Uprzejma, miła i uczynna nie jest, ale refleksu i ciętego języka odmówić jej nie mogę!
Echa niedawnej atmosfery jeszcze na dobre nie przyschły, a Zdziśka znowu pokazała swoje oblicze. Co z tego, że czułam do niej niechęć? Byłam na nią najwidoczniej SKAZANA.
Tym razem stanęła za mną w kolejce po chrupiące bułeczki. Pech chciał, że co rano, obie biegłyśmy do piekarni. TEJ SAMEJ. Niestety w podobnych godzinach.
Tym razem zdołałam wygodnie umościć się w ogromnej kolejce kiedy poczułam ją. Wpłynęła do ciasnego pomieszczenia razem ze swoja „Medemoiselle”. To śmieszne i przewrotne, pomyślałam, tak piękny delikatny zapach i tak twardo stąpająca po ziemi Zdzisława. Antyreklama w żywej postaci.
Zdziśka jest typem człowieka, który żyje tu i teraz. Do niedawna miałam wrażenie, że wszystko spływa po niej jak po przysłowiowej kacze. Tak, czy siak spływa po niej niemal wszystko. Do tego ma ogromna łatwość przechodzenia do porządku dziennego wbrew emocjom, uczuciom i zdrowemu rozsądkowi. Do czego zmierzam? Otóż do tego, że ta wielka awantura, która rozegrała się ledwie kilka dni temu, budowanie frontu, obgadywanie i zmieszanie mnie z błotem, było w jej odczuciu najwyraźniej ODLEGŁĄ przeszłością.
Teraz Zdziśka stanęła za mną, puknęła mnie w plecy, pozdrowiła gestem ręki i ciepło się uśmiechnęła. Nie było ucieczki. A kolejka spora…
Przede mną stała kobieta w ciąży z dwójką małych, rozświergolonych pociech. Dziewczynka, na oko sześcioletnia usiłowała czytać nazwy ciastek, chłopiec, może rok, dwa młodszy, przestępował z nogi na nogę stale pytając mamę kiedy wyjdą wreszcie z piekarni i czy kupi mu rogala z makiem. Mama łagodnie, jednostajnie odpowiadała to samo, że tak i, że za chwilę. Irytacja chłopca stale rosła, ale nie przekraczała dopuszczalnego dla zdrowia uszu poziomu decybeli.
Tymczasem Zdziśka zaczęła się kręcić, chrząkać, cmokać. Kilka osób spojrzało ze zdziwieniem w jej kierunku. W końcu znowu stuknęła mnie w plecy i konspiracyjnie wyszeptała – Czy Ty widzisz to co ja? Babka, zbiera 500 plus za trzecie, a dwójki nie umie wychować. Zobacz, kontynuowała, aż strach się bać, te dzieci zachowują się jakby były w domu, albo lepiej, w lesie. Luz pełen. A gdzie ogłada, dobre maniery? Powinny stać w ciszy i czekać aż matka zrobi zakupy!
Jestem nią zmęczona, po ostatnim wybryku, przyznaję. Cierpliwość mam nienaoliwioną. Wszystko we mnie skrzypi. I teraz znowu cos jej nie tak… Wzruszyłam więc ramionami, bo szkoda mi było czasu? Bardzo drażnią mnie osoby, które zawsze wiedza najlepiej. Zwłaszcza jak wychowywać cudze dzieci…
Zdziśka nie zmartwiła się moim brakiem reakcji. Jednostajnie syczała dalej wlewając mi bezkarnie swój jad do uszu -Wiesz, mnie nauczono kultury, taktu i obycia. Zawsze wiem co można i kiedy. W dzieciństwie byłam trzymana krótko, jadłam co podano, szłam spać zawsze o jednej godzinie, nie dyskutowałam z dorosłymi, a kiedy przekraczałam granice dostawałam klapa. I teraz…, chciała radośnie spuentować, ale jej nie pozwoliłam. Kątem oka zobaczyłam, że mogę postawić już kropkę nad i, bo pani z dziećmi płaci za swoje zakupy, więc za chwilę kupować będę ja, a tym samym wreszcie się od niej uwolnię na dobre.
Słodkim głosikiem przerwałam ten wywód i powiedziałam Zdziśce, że jak widać z wszystkiego się wyrasta i nawet dobre wychowanie można czasem zaprzepaścić. Byłam z siebie dumna. Po jeden! -Dwie grahamki poproszę, bułkę paryską krojoną, rogalika z czekoladą i chleb z żurawinami, poprosiłam sprzedawczynię z miną zadowolonego jeża.
Zdzisława, otrząsnęła się szybko z pierwszego szoku, a kiedy płaciłam nachyliła się i wyszeptała mi do ucha – Wiesz, mamusia zawsze uczyła mnie również żeby nie rozmawiać z chamami, bo obniżają nasze loty. I właśnie chyba dlatego mój poziom zaczyna przypominać twój.
Szast-prast, cel -pal. Zdziśka to jednak mistrzyni cienkiej riposty! Ale mi dała popalić:-). Całą drogę powrotną do domu śmiałam się sama do siebie.
Z tego wszystkiego zapomniałam zabrać z piekarni pieczywo.
hahaha, dobrego dnia! Jak czują się Wasze Zdziśki? Pozdrawiam je ciepło;-)!
Zapraszam na pozostałe Zdziśkowe perypetie:
Chcesz poznać Zdziśkę? Zapraszam na pierwsze spotkanie ze Zdziśką!
Zdziśka i wielkie rozczarowanie
Zdziśka ponad podziałami – czyli gołąbek pokoju
Ratuj się kto może, czyli Zdziśka w miejskiej dżungli za kierownicą
Zdziśka i mój Specjalny, Świąteczny Prezent dla niej
Zdziśka Ty chyba oszalałaś! O matko!
Koronawirus to masowa błazenada?!
Zdziśka zdobywa kolejne szczyty… w konspiracji
Photo by Ablimit Ablet on Unsplash