Ojciec Igora -Jan od zawsze był przeciwny temu małżeństwu. Był staromodny- jakby utknął w czasoprzestrzeni i nie zamierzał się stamtąd ruszać. Uważał, że miejsce kobiety jest w domu. Płeć piękna powinna być strażniczką domowego ogniska. Powinna zajmować się głównie pielęgnowaniem czterech kątów, dogadzaniem mężowi i zacieśnianiem więzów rodzinnych, a niej jakąś głupią karierą…

To nie tak, że nie przepadał za Joanną. W jakiś sposób nawet ją lubił, ale nie oznaczało to, że uważa iż jest ona dobrą kandydatką na żonę jego starszego syna. Co to, to nie. To prawda, musiał to przyznać, była cholernie ponętna i interesująca choć jak dla niego nazbyt wyzwolona i za szczupła. Zawsze miała swoje zdanie, nawet kiedy nic nie mówiła- dobrze wiedział, że i tak zrobi to, co uzna za stosowne.

Jego syn był taki jak on. Męski, nieprzejednany i twardy. Dlatego powinien był wybrać sobie kobietę w typie matki. Uległą, stonowaną i skupioną na rodzinie. Bez większych ambicji, bez aspiracji, umiejąca cieszyć się sukcesami dzieci, awansami męża. On nigdy Basi niczego nie żałował. Miała, co chciała. Jedyne czego oczekiwał to, to by zadbała o dzieci, miała siłę i chęć na przyjemności cielesne i żeby dom był czysty, a obiady na czas. Poza tym – kompletny luz, z którego zresztą wcale nie korzystała.

To prawda -to on ustalał zasady, wprowadzał reguły. To on decydował jaki kurs wychowawczy przyjąć w stosunku do chłopców, ale już o kierunku wakacyjnych wojaży decydowała ona. Tak samo jako tym na kiedy kogoś zaprosić i jakie prezenty kupić. To prawda potrafił walnąć pięścią w stół i wrzasnąć, ale robił to tylko wtedy, kiedy nie miał wyjścia.

Młodszy syn był nieudacznikiem, ale Igor… Piekielnie zdolny, bardzo ambitny  i pracowity jak mało kto. Od zawsze odnosił sukcesy i wszyscy się z nim liczyli. Był przewodniczącym klasy, jednym z najlepszych uczniów, silnym gościem umiejącym walczyć o to na czym mu zależało. Był nieustraszony i bardzo sprawny fizycznie do tego przystojny i postawny. Baby szalały na jego punkcie. Biegały za nim, wydzwaniały i robiły wszystko, by zwrócił na nie uwagę. Dość wcześnie to odkrył i korzystał ile wlezie, jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Jan był z niego dumny. Jego krew w końcu.

Trochę nie podobał mu się jego romans z zamężną,  starszą od niego o kilkanaście lat sąsiadka, ale zagryzł zęby udając, że nie zauważa. Mogła zawrócić w głowie, to prawda. Była refrenem. Syn biegał do niej za każdym razem kiedy rozstawał się z kolejną dziewczyną – czyli często. Janowi imponowało to, że tak dobrze sobie poczynał w kwestiach damsko-męskich. Skąd wiedział? Pilnie obserwował poczynania swojego pierworodnego. Romans z panią Szmidt odkryła zresztą jego oburzona do cna żona. Musiał ja spacyfikować. Wytłumaczył, że zaraz minie. Że to niegroźne, a Igor dużo może się nauczyć. Żona odpuściła. Jak zwykle. Nigdy nie przyznał się przed synem, że wiedział. Bo i po co?

Z kobietami, tak jak i on, Igor robił to, co chciał. Jadły mu z ręki. Wszystkie z wyjątkiem Joanny. Żeby ją zdobyć musiał się namęczyć, nabiegać, kupować kwiaty, udawać romantyka. Wodziła go za nos, przyciągała i odpychała. Wyraźnie grała mu na nosie wodząc na pokuszenie. Jan długo miał nadzieję, że synowi się znudzi. Niestety, nic z tych rzeczy. Nie tylko mu się nie znudziło, ale jeszcze na dokładkę postanowił się z nią ożenić…

Od jakiegoś czasu Jan miał wrażenie, że Igor chodzi struty. Zdawało mu się, że jego małżeństwo z Joanną przechodzi jakiś kryzys. Ponieważ jednak syn, jak zwykle, nie rozmawiał z nim o swoich problemach, siedział cicho przypatrując się wszystkiemu z boku, nie komentując, nie dopytując. Aż do tego feralnego dnia. Aż do chwili kiedy jego syn – w tak trudnej dla siebie sytuacji nie mógł liczyć na wsparcie własnej żony. Tfu, jakie tam wsparcie. Nie mógł liczyć nawet na obecność, bo Joanna przepadła bez wieści. Zdematerializowała się. Nawet jej matka nie miała pojęcia, gdzie mogłaby być. Tego było za wiele. Postanowił przy najbliższej okazji wygarnąć jej wszystko, ustawić ją i powiedzieć co o niej myśli. Dość tego, myślał wściekły.

Na zawsze razem cz. (50d)

 

Photo by Mike Marquez on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.