Czy jestem rycerzem bez głowy? A może tylko facetem, który się pogubił i sam nie wie czego chce? Julka i Magda kusiły mnie, wodziły na pokuszenie. Każda w swoim stylu, każda na swój sposób. I chciałem mieć każdą z nich. Z żadnej nie umiałem zrezygnować. Pierwszy raz w życiu coś mnie przerastało. Całkowicie.
Magda wyglądała dziewczęco i subtelnie. Cała w tych zwiewnych kwiatach. Cała ona. Delikatna, a jednocześnie silna i twarda. Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się, chwyciła za ręce i ciepło pocałowała w policzek. Na uczelni była sztywna, poza nią stawała się kimś całkiem innym. Ale też nie zawsze. Nie umiałem przewidzieć na kogo się natknę, kogo spotkam. Raz chłodna i zdystansowana, innym razem ciepła, życzliwa i radosna. Wbrew życiu, które wcale nie głaskało jej po głowie. Wbrew światu.
Weszliśmy na górę. Poznałem ją z mamą, ojcem, Tośką i Marysią. Wszyscy byli zaskoczeni, bo nie uprzedzałem, że przyjdę z kimś. Maryśka narobiła mi trochę obciachu, bo kiedy poznawały się z Magdą dwa razy dopytała o jej imię. Wiedziała o Julii i chyba nie bardzo rozumiała o co w tym wszystkim chodzi. Starszy brat znowu ją zaskoczył. Zaskoczyłem chyba wszystkich, bo dawno nie przyprowadzałem do domu żadnej dziewczyny. Choć uprzedziłem, że to moja KOLEŻANKA z wydziału i planujemy się dziś razem uczyć do kolokwium – nikt chyba nie uwierzył. Tata spojrzał na mnie z politowaniem jakby chciał mi powiedzieć – Nie ze mną te numery Bruner…
Mama od razu weszła w rolę. Zapytała Magdę czy nie jest głodna wciągając w dyskusję o życiu, rodzinie, gotowaniu i całej reszcie. W kilka chwil dowiedziała się więcej o Magdzie niż ja przez te kilka miesięcy. Ona to miała podejście. Gdyby mnie wyrwał Magdy z jej objęć skłonna byłaby jej opowiedzieć o moim dzieciństwie i wyjawić wszystkie moje chłopięce sekrety.
Kiedy mama maglowała Magdę do mnie przyszła Marysia. Zirytowana. Zapytała co to wszystko ma znaczyć i dlaczego przyprowadzam tu koleżankę, a nie dziewczynę. Powiedziałem, że widocznie tak musi być. Skwitowała, że mam sobie te ironiczne teksty schować do butów i wyszła.
Magda promieniała. Doskonale dogadywała się z moją matką. Nawet nie przeszkadzało jej to, że matka jest taka prostolinijna. I wścibska? Kiedy rozdzielałem obie panie mama zapytała czy coś nam przygotować do picia lub jedzenia. Podziękowaliśmy jednomyślnie zamykając drzwi od mojego pokoju. A tu, wbrew temu co pewnie myślisz, zabraliśmy się ostro za naukę. Pięć bitych godzin maglowaliśmy w ten i na zad materiał na kolokwium. Skończyliśmy się uczyć w środku nocy. Magda była bardzo bystra. I nie odpuszczała. Nie chciała robić przerw, nie rozpraszała się. Metodycznie zakuwała rzecz, po rzeczy. Nazwę po nazwie. Schemat, po schemacie w międzyczasie głaszcząc tulącego się do niej Ciapciaka. Nie było przebacz.
Kiedy wychodziliśmy z domu wszyscy już spali. Wziąłem dokumenty i kluczyki i po cichu zamknęliśmy drzwi wejściowe. Byłem umęczony jak nie wiem co. Całą podróż gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Było miło i niezobowiązująco. Bez podtekstów. Bez czarów. Kokieterii i uwodzenia. Na koniec dostałem buziaka w policzek. Patrzyłem jak znika w drzwiach swojego bloku. Nie zaprosiła mnie. Nie zaproponowała nawet żebym wpadł choć w sumie byłoby to chyba niedorzeczne. Byłem trochę rozczarowany? Sam nie wiem. Liczyłem na coś więcej? Może. Czułem jakbym dostał pstryka w nos. A może ona rzeczywiście tylko mnie bardzo lubi? Może niewłaściwie zinterpretowałem całą tą sytuację? Jestem palantem a może pierwszym naiwnym?
Photo by Jonas Zurcher on Unsplash