Jasne, że napije się z nią kawy. Czemu nie? Tym pytaniem całkowicie zbiła go z tropu. To pytanie było albo jak zimny prysznic, albo jak jasny promień słońca przerywający burze. Nie mógł się zdecydować, co ma myśleć. Jak rozumieć te jej kontrowersyjne wywody w połączeniu z lukrowanym uśmiechem i propozycją wspólnego spędzenia poranka? Tak, była kobietą… Typową. Bez dwóch zdań!

Dziwne, nigdy do tej pory nie przyszło mu do głowy, że jest jak inne. Że jest zwyczajna. Typowa. Jak wszystkie. Zawsze była wyjątkowa, bo przecież nie wybrałby przeciętnej babki na swoja żonę. Halo, jak to?!

Usiadł przy stole naprzeciwko jej. Kawa parowała, a Joanna uśmiechała się tajemniczo. A może jednak całkiem zwyczajnie? Nie, zupełnie się pogubił i całkiem nie wiedział co ma myśleć. Nie chciał jednak, żeby żona to zauważyła. To po pierwsze, po drugie szczerze wątpił by te pogróżki, którymi chwilę temu go raczyła, z ogromna radością, mogły mieć pokrycie w rzeczywistości.  Nawet nie umiał sobie wyobrazić, że mogłaby go zdradzić. Nawet jeśli o tym myśli i tak się nie odważy. Za dużo by przegrała, za wiele by straciła…

Spojrzał na nią i się uśmiechnął choć sporo go to kosztowało. Musiał się hamować żeby nie wybuchnąć. Gdzieś na końcu języka miał parę cierpkich słów, ale postanowił zachować je dla siebie. Postanowił zagrać z nią w tę grę. Jako partner, a nie pionek. Pomyślał, że czas ogarnąć emocje i się zabawić…

Kiedy do salonu wbiegły córki pomyślał, że Joanna pierwszy raz, odkąd są razem, śmiała się zburzyć harmonię ich domu. Zachwiała nią. Wstrzyknęła w mięsień rodzinny – jad, który usztywnił ich życie i sprawił, że stało się nieznośne, bo bez wyrazu… Jednak dziewczynki najwyraźniej nie podzielały jego wątpliwości. Szczebiotały zachwycone tym, że widzą ich razem. Na pokojowej ścieżce. Jak niegdyś. Przy kawie. Bez skrajnych emocji. W jak wielkim błędzie były wiedział tylko on i ona. A może tylko ON?

Widział, że jest wytrącona z równowagi choć grała spokój, harmonie i triumf. Jej ciało jednak ją zdradzało. Kątem oka spostrzegł, że zagryza wargę, a kiedy się uśmiecha robi to wyraźnie na siłę. Wypili kawę, zamienili kilka słów z dziewczynkami, zabrał filiżanki i wstawił do zmywarki. Zapytał co kupić na śniadanie, zebrał pokaźną listę, wykąpał się, ogolił, ubrał i poszedł po zakupy. Nie, to nie było jego zwyczajowe zachowanie. Widział jakie zrobił wrażenie na swoich kobietach. I dobrze. Działał według planu. Swojego planu.

Kiedy wrócił wszystkie były już ubrane, a w domu dudnił rap. Joanna szalała z dziewczynkami w przedpokoju wydurniając się przed lustrem. Wszystkie trzy udawały, że są wokalistkami tej tandetnej, szmirowatej kapeli. Gdyby nie nowe wytyczne postępowania najpewniej poczekałby aż kawałek się skończy i włączył coś bardziej klimatycznego, może nawet klasycznego. Tym razem pominął całą akcję milczeniem i zabrał się za szykowanie śniadania. Widział, że wszystkie trzy obserwują go uważnie wymieniając się znaczącymi spojrzeniami. -Są w szoku, pomyślał z wyraźną satysfakcją.

Na śniadanie była jajecznica na boczku, bułeczki, masło czosnkowe, sałatka warzywna z którą się trochę męczył, wędlina, twaróg z rzodkiewką i szczypiorkiem i herbata. Te kuchenne rewolucje zajęły go na tyle, że nawet na chwilę zdążył zapomnieć. Atmosfera nieco zelżała. Wszyscy pałaszowali ze smakiem pyszności. Kiedy Joanna zaczęła zbierać rzeczy ze stołu zatrzymał ją jednym gestem i poprosił żeby na chwilę usiadła, bo chciałby im cos powiedzieć, podzielić się czyms niezwykle ważnym… W oczach żony spostrzegł przerażenie?

Na zawsze razem (cz.29)

Photo by evgeni-savchenko on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.