Była całkowicie zdruzgotana. Poturbowana psychicznie, poplątana emocjonalnie i wyczerpana fizycznie. Miała wrażenie, że wszystko ją boli. Od głowy poprzez serce na stopach skończywszy. Sytuacja z którą przyszło jej się zmierzyć, była nie tylko zaskakująca i nieszablonowa, ale również dramatyczna. Było w niej tyle nieprzewidywalności, niejasności, że obawiała postradania zmysłów w najlepszym wypadku.

Teraz uaktywniły się jej wszystkie lęki, obawy i wątpliwości. Zadawała sobie mnóstwo pytań. Z reguły zaczynały się one od – a co jeśli… Tymczasem niecierpliwie czekała na jakieś informacje. Mimo wszystko bardzo martwiła się o Igora. Nie myślała teraz o trudnych momentach. Zapomniała całkowicie o tej cholernej Szwecji, która przewróciła ich życie do góry nogami. Wspominała raczej te miłe momenty, rozczulające jakby mózg celowo sprowadzał ją teraz na manowce. Jakby chciał zakrzywić rzeczywistość. Zafałszować ją okrutnie, podkoloryzować. Przypominała sobie czasy narzeczeństwa, jego maślane spojrzenia, upalne noce. Zachwyt, namiętność, zazdrość. Z rozrzewnieniem myślała o chwilach kiedy na świecie pojawiały się córeczki, o tym jak bezskutecznie usiłowała nauczyć go zmiany pieluch. O tym ile radości było gdy dziewczynki uczyły się chodzić, a potem ile dumy kiedy zaczynały sklecać pierwsze słowa. Ze wspomnień wybił ją brzękliwy dźwięk telefonu. To był teść z informacją, że Igor miał zawał i właśnie trwa operacja ratująca jego życie. Trochę do niej to nie docierało. Cała ta sytuacja była jakaś mało realna, nieprawdopodobna. A co jeśli jej się to wszystko śni, pomyślała nawet.

Rozmowa z Janem była krótka, rzeczowa i wyjątkowo mało sympatyczna. Oschła i zasadnicza. Nie oczekiwała jednak, że teść nagle zamieni się w ćwierkającego wróbelka. Zawsze był drapieżnikiem, a teraz dodatkowo dzieliła ich jakaś przepaść. To jednak nie był moment żeby się spierać, awanturować czy robić sobie wyrzuty. Dzielił ich most zbudowany z niechęci. Z dość nieudolnie skrywanej od lat wrogości. Dobrze wiedziała, że nie jest wymarzoną synową. Ma zbyt wygórowane ambicje, własne zdanie i lubi robić po swojemu. Tego Jan nie tolerował u kobiet. Miały być potulne i dobrze znać miejsce w szeregu. Przecież wystarczyło, że zmarszczył brew, by jego żona milkła…

Zaraz po rozmowie z ojcem Igora weszła do pokoju Zuzki, żeby powiedzieć jej o tym jak wygląda sytuacja z tatą. Bardzo chciała porozmawiać także z Karoliną, ale zorientował się z zaskoczeniem, że nie ma jej w domu. Zdematerializowała się?  Nie zarejestrowała, kiedy córka wychodziła? Bardzo ją to zdziwiło, tym bardziej, że telefon Karoli milczał, do czego nie była przyzwyczajona. Zuzka twierdziła, że nie wie gdzie jest siostra, ale nie chciało jej się w to wierzyć. Była przekonana, że kiedy wyjdzie z pokoju Zu od razu da cynk siostrze, że ma się pilnie skontaktować z mamą. Zawsze tak robiła…

Była wybita z rytmu. Tracąc instynkt samozachowawczy i resztki zdrowego rozsądku zadzwoniła do Pawła, który chwilę wcześniej przesłał smsa z pytaniem o formę Igora – jakby wyczuł, że coś jest nie tak. Odebrał po pierwszym sygnale – musiał czekać. Jednym tchem powiedziała, że jej mąż miał zawał i właśnie robią mu operację, że bardzo tęskni, ale nie wie czy w tej sytuacji mogą się dalej spotykać. Że było jej z nim nieziemsko i dawno nie czuła się tak cudownie, ale ma wyrzuty sumienia, że ta cała sytuacja wydarzyła się przez nią, że może to cena za romans, za to uczucie, które połączyło ją z nim. Szept zaczynał przybierać na sile. Nawet nie zorientowała się, że mówi dość głośno. Dużo za głośno. Jakby zapominając, że w pokoju obok zwinięta w kulkę i opatulona miękkim kocem leży jej przerażona córka, której właśnie wali się świat. A mówiła o tym jak dla niej jest ważny, ile znaczy i jak trudna musi teraz podjąć decyzje. No i, że nie powinna z nim deliberować przez telefon tylko się spotkać, ale kiedy go widzi traci silną wolę i zdrowy rozum. Nie dopuszczając go do głosu poprosiła o tydzień urlopu. Kiedy powiedział tak -rozłączyła się.

Dopiero teraz dostrzegła, że z pokoju wyszła Zuza i przygląda się jej badawczo. Miała nadzieję, że jej młodsza pociecha nie słyszała rozmowy, którą chwile wcześniej zakończyła. Zapadła między nimi niezręczna cisza, po czym Zuzanna zaczęła płakać, jak małe dziecko. Szlochała. Właśnie miała wstać i ją przytulić, kiedy w drzwiach wejściowych stanęła Karolina z chłopakiem, którego kiedyś już gdzieś chyba widziała. Chłopakiem? To był mężczyzna. Wysoki, przystojny i bez wątpienia pełnoletni -kim jest dla Karoliny, co ona z nim robi, myślała z lekką paniką. Zastanawiała się również jak to się stało, że nagle straciła tak świetny kontakt z dziewczynkami, że nie wie z kim się przyjaźnią, czy są zakochane, jak sobie radzą w szkole. Dopiero teraz dotarło do niej z całą mocą, jak bardzo się pogubiła. Jak kryzys w relacjach z Igorem fatalnie wpłynął na ich życie rodzinne.  Była na siebie wściekła jednocześnie czując ogromne przerażenie tym, co się działo. Znowu wpadła w spiralę stresu. Znowu wróciły do niej setki pytań zaczynających się na – a co jeśli. A co jeśli Igor umrze? Najgorsze w tym wszystkim było to, że znowu musiała zrezygnować z siebie. Przecież nie mogła teraz myśleć o własnych potrzebach. Nie w takiej chwili. Nie w takim momencie. A co jeśli Igor nie wróci do pełni sprawności? A co jeśli jej romans wyjdzie na światło dzienne? A co jeśli nie uda jej się udawać, że nadal kocha męża? A co jeśli będzie potrzebowała ich obu? A co jeśli, a co jeśli, a co jeśli…

Na zawsze razem (cz. 53 a)

 

Photo by Tim Mossholder on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.