Byłem zadowolony. Chyba jednak sam się oszukiwałem, że nie wiem czego chcę. Chciałem być z Julią, mieć ją obok, dotykać, czuć. Magda była tylko wypełniaczem pustki, uroczym, niedostępnym, ale jednak wypełniaczem. Magda miała to, czego trochę brakowało Julce – umiała być twierdzą, którą trzeba było zdobyć. Zawsze to ceniłem u dziewczyn. Zawsze. Do czasu kiedy nie poznałem Mademoiselle.
Kiedy wróciłem do domu wszyscy już byli na nogach. Mama omiotła mnie wzrokiem, ale ugryzła się w język. Ostatnio ojciec zrobił jej wykład dotyczący tego, że jeśli chce żebym był dorosłym facetem, to ma mnie tak traktować. Uczę się, pracuję, ćwiczę sport to i poszaleć mam prawo. Wykładu nie było. Tata poklepał mnie po ramieniu i zapytał czy gra muzyka. Gra i to jak!
Tośka sprzeczała się z Maryśką, naszą najmłodszą siostrą. Obie miały inny pomysł na życie i wspólny pokój. Trudno było pogodzić czytanie lektury szkolnej z wesołym podrygiwaniem do eskowych hitów, które tak lubiła Antonina. Jedna włączała radio, a druga zionąc ogniem je wyłączała. Zabrałem słuchawki ze swojego pokoju i zaniosłem je Tośce. Wprawdzie kabel trochę ograniczał możliwość wyginania ciała, ale siostra dała radę. W domu zapanował spokój.
Zrobiłem sobie śniadanie, potem się wykąpałem i usiadłem do nauki. Sporo tego było. Miałem w planach orkę do późnych godzin nocnych. W przerwie zaplanowałem jeszcze półgodzinne biegi i telefon do Ryśka. Chciałem dowiedzieć się co u niego i podziękować za zaproszenie na tę fantastyczną imprezę. Tymczasem napisała do mnie Julia. Nawet mnie to trochę zaskoczyło. Myślałem, że po ostatniej wtopie poszła po rozum do głowy i trochę bardziej powodzi mnie za nos. Kurcze, ja jednak potrzebowałem ją pozdobywać. Taka podana na tacy traciła cały smak. Tak czy siak Julka, to Julka. Wygląda na to, że nie za bardzo da mi szanse się wykazać. To była gruba rysa na jej wizerunku. Przynajmniej dla mnie.
Pytała czy bezpiecznie dotarłem do domu i jak się czuję. Jasny gwint, przecież jedną matkę już mam, pomyślałem krzywiąc się do własnych myśli. Jednak wspomnienie jej pleców przesłoniło mi całą irytację. Odpisałem, że jeszcze żyje, ale nie wiem jak długo, bo czuję, że za chwile umrę pod naporem wiedzy jaką muszę dziś przyswoić. Napisała jeszcze dwa smsy, które pozostawiłem jednak bez odpowiedzi. Jeden o tym, że świetnie się bawiła, a drugi, że także ma sporo zajęć. Zastanawiałem się jak to jest, że studenci innych kierunków tak dużo mówią o nauce, a w rzeczywistości mają tyle wolnego czasu. Ja goniłem w piętkę.
Bieganie zawsze wentylowało mi głowę. Tak było również dziś. Kiedy emocje opadły, a alkohol wyparował z krwi zdałem sobie sprawę, że najchętniej zmieniłbym w Julii… sporo. Bardzo mi się podobała jednak jej sposób bycia trochę mnie męczył. Te trzy smsy, to było o trzy smsy za wiele. Po joggingu zadzwoniłem do Ryśka, który triumfował. Był zadowolony, bo uznał, że teraz będziemy się częściej spotykać, we czwórkę. Mówił, że Julka rozmawiała już z Zuzką i wygląda na to, że daliśmy sobie jeszcze jedną szansę. Nie skomentowałem tych rewelacji, bo co tu komentować?
Rzeczywiście wyglądało jakbyśmy z Julia zaczynali od nowa. Żadne z nas tego głośno nie powiedziało, ale tak było w rzeczy samej. Postanowiłem przestać się młotkować, będzie co ma być i już! Albo się dogadamy, albo nic z tego nie wyjdzie. Innego rozwiązania nie widziałem. Trochę trudno było mi sobie wyobrazić, że znowu jej nie mam, ale równie trudno było mi zaakceptować fakt ciągłych smsów, telefonów i kontroli…
Dzień minął szybko. Ku swojemu zaskoczeniu bardzo dużo się nauczyłem. Może to dzięki mojemu kotu Ciapciakowi, który dziś chodził za mną jak cień-chyba zmobilizował mnie swoją obecnością do nauki?! Uwielbiałem, kiedy siadał obok i mruczał. Czytałem, notowałem drapiąc go równocześnie za uszkiem. Plany zrealizowałem robiąc nawet więcej niż sobie założyłem.
Właśnie kiedy miałem iść spać zadzwonił telefon. To była Magda. Płakała jak dziecko. Nie mogłem wyciągnąć z niej co się stało, ale miałem najgorsze przeczucia. Założyłem kurtkę i wybiegłem z domu…
Photo by Anete Lūsiņa on Unsplash