Znowu puściły jej nerwy. Nie mogła uwierzyć, że on naprawdę mógł się posunąć do takiego zachowania. Oskarżył ją, przy dziewczynkach, że blokuje fantastyczną przygodę właściwie dla zasady i własnej wygody. Kaprysu. Naopowiadał jakiś farmazonów i stworzył wizję raju, a potem kazał decydować. Głosować jak w wyborach. Pełna demokracja. Naprawdę?! To był cios poniżej pasa!
Po ostatniej nocy myślała, że kontroluje sytuację. Zdawało jej się, że może jeszcze to wszystko da się posklejać, choć pewna wcale nie była. Teraz poczuła się zażenowana swoją naiwnością. Tym, że zdawało jej się jakoby odzyskiwała kontrole nad życiem całej rodziny. W jak okropnym była błędzie. Igor w ułamku sekundy, łamiąc wszelkie przykazania dotyczące partnerstwa w związku, wytrącił jej broń z ręki. Już wiedziała, że jest w mniejszości. Była przekonana, że córki tym razem staną po jego stronie. Sama gdyby była na ich miejscu…
Miała na nogach niebotyczne szpilki. Czarne. Do tego trochę panterki na spodniach i stonowany sweterek. Wyglądała dobrze. Rano zdążyła się umalować i ułożyć włosy. Dobry wygląd wyraźnie nie współgrał z nastrojem. Wyjęła z torebki telefon. Chwilę biła się z myślami zastanawiając się do kogo zadzwonić. Wybrała numer Pawła jednak szybko go skasowała. Potem długo wpatrywała się w ekran. W końcu zadzwoniła do mamy. Postanowiła z nią porozmawiać. Spotkać się. Tak dawno się nie widziały.
Mama sprawiała wrażenie zmęczonej, ojca nie było. Jak powiedziała -ostatnio, stale go nie ma -chyba kogoś poznał. Joanna była w szoku. Ojciec kogoś ma? Nie, mamie chyba się poplątało w głowie na stare lata. To było niemożliwe, jej ojciec nie odważyłby się nigdy tak ryzykować… Choć jakby się nad tym dłużej zastanowić, nie miał właściwie nic do stracenia. Jego relacja z matką od dawna była fikcją. Właściwie niemal od początku. To było nieudane małżeństwo. Dwoje ludzi, którzy przez pomyłkę postanowiło zalegalizować związek bez przyszłości, a potem zamroziło relacje żyjąc obok siebie, mijając się i zerkając na siebie z ukosa wzrokiem pełnym żalu i pretensji. Kiedy tak rozważała natknęła się na ostre jak brzytwa, a jednocześnie wyjątkowo smutne spojrzenie mamy. Wygląda na to, że jednak nie wiedziała o ojcu wszystkiego.
Jej zawsze elegancka mama była przykurzona, przydeptana i wymięta – jak nie jej rodzicielka. Dawno nie widziała jej w takiej kiepskiej formie. Poczuła ukłucie niepokoju. Czyżby tak bardzo zajęła się swoimi sprawami, że coś przeoczyła? Nie zauważyła, że czas mija zabierając matce całą elegancję i chęć życia?! Miała do siebie żal. Celowo odsunęła rodziców, bo chciała niezależności i słabo zniosła kiedy ktoś jej mówił co i jak. Dzwoniła do nich raz, dwa razy w tygodniu i czasem wpadała. Czasem. Teraz poczuła, że to za mało. Że powinna bardziej kontrolować sytuację w domu rodzinnym. Coś jej nie pasowało…
Z tej plątaniny myśli wyrwała ją matka, która jak zwykle, bez ogródek zapytała po co właściwie przyszła. Co to było za pytanie?! Czy tak rozmawia troskliwa matka z ukochaną córką? Miała się tłumaczyć z tego, że wpadła do rodziców? Przecież zadzwoniła, umówiła się. Nie zaskoczyła matki, nie przyszła bez zapowiedzi. Zamiast wdawać się bezsensowne szukanie pretekstu postanowiła odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Wyznała mamie, że w jej małżeństwie jest źle, że zastanawia się nawet nad rozwodem. Nie jest szczęśliwa, nie umieją się porozumieć i chyba nie bardzo już chcą. Są sobie coraz bardziej obcy. Mówiąc to sama zastanawiała się na co właściwie liczy i po co wciąga w to swoją matkę, która z całą pewnością nie zrozumie jej sytuacji. Przecież nigdy jej nie rozumiała.
Rozmowa była trudna i trwała kilka godzin. W międzyczasie jej telefon co i rusz brzęczał w torebce. Nie zawracała sobie nim jednak głowy. Matka uważnie słuchała, zadawala kluczowe pytania i podpowiadała nie narzucając swojego zdania. Powiedziała, że rozwód, jej zdaniem, to totalna ostateczność ze względu na dziewczynki. Że to cholernie egoistyczne, a poza tym z reguły powiela się schemat -czyli trafia na kolejnego gościa działającego w podobnym stylu co poprzednik. Odradzała jej serdecznie ostre cięcia. Wspomniała znowu o zdradach jej ojca i o tym, że to małżeństwo było kompletną klapą. Igor jednak jest odpowiedzialny. Zaradny. Zawsze dbał o nią i o dom. Na koniec zapytała dlaczego właściwie ona nie chce pojechać do tej Szwecji. I to najprostsze pytanie wybiło ją z rytmu.
Nie chciała jechać do Szwecji, bo forma w jakiej Igor jej to oznajmił nie przypadła jej do gustu. Mało tego, rozwścieczyła ją, zapiekliła. Co do samego wyjazdu – mógłby być nawet fajnym doświadczeniem, ale ta forma… Właściwie nie zastanawiała się nad meritum. Nawet nie była pewna czy nie chce… Al. teraz właściwie nie bardzo miała wyjście. Przecież nie wycofa się nagle okrakiem ze swojej decyzji. Czuła, że to wszystko zabrnęło za daleko. Postanowiła, że raz jeszcze przemyśli dobrze wszystko, podejmie decyzje i poinformuje domowników, co zrobi w tej sytuacji.
Wyszła od matki wytrącona z równowagi. Ta rozmowa była trudna i męcząca. Na dokładkę dowiedziała się paru nieprzyjemnych rzeczy o swoim ojcu – chyba wolałaby tego nie wiedzieć. Kiedy zbiegała ze schodów przypomniała sobie, że ktoś do niej dzwonił. Wyjęła telefon. Miała osiem nieodebranych połączeń. Igor wyraźnie czegoś od niej chciał. A może coś się stało? Bardzo się zaniepokoiła. Nigdy wcześniej nie bombardował jej tak telefonami.
Photo by Cleo Vermij on Unsplash