Było przeraźliwie zimno, ale nie czułem tego. Tuż przed imprezą poczułem za to strach. Zacząłem się znowu zastanawiać po co ja tam idę i czego oczekuję. Wiedziałem, że niezależnie od tego, co się tam wydarzy i tak nie będzie to mnie cieszyło. A jeśli będzie, to nie na długo, krótką chwilę. Tyko do czasu pojawienia się wątpliwości. Ostatnio bardzo słabo odczytywałem swoje potrzeby. To chyba nadmiar nauki tak namącił mi w głowie.
Park Skaryszewskiego, przez który się przedzierałem – niezależnie od pory roku zachwycał. Teraz był surowy, przemarznięty i prawie pusty. Alejkami spacerowały ptaki co jakiś czas podrywające się do lotu na widok biegaczy. Minąłem jeszcze jakąś młoda mamę pchającą wózek z oseskiem. Była promienna, zachwycona, pełna czułości i matczynego światła. To szczęście poraziło mnie. Czyli jednak część ludzi wie czego chce i umie się z tego cieszyć. Radosne potrafią być nawet nieprzespane noce kiedy karmimy się miłością.
Na przejściu dla pieszych, na ulicy Waszyngtona niemal mnie ktoś przejechał. Sunął z niezmienna prędkością mimo, że widział, że jestem na pasach. Na koniec zaczął hamować z piskiem, żeby po chwili wynurzyć się z kabiny i puścić mi wiązankę kwiatów polszczyzny. Był łysiejącym, otłuszczonym pięćdziesięciolatkiem zainfekowanym chamstwem i zaimpregnowanym nieżyczliwością. Pokazałem mu fucka i szczęśliwy, że nadal żyję poszedłem w kierunku Międzynarodowej.
Było dobrze po dwudziestej pierwszej. Kiedy wszedłem do mieszkania Zuzki impreza kręciła się na dobre. Ktoś rozlewał wino, jakaś dziewczyna tańczyła na środku pokoju usiłując uwodzić nawet krzesła stojące pod ścianą. Zuzka wyglądała ślicznie, związek z Ryśkiem służył jej. Ryszard doskonale sprawdzał się w roli Pana Domu. Wyraźnie ogarniał sytuację. Miło było na nich patrzeć. I wtedy zobaczyłem ją. Stała tyłem do mnie rozmawiając z jakąś koleżanką. Była ubrana w obcisłą czarną sukienkę odsłaniającą całe plecy. Plus niebotyczne szpile i włosy związane w wysoki kucyk. Gdybym rzeczywiście, jak złośliwie radziła mi Tośka, zabrał na imprezę Magdę i obie postawił obok siebie – wybór byłby oczywisty. Zaryzykowałbym nawt stwierdzenie, że nie byłoby wyboru.
Przywitałem się z przyjaciółmi i podszedłem do Julii, która jeszcze mnie nie zauważyła. Może to było z ojej strony nietaktowne, ale nie mogłem się powstrzymać- stanąłem tuż za nią i bez uprzedzenia pocałowałem ją w policzek. Julka odwróciła się i bez cienia zażenowania pocałowała mnie w usta. Świat zawirował. Tańczyliśmy, trzymaliśmy się za ręce, patrzyliśmy sobie w oczy właściwie nie rozmawiając. Bo i o czym. Każde z nas miało inną wersję tego samego wydarzenia. Nie potrzebowaliśmy słów. Oboje, zdaje się, wiedzieliśmy, że właśnie zaczynamy od nowa, od początku. Nic nie miało teraz znaczenia, nikt się nie liczył. Byliśmy my. Nasze splecione ręce, gorące oddechy.
Wiedziałem, że tak się to skończy? Julia przyciągała mnie jak magnes. Kiedy była obok stawałem się słabszy. Nie umiałem jej się oprzeć i teraz wiedziałem na bank, że nie chciałem. Nie interesowało mnie to, co będzie za chwilę. Było tu i teraz.
Szaleliśmy całą noc. Piliśmy, wygłupialiśmy się, rozkoszowaliśmy swoją obecnością. Koło szóstej rano postanowiliśmy się ewakuować. Żeby tradycji stało się zadość odwiozłem Julię do domu. Chyba miałem nadzieję, że zaprosi mnie do środka, ale dostałem prztyczek w nos i buziaka na do widzenia. Mademoiselle powiedziała, że wprawdzie nie ma jej cały najbliższy tydzień, bo wyrywa się z uczelni i jedzie z Zuzką w góry na jakiś kurs, ale w przyszłą sobotę będzie miała mnóstwo czasu. I tylko dla mnie. Poczułem niedosyt i rozczarowanie. Trudno. Na pewno nie będę się przez ten tydzień nudził. Swoją refleksją uroczo podzieliłem się z rozbawioną Julą i pobiegłem przez las do pociągu. Nie straciłem twarzy. To nadal ja rozdawałem karty! Nadal?
Jadąc, zastanawiałem się co powiem Magdzie. Czy w ogóle muszę jej coś mówić, mam wobec niej jakieś zobowiązania? Dlaczego miałbym to zrobić? Przecież nie było żadnych deklaracji. Żadne z nas nic nie obiecywało temu drugiemu. Do niczego między nami nie doszło. Relatywizowałem sobie wszystko z wyjątkową łatwością. Czułem się szczęśliwy.
Photo by Lily Banse on Unsplash