W poprzedniej części Anna stawiła czoło emailowi od Ewy i znalazła pomysł na siebie. I nie tylko na siebie…

To była upalna noc jesienna. Nie wiem jak to możliwe ale byłam pewna, że wydarzył się cud. Czytałam kiedyś, że niektóre kobiety doskonale wiedza kiedy TO się stanie. Czują. Tak było ze mną. Wtuliłam się w Arnolda i powiedziałam mu, że mam przeczucie, że chcę wierzyć i ufać swojej intuicji. Popatrzył na mnie lekko skonsternowany, ale z czułością i miłością. Może uznał, że postradałam zmysły, sfiksowałam? Zdaję sobie sprawę, że to wyznanie brzmiało dość abstrakcyjnie, ale dla mnie było faktem, silnym przekonaniem. Odparł, że gdybym miała rację – stałby się najszczęśliwszym człowiekiem na kuli ziemskiej. Spełniłabym jego największe marzenie!

Pewnie stukniesz się w głowę i pomyślisz, że to niemożliwe, a może sama tak miałaś? Trudno powiedzieć. Ta noc zmieniła wszystko. Musiałam na siebie szczególnie uważać, zdrowiej odżywiać, bardziej dbać. Tym bardziej entuzjastycznie zareagowałam na informację o tym, że Pani Luba będzie u nas pracowała na stałe. Jej towarzystwo dodawało mi otuchy. Czułam się bezpieczniej, radośniej. Wnosiła słońce. Miała taka dobra energię, którą dzieliła się hojnie.

Ponieważ nagle, niespodziewanie wszystko zaczęło się idealnie układać postanowiłam mówić szeptem, żeby nie zapeszyć. Prosiłam Arnolda żeby nikomu nie opowiadał o moich podejrzeniach. Na wszelki wypadek nic nie powiedziałam również rodzicom (gdyby tylko wiedzieli o tej tajemnicy…). Nie, nie obleciał mnie strach, raczej odrobine obawiałam się żeby ta cała misterna układanka zwana szczęściem -nie runęła nagle niczym domek z kart. Tymczasem Arnold zatrudnił chłopaka, który odnalazł i zaopiekował się jakiś czas temu naszą Fifi. Mieliśmy wokół siebie coraz więcej fajnych, dobrych ludzi. Trochę tak, jakbyśmy budowali mur ludzkiej życzliwości, który chronił nas przed złem.

Arnold powiększał to grono systematycznie. Za kilka dni miałam poznać jego schorowaną mamę i starszego o dwa lata brata, który wraz z żona opiekował się nią. Wybieraliśmy się w tym celu do Poznania. Trochę się stresowałam. Spotkanie z bądź co bądź przyszłą teściową to trudna sprawa. A co jak jej nie przypadnę do gustu? A co jeśli ona nie wzbudzi mojej sympatii? O relacjach teściowych i synowych krążyły legendy. Bardzo nie chciałam mieć krzywych kluchów z mamą mojego ukochanego. W końcu to dzięki niej pojawił się na świecie…

Byłam ciekawa starszego brata Arnolda -Filipa. Byłam ciekawa jego matki Aldony tym bardziej, że Arnold bardzo był oszczędny w opowieściach na ich temat. Jakby coś tam nie grało. Opisywał ich oschle i bez entuzjazmu. Matka miała być zrzędliwa i mało empatyczna, a brat -mruk pozbawiony dystansu do siebie. Więcej mówił o żonie brata -Joannie. Mówił z sympatią. Stwierdził, że z cała pewnością przypadniemy sobie do gustu, bo Joanna ma cudne poczucie humoru i wielkie pokłady radości życia. radził mi żebym się jej trzymała, bo pozostała dwójka może nam dać trochę w kość…

Gdyby moje przeczucia miały okazać się prawdą -nasze dziecko przyszłoby na świat w samym środku lata. W lipcu. Nakręciłam się. Strasznie się nakręciłam. Arnold delikatnie łagodził moją ekscytację, tonował, wyciszał, ale oczy świeciły mu się jak nigdy wcześniej. Wiedziałam, że bał się naszego rozczarowania, bo przecież różnie bywa. Zwłaszcza w moim wieku, zwłaszcza po naszych przejściach. Różnie bywa. Taka prawda.

Chciałam ufać światu, że dam nam szansę. Że wygrzebiemy się spod tego kurzu przykrych chwil i pecha. Dochodzenie w sprawie człowieka, który na mnie polował miało się dobrze. Detektyw prowadzący sprawę miał pewność, ze ten parszywiec siedzi aktualnie w Szwecji, więc teoretycznie nic mi nie groziło. Przekonywał, że lada chwila dopadnie drania, bo ma coraz więcej tropów. Mówił, że gość zaczął popełniać błędy, zostawiać ślady jakby przeczuwając, że ktoś depcze mu po piętach. Byłam coraz spokojniejsza. W moje życie wkradł się spokój. Spokój przed burzą?…

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.

Ciąg dalszy nastąpi…

Photo by J. Meier on Unsplash

Photo by Max Bender on Unsplash

 

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.