Kiedy powiedział, że musi coś jej powiedzieć poczuła nagłe ukłucie serca, lęk. Nie, nie była upojnie szczęśliwa w tym małżeństwie, ale nie wyobrażała sobie życia bez niego. Miał swoje wady ale miał także zalety. Nie był z cała pewnością idealny, ale w ideały nie wierzyła od dawna.

Od dawna także czuła, że coś jest nie tak. A może od początku nie wszystko było tak, jak być powinno. Ale jak właściwie „być powinno”? Zawsze się nad tym zastanawiała. Nie, nie była naiwnym dziewczątkiem wierzącym, że znajdzie męża, który będzie łączył w sobie cechy króla i żebraka, wilka i owcy, Flipa i Flapa. Wiedziała dobrze, że nie można mieć wszystkiego. Zdecydowała się na to, co bardziej wpisywało się w jej potrzeby.

Zdecydowała się na siłę, moc, pewność siebie, oschłość, okazywanie uczuć przez działanie, a nie tulenie i czułostki. Zdecydowała się na małżeństwo z facetem, którego matka ogarniała cały dom, opierała męża i synów, rozpieszczała gotując smakołyki i rozpuszczała do imentu zachwycając się nimi do utraty tchu. Z człowiekiem, którego ojciec trzymał krótko zabraniając płakać i okazywać emocje. Tresując, strofując i robiąc z niego na każdym kroku „prawdziwego faceta”. Wreszcie z młodszym bratem wpatrzonym w tego starszego, a jej męża -niczym w obrazek, naśladującego go i całe życie usiłującego mu dorównać.

Gdyby tylko wtedy wiedziała, że rodzina, zostaje z człowiekiem na całe jego życie… Może przyjrzałaby się tym relacjom dogłębniej? Wtedy ją to nawet bawiło. Matka nadskakiwała Igorowi, a on się od niej opędzał jak od ćmy będąc jej jednocześnie oddanym. Z ojcem prowadził walkę na noże o swoją niezależność. Boksowali się nawet kiedy zaczął pracę jako lekarz. A brat? Uwielbiała Piotra nad życie. Był bardzo poczciwym człowiekiem, który miał jednak inne talenty niż jej mąż i ich ojciec. Pięknie malował, cudnie pisał i tak bardzo próbował zdać na medycynę. Cztery razy! Bez skutu. Za cenę depresji i alkoholizmu. Wszyscy panowie w tej rodzinie, podświadomie chyba, starali się iść ścieżką ojca. Kardiologa. Uznanego, twardego, niewzruszonego, niczym skała.

Igor, zwykł mawiać, że jego matka jest „robotem kuchennym”. Nigdy nie miała większych aspiracji. Była matką i żoną na pełen etat. Nie mówił tego jednak złośliwie. Doceniał, że zrezygnowała z pracy w szkole, by zająć się dziećmi i obsługiwać ojca. Był pełen uznania choć tego nie rozumiał. Nie podobały mu się relacje na linii mama-tata. Zakładał, że u niego w domu będzie zupełnie inaczej. Kiedyś jej nawet powiedział, że właśnie dlatego szukał kobiety o silnym charakterze. Żeby nie dała się udupić.

Czy ona była silna? Była na pewno świetnie zorganizowana. Mimo, że dała się ubrać we wszystkie obowiązki teściowej, dorzuciła jeszcze do tego intensywną pracę, która była odskocznią, pasją, przyjemnością, a czasem także miejscem odpoczynku. Dobrze zarabiała, miała świetną pozycje i szefa, który ją uwielbiał (gdyby tylko Igor o tym wiedział!). W chwilach zwątpienia zawsze mogła liczyć na wsparcie, dobre słowo, miłe towarzystwo. Odkąd się rozwiódł stale szukał jej towarzystwa. Kiedy to zauważyła, było już dość późno, bo zdążył się w niej zakochać. Wiedział jednak, że ona nigdy nie zostawi dla niego męża. Przyznał się jej do swojego uczucia, ale ponieważ byli dorosłymi ludźmi postanowili o tym zapomnieć. Ich relacje pozornie były całkiem normalne. Ona przynajmniej chciała bardzo w to wierzyć.

Ale wracając do Igora. Bezsprzecznie był jej miłością życia. Co też chciał jej powiedzieć? Miała nadzieję, że nie zamierza się przyznawać do swoich zdrad. To byłoby tak żałosne i nie na miejscu. Kiedyś przecież ustalili, że nawet gdyby coś im się przytrafiło, pozostawią tę informację dla siebie i nie będą nią obarczać drugiej strony. Choć ona i tak wiedziała. O tej pielęgniarce, która regularnie do niej dzwoniła, mówiąc że Igor kocha tylko ją, o koleżance z którą przelotnie spotkał się kilka razy, stewardesie. Wiedziała, ale nie miało to dla niej znaczenia. Nigdy.

Spojrzała na niego trochę przestraszona, ale szybko wzięła się w garść. Niezależnie co jej powie i tak sobie z tym poradzi. Zawsze sobie radzi. – Tak, słucham kochanie, powiedziała czule, usiłując zapanować nad rozedrganymi emocjami…

 

Na zawsze razem (cz. 6)

 

 

 

Photo by Marissa Rodriguez on Unsplash

 

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.