Wcale nie miałem ochoty na tę rozmowę z Zuzką. Nie miałem zamiaru jej się tłumaczyć. Czułem, że próbuje ładować  się w moje życie z buciorami. Na to nie było szansy. Nikt nie będzie mnie pouczał, ani tym bardziej przesłuchiwał!

Zuzka nigdy nie bawiła się w konwenanse. Mówiła co myśli i to zazwyczaj prosto z mostu. Bez gry wstępnej, owijania w bawełnę czy ściamniactwa. To w niej lubiłem, ale nie w tym momencie. Teraz nie chciało mi się gadać. Zdawałem sobie sprawę, że nie zamiotę tego pod dywan, bo Zuzanna była wyjątkowo upartą jednostką. Nie odpuści mi dopóki nie osiągnie założonego celu. Jeśli nie odebrałbym teraz dzwoniłaby do skutku.

Kiedy się poznaliśmy zainteresowała mnie nie tylko fajnym wyglądem, ale także niespożytą energia, radością życia, entuzjazmem. Dużo mówiła, uwielbiała tańczyć, świetnie biegała, jeździła konno i na nartach. Była szalona. Miała mnóstwo zainteresowań i bardzo otwarta głowę. Nie można było się z nią nudzić. No i stale się wymykała. Bywała nieuchwytna, znikła, wyłączała telefon, przepadała bez wieści.

Początkowo bardzo mnie kręciła ta zabawa w ciuciubabkę. Tropiłem, węszyłem. Stałem się myśliwym. Ale im dalej w las, tym było łatwiej. Poznałem jej ścieźki i nie miała gdzie uciekać. I chyba coraz mniej miła siły na te gonitwy. W pewnym momencie role się odwróciły i Zuza zaczęła osaczać mnie. I to był początek końca. Kiedy do niej dotarło, że poza szukaniem jej mam jeszcze całkiem swój, odrębny świat zaczęła sprawdzać, kontrolować, dzwonić, pisać, przypadkowo wpadać na mnie na mieście. Miała żal gdy wychodziłem gdzieś bez niej i kiedy informowałem, że nie mam dla niej czasu. W końcu tak mnie sobą zmęczyła, że zacząłem oglądać się za innymi dziewczynami.

Kiedy powiedziałem jej, że to nie ma sensu wyglądała na zdruzgotaną, ale bardzo szybko jej przeszło. Nadal utrzymywaliśmy kontakt, mieliśmy wspólnych znajomych. Mogę powiedzieć, że była mi bliska w jakimś sensie. Nie robiła scen, nie błagała o kolejna szansę. Zachowała zimną krew i godność osobistą. Nawet chwilę żałowałem, że tak się to potoczyło.

Ponieważ dobrze ją znałem i byłem bardziej niż przekonany, że nie dopuści – postanowiłem odebrać ten cholerny telefon. Brzmiała spokojnie. Powiedziała, że przeprasza, że zdradziła Julce mój brudny sekrecik i że chciałaby się ze mną spotkać. Julka to jej przyjaciółka i ona nie pozwoli żebym ją tak wodził za nos. Bo Julka nie zasłużyła sobie na to. Od kilku miesięcy myśli tylko o mnie, jest bardzo zaangażowana i nie powinienem jej tak traktować, bo to parszywe, niegodziwe i bez klasy. No i ona nie powiedziała jej jeszcze wszystkiego, ale powie.

Poprosiłem Zuzę żeby łaskawie zajęła się sobą i nie wkładała palcy między drzwi. Odbiłem piłeczkę szantażu mówiąc, że jeśli chce wszystko zepsuć może powiedzieć – jej sprawa. Poinformowałem ją także, że nie zamierzam się wcale tłumaczyć i że jeśli się nudzi to może powinna wymyślić sobie jakieś zajęcia, bo ja nie wiem w co mam ręce włożyć, więc nie zajmuję się plotkami i snuciem fantazji.

Zbita z tropu zapytała czy coś mnie z TĄ Magdą łączy, czy był to tylko jakiś jednorazowy skok w bok, bo jak tak to zamilknie na wieki. Nie odpowiedziałem jej na to pytanie. Stwierdziłem, że bardzo się śpieszę i nie zamierzam grać w jej grę. Niech robi co chce. Odłożyłem słuchawkę. Byłem wściekły.

Kiedy dotarłem do domu przed klatką zobaczyłem ją, Magdę. Przybyła punktualnie. Wyglądała jakoś inaczej niż zwykle. Założyła zwiewną sukienkę w kwiaty. Wyglądała jak marzenie.

Kiedy na Twojej drodze staje miłość (cz. 18)

 

Photo by Mark Larkin on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.