Być autentycznym – w wirtualnym świecie to niemal niemożliwe… Jednak warto wyjść z tego schematu. Z tej ułudy, iluzji, udawactwa, komplementów na wyrost i wyprasowanej, botoksem, osobowości. Ja nie potrzebuję tego, żeby ktoś udawał, że mnie lubi, prawił komplementy (mam w domu lustro) i czarował tylko po to, by coś osiągnąć. Sama również nie znoszę słodzić kiedy mi gorzko, choć doceniam i mówię, gdy coś mi się podoba. Uwielbiam za to AUTENTYCZNOŚĆ choć bywa chropowata, nieuczesana, a czasem również mało efektowna! Pewne rzeczy mi się przejadły. W nosie mam udawane przyjaźnie i zatęchłe relacje, bo co mi po nich?! Dojrzałam 🙂
A może by tak odważyć się być ASERTYWNĄ?
Asertywność nie oznacza jedynie umiejętności mówienia NIE. To szacunek dla samego siebie. Asertywność to również umiejętność obrony siebie w sposób kulturalny, ale skuteczny. To stawiania granic, podejmowanie decyzji, i dostrzeganie tego, co nam zagraża, co nam nie pasuje i szkodzi. Warto pamiętać, że wolno nam mieć inne zdanie, czegoś nie chcieć i prowadzić negocjacje jeśli coś nam nie odpowiada. Wolno nam również nie zgodzić się z kimś, ani nie ugiąć pod presją!
A ja mu na to – Luzik, ARBUZIK:-)!
Miłość. Jedni mają jej pod dostatkiem i zdają się nie zauważać, a inni gonią za nią całe życie nigdy jej nie łapiąc. Jedni piszą o niej rozprawy doktorskie, a inni wiersze. Jedni ją wielbią, a inni w nią nie wierzą. Kim byłam? Do jakiej grupy się zaliczałam? Sama nie wiem. Nigdy nie zastanawiałam się czym jest, ani ile waży i czy jest czymś zdeterminowana. Nie wypatrywałam jej, nie wzdychałam czytając romantyczne powieści. Czasem się o nią potykałam, czasem chyba przechodziła obok mnie niezauważona. Kiedy wreszcie zarzuciła na mnie sieci -wpadłam jak ta syrena. Po sam czubek nosa…