Czuła, że jej siła woli stopniała pod naporem gorących uczuć. Powoli, ale systematycznie traciła kontrolę nad sobą i swoim życiem. Emocje wygrywały z rozsądkiem panosząc się niemiłosiernie!

Szli ruchliwą ulica objęci, a wokół wrzało. Poranny tłum aut, korki, pędzący gdzies przechodnie, karetki pogotowia na sygnale, silny wiatr zmieszany ze słońcem i drobniusieńką mżawką – czuła, że wszystko jest jedynie tłem. Passe Partout do ciekawego obrazu pełnego wybuchowych emocji i silnych wrażeń. Czuła na sobie jego wzrok i było jej z tym dobrze. Bezpiecznie. Prowadzili jakiś niezobowiązujący dialog podkręcając atmosferę pikantnymi skojarzeniami, żarcikami z podtekstem. Śmiali się głęboko zaglądając sobie w oczy. Iskrzyło do potęgi entej. Nie, nie zastanawiała się nad tym, co by było gdyby ktoś ich zobaczył. A może nawet w skrytości ducha liczyła, że coś takiego się stanie? Może przydałby się jej taki impuls. Wszystko musiałoby się w końcu chybnąć. Musiałoby się jakoś zakończyć.

Zastanawiała się gdzie idą, nawet go o to pytała, ale tylko uśmiechał się tajemniczo. Kluczyli krętymi, śródmiejskimi uliczkami. Mijali przekarmione gołębie łapczywie pochłaniające ziarenka rzucane im, przez bardzo przejęta rolą, starszą panią, grupę przedszkolaków przekrzykującą rzeczywistość, niemieckich turystów z przewodnikiem. Przechodzili obok kawiarenek, sklepików, księgarni. W końcu weszli do jakiegoś bardzo przytulnego hoteliku.

Recepcja była bardzo klimatyczna i efektowna jednocześnie. Trochę buduarowa. Niewielka, drewniana lada, a wokół miękkie, wygodne welurowe fotele i nieco przygaszone światła. Musiał chyba zarezerwować pokój kiedy byli jeszcze w kawiarni, bo teraz tylko podał nazwisko i uśmiechnięta recepcjonistka, bez zbędnych pytań, wręczyła mu klucz. Chwilę się im przyglądała. Pewnie snuła domysły na temat łączących ich relacji. Trudno się zresztą dziwić. Przecież nie mieli ze sobą żadnych bagaży -nie licząc bagażu doświadczeń, ale ten w tym momencie całkiem się nie liczył.

Dostali pokoik na pierwszym piętrze. Duży, przestronny z ogromnym łożem małżeńskim utrzymany w kremowo szarej kolorystyce. Na stoliku stał szampan i piękne kwiaty w wiklinowym koszyku – cały Paweł. Zawsze dbał o każdy szczegół. Zastanawiała się co dalej. Jak to będzie. Nie miała doświadczeń w takich ukradkowych schadzkach. Nie znała ich scenariusza. Poczuła się nawet lekko zażenowana, ale jego gorące usta i szampańskie bąbelki szybko pomogły jej zapomnieć o tym wstydzie.

Wystarczyło kilka chwil, by całkowicie zatraciła się w nim. By opadła bez sił pod naporem jego namiętności. Był zachłanny, stęskniony i ciekaw jej oczekiwań. Pytał, upewniał się, sondował. Badał co jej sprawia przyjemność. Delikatny i drapieżny – idealne połączenie. Tego potrzebowała. Kogoś, kto będzie jej ciekaw. Kogoś, kto będzie chciał słuchać, patrzyć, poznawać. Kogoś, kto się nią zachwyci, zachłystnie. Da jej poczuć się jak prawdziwą kobieta.

Nigdy wcześniej nie trafiła na takiego mężczyznę. Szczerze powiedziawszy nie sądziła, że tacy jeszcze w ogóle istnieją. Przypuszczała, że są tworem cukierkowej literatury dla kobiet. A jednak. Odkrywała w Pawle cechy, których u panów nie znała. I z każdą chwila czuła się zafascynowana coraz bardziej. Jakby zaczynała popadać w uzależnienie. Od niego…

Prawił jej komplementy, był zainteresowany nią na każdej płaszczyźnie. I czuły, ale nie namolny, natarczywy czy nadgorliwy. Był taki w sam raz. Miał wyczucie. Czytał w jej myślach. Jakby los postawił na jej drodze kogoś wyjątkowego. Uszytego z tej samej tkaniny, co ona. Tylko co teraz, pomyślała zachwycona tą cudowna chwilą. Co teraz? Życie komplikowało się coraz bardziej. Nigdy nie przypuszczała, że spotka ja coś takiego. Że los sprawi jej taką niespodziankę. Bała się tylko ceny. Ceny jaką przyjdzie jej zapłacić za ten wybór.

Kiedy leżała ściśle w niego wtulona kolejny już raz usłyszała wibracje telefonu w torebce. Ociągając się wstała, owinęła kołdrą i podeszła do fotela na który wcześniej rzuciła swoje rzeczy. Postanowiła sprawdzić co się dzieje. Dlaczego ktoś znowu bombarduje ją telefonami.

Na zawsze razem (cz. 49)

Photo by Amy Humphries on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.