopotało. Nawet nie był zły choć targały nim miliony emocji. Poprosił tylko żeby nie podejmował pochopnych decyzji i wszystko dobrze przemyślał, poczekał. Mówił, że te zachwyty często mijają i pozostaje po nich jedynie słodka smuga wspomnień. Przecież też miewał fascynacje. Wszystkie jednak miały swój krótki termin przydatności. Gasły nim nastała kolejna pora roku, albo wcześniej. Ojciec słuchał nie przerywając, a kiedy Igor skończył położył mu dłoń na ramieniu i zamyślony, jakby nieco nieobecny, powiedział, że z Marią to na poważnie. To jego KOBIETA ŻYCIA… i jest tego bardziej niż pewien.
Spacerowali jeszcze kilkadziesiąt minut rozmawiając o głupotach. Sprawa dla której obaj tu przyszli- zawisła w czasoprzestrzeni wypełniając ich lękiem. Każdy bał się czego innego i na swój sposób. Każdy pełen był niepokoju, z tą różnicą, że Jan na końcu tej ścieżki widział nadzieję, a Igor łzy i rozpacz matki. Nie umiał jednak przekonać ojca do zmiany decyzji. Jedyne co mógł zrobić, to prosić go o czas, o roztropność i głęboki namysł. Więcej nie mógł. Niestety.
Było mu bardzo przykro. Czuł, że sprawa jest przesądzona. Ojciec już podjął decyzję i, był pewien, że skoczy na głęboką głowę choćby nie wiadomo co. Kochał. Jak nigdy. Miał gdzieś konwenanse, rodzinne trzęsienie ziemi, które spowoduje. Teraz liczyło się tylko uczucie do Marii, a on, syn, nie miał już nic do gadania.
Wracając do domu rozważał czy powiedzieć o wszystkim Joannie w końcu, chcąc nie chcąc, była w to zaangażowana w takim stopniu jak on, bo sprawa dotyczyła jej matki. A może jakoś przygotować na tę nieuchronną katastrofę własną mamę, włączyć w sprawę brata? A może zostawić wszystko swojemu biegowi i obserwować jak wali się cały świat, który znał. Jak rozłupuje się z hukiem jego rodzina. Jak tonie mama, a ojciec dryfuje na szalupie ratunkowej z Marią u boku?!
Zastanawiał się nad kolejnym ciosem od losu. Ostatnio oberwał po nosie kilka razy i liczył, że przeznaczenie da mu nieco odetchnąć. Może już wystarczy? Z pewnością wystarczy! Czy spotkała go kara za to jak żył do tej pory? Za brak lojalności względem Joanny, za przedmiotowe, wyrachowane traktowanie kobiet? Przecież właśnie zaczął wszystko odkręcać. Przecież tak bardzo się starał…
Photo by Rommel Davila on Unsplash
2 komentarze
Przeczytałam duszkiem od pierwszego odcinka- super! Piątek lada chwila więc czekam.
Moniu, dziękuję i bardzo mi miło, że opowiadanie Cię wciągnęło i sie podoba:-)! Zapraszam co piątek (a czasami nawet przedpremierowo -w czwartki wieczorem, ale to sekret, więc pisze po cichu).
Ściskam ciepło,
Kasia