Liczył naiwnie, że to małżeństwo da się uratować bez tak wielkich wygibasów. Wierzył w jej wielkie uczucie choć ostatnimi czasy ta wiara odrobinę straciła na wyrazistości. To, co się wydarzyło zachwiało całym jego światem. Dostał w twarz. Zamordowano jego dumę. Zmieszano z błotem jego męskość.
Kim w jego oczach była kobieta, która zdradza męża? Zależy z jakiej perspektywy. Jeśli to nie była jego żona -była to kobieta odważna, nowoczesna, świadoma swoich potrzeb, lubiąca dreszczyk emocji. Inaczej rzecz się miała kiedy myślał o Joannie. Jego kobieta, która ma czelność przyprawiać mu rogi to zwykła frajerka. Babka pozbawiona klasy, szacunku do siebie, godności. Wywłoka? Teraz dopiero zdał sobie z tego sprawę. Z tej dwoistości poglądów. Nigdy nie przypuszczał, że kiedykolwiek będzie prowadził tego typu rozważania.
Dlaczego zadzwonił do Pawła? Po co? Miał podejrzenia i pragnął je zweryfikować dla świętego spokoju (lub, jak się okazało, wprost przeciwnie). Nie, nie chciał być pożytecznym idiotą, który żyje we własnym świecie ignorując fakt, że jego kobieta się puszcza. Tak, PUSZCZA SIĘ -warto nazywać rzeczy po imieniu. Może nie na lewo i na prawo, bo nie sądził by było ich więcej, ale ten jeden palant wystarczył. O jednego za dużo.
Kiedy tamten zaczął gadać do telefonu sądząc, że rozmawia z nią – poczuł, że pęka mu serce i dymi z nosa. Wściekłość dosłownie parowała z niego. Wypełniała go po sam czubek głowy. To idiotyczne, usłyszeć od obcego gościa, że tęskni za twoją żoną, że go zaczarowała i, że nie może przestać o niej myśleć. I jeszcze ta „ich knajpa” plus bardziej niż skomplikowana sytuacja – o której wspomniał rozkosznie Paweł. Rozłączył się, bo nie chciał słyszeć więcej. Wyobrażać sobie, to jedno, a wiedzieć… To całkiem co innego.
Poprosił żeby zatrzymała samochód, bo chce wysiąść. Wziął się w garść, spiął pośladki, przysiągł sobie że się nie uniesie, nie wścieknie, nie wygarnie jej. Niech teraz to ona zastanawia się jak cementować ten gliniany związek na kurzej łapce? Postanowił się wyciszyć i nabrać dystansu. Przemyśleć, co teraz.
Wysiadł kiedy tylko stanęła na światłach. Nie patrzył na nią. Nie umiał. Nie chciał. Nie był w stanie. Nie do końca wiedział gdzie właściwie jest, ale miał to w nosie. Gdyby co ma w końcu mapę w telefonie. No i istnieją jeszcze taksówki. Planował teraz lizać rany i szukać wyciszenia. Niestety, znowu do głosu doszły emocje. Zamiast samotnego spaceru wybrał spacer w towarzystwie dawnej kochanki, która radośnie ćwierkając w ciągu dwóch kwadransów przybyła do uroczej knajpy w której się zwodował. Nie, nie miał najmniejszego zamiaru dzielić się z nią swoim upokorzeniem. Nigdy w życiu. Zamiast tego lekko nastroszył piórka, założył maskę twardziela i dawał się uwodzić, czarować, kokietować. Ten spektakl zakończył się przewidywalnie -czyli w jej domu na poddaszu. Znał to miejsce doskonale.
Ona nie pytała, on nie mówił. Niczego sobie nie obiecywali. Na nic się nie umawiali. Było przyjemnie. Ona bardzo się starała jakby licząc, że kiedyś zostanie doktorową. On korzystał, niewiele dając w zamian. Przecież nie musi jej niczego udowadniać, przeciez już się znają i oboje wiedzą na co stać każde z nich.
Nie miał wyrzutów sumienia-jak zwykle. Dobrze czuł się w roli zdobywcy. Uwielbiał patrzeć na kobiety, którym na nim zależało. Czy czuł, że ją wykorzystuję? Nie! Przecież sama przyjechała, to ona zaprosiła go do siebie. Nawet nie mówiła o drinku tylko spytała wprost czy chce się z nią kochać. Zamiast odpowiedzi, uśmiechnął sie tylko lubieżnie. jakby mu się to należało.
To, w gruncie rzeczy idiotyczne, przelecieć w odwecie za zdradę żony, koleżankę z pracy. Kretyńskie. Niedojrzałe. Głupie. Tylko co z tego. Znowu poczuł, że z nią czy bez niej – da radę. Może mu nawet będzie lepiej? Wygodniej? Bardziej ekscytująco? Bez zobowiązań. Uwielbiał seks, a ona ostatnimi czasy dawkowała mu go jakby był przepisywany na receptę. Nie chciało jej się. Wyraźnie się zmuszała. Albo była zmęczona, albo bolała ja głowa, albo właśnie nie miała nastroju. Strasznie go to wkurzało. Uważał, że nie bierze pod uwagę jego potrzeb. Jest egositką. I leniem. A może na nią już nie działa? Może przestał być dla niej atrakcyjny.
Czuł się odprężony. Był dziki seks, mocna kawa i deska serów z pomidorkami koktajlowymi i winogronami. I znowu seks. I butelka wina. Potem leżeli na łóżku i zaśmiewali się z jakiś szpitalnych opowieści. Mieli naprawdę dużo wspólnych tematów. I to samo poczucie humoru. Ona była bardziej niz zachwycona. On czuł sie wreszcie jak mężczyzna. Prawdziwy facet. Było mu dobrze. Niemal idealnie…
Photo by Zbysiu Rodak on Unsplash
1 komentarz
Najważniejsza w związku jest rozmowa. Czasem jest przykro, ale przynajmniej oboje wiedzą co się dzieje.