Nigdy nie wierzyłam, że można kochać tylko raz. Tak jak i nigdy nie przypuszczałam, że przez głupotę i chore ambicje można stracić aż tyle…
No i co mam zrobić z tą MIŁOŚCIĄ?!
-Kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje, w myśli, w mowie, w sercu, na ślubnym kobiercu. Pamiętasz tę wyliczankę? Niemożliwe! A może też demontowałaś listeczki akacji w poszukiwaniu dobrej wróżby? Ja tak robiłam i to (wstyd się przyznać) dość często. Zrywałam gałązeczkę i wróżyłam. Pewnego dnia, tuż przed imprezą osiemnastkową u mojej koleżanki z klasy, padło na – KOCHA. Który to już raz, pomyślałam rzewnie! A jednak. Tym razem wróżba miała się spełnić! Samospełniające się proroctwo? Może?! Tego właśnie wieczoru poznałam JEGO…
Kiedy masz już wszystkiego DOŚĆ!
Pełnoetatowa szczęśliwość tryskająca wieloaspektowym zachwytem, dopełniona po brzegi beztroską i idyllą istnieje tylko w wyobraźni. Masową wyobraźnię kreują media. Prawdziwe życie to nie cukierkowe relacje na Facebooku i pachnące luksusem sesje zdjęciowe na Instagramie. Prawdziwe życie zawiera w sobie element idylliczny, ale jest on silnie zmieszany także z innymi kawałkami. Życie to przecież także (często przede wszystkim) próba znalezienia równowagi, podpuchnięte oczy, grypa żołądkowa i inne dolegliwości ścinające z nóg, czarna rozpacz, jasna cholera, smutek i no i ta radość też. To pełen wachlarz uczuć, emocji, lęków, obaw. To także przemijanie, starzenie się, samotność i śmierć. Doświadczamy ich wszystkich…