Do domu wróciłem późnym wieczorem obiecując sobie, że następnym razem pożyczę od ojca samochód. To odwożenie Julki i późne powroty zabierały mi zdecydowanie za dużo czasu. Nie stanowiło to wielkiego problemu, ale było przeszkoda. Drobną. A ja tych przeszkód łaknąłem, bo dopiero wtedy czułem, że żyje!
Już na klatce słyszałem jakiś rwetes i krzyki mojej młodszej siostry Marysi. -Dom wariatów, pomyślałem. Można z tymi babsztylami oszaleć. Tośka i Zuzka znowu darły koty. Jedna chciała spokoju, a druga wprost przeciwnie. -Klasyka gatunku, zawsze to samo, myślałam wyraźnie tym wszystkim zmęczony. Mama w kuchni gotowała obiad na jutro, tata usiłował oglądać jakiś program publicystyczny w telewizji. Widziałem, ze jest na granicy wytrzymałości i że zaraz wybuchnie. Poszedłem do dziewczyn żeby spróbować załagodzić nieco sytuację.
Właśnie kiedy wszedłem do ich pokoju Marysia postanowiła z niego wyjść więc wpadła na mnie z impetem. -Krzysiek, do cholery, jeszcze ciebie tu brakuje, wrzasnęła biegnąc z książką do kuchni. -Poczyta sobie w oparach jutrzejszego obiadu, stwierdziła rozkosznie Tosia. Wyłączyła jednak muzykę, bo najwyraźniej chciała porozmawiać. Powiedziała, ze spotyka się z tym chłopakiem o którym kiedyś mi wspominała. Ma na imię Adrian i straszny z niego łobuz. Jego poprzednia dziewczyna miała DZIEWIĘTNAŚCIE LAT, dziewiętnaście, powtórzyła dobitnie moja zwariowana młodsza siostra. -Wiesz co to znaczy, zapytała? Wiedziałem, ale nie byłem pewien czy mówimy o tym samym. Dla mnie to był powód do niepokoju. Dla niej, jak się okazało, powód do dumy. Bo ma chłopaka, który jest dojrzalszy. No skoro z tamta spotykał się ponad pół roku… Nie wiedziałem jak jej to powiedzieć, ale w końcu wypaliłem bez ogródek stwierdzając, że w tym wieku chłopaków z dziewczynami łączy głównie seks, więc żeby się zastanowiła czy to z cała pewnością TEN właściwy facet. – A co to znaczy właściwy, zapytała z przekąsem?! Ty jesteś właściwy dla której? Dla Magdy czy może dla Julki?
Nie, nigdy chyba nie zrozumiem dziewczyn. Moja słodka, młodsza siostra była zachwycona, że spotyka się z równolatkiem, który był już w „poważnym” w jej odczuciach, związku. Zdawało jej się, że to takie fajne. Jak miałem jej to wybić z głowy? Jak wytłumaczyć? Zwłaszcza, że chyba byłem marnym przykładem…
Tosia usiłowała mnie jeszcze przepytać o na którą z dziewczyn się zdecydowałem. Kiedy odparłem, że na Julkę była zdziwiona. Stwierdziła, że myślała, że wole dziewczyny o które muszę powalczyć, ale co ona właściwie wiedziała… Tyle co nic! Na koniec rozmowy poprosiłem żeby poznała mnie z tym Adrianem. Niech koles wie z kim, w razie czego, będzie miał do czynienia. I nich się pilnuje, bo jest szansa, że dostanie w zęby. Jakby co…
Kiedy szedłem spać zawołała mnie jeszcze mama. Była trochę zdenerwowana, dobrze to widziałem. Prosiła żebym miał oko na Tosię, bo wydaje jej się, że wplątała się w jakąś aferę miłosną z takim wysokim blondynem, który czekając na nią pod klatkę pali papierosy i pije energetyki. Nosi bluzy z kapturem, jeździ na desce i nie sprawia wrażenia chłopaka z dobrego domu. Nie pisnąłem pary z gęby, ale powiedziałem, że zorientuję się co jest grane.
Tuż przed snem napisałem do Julki, że bardzo ją kocham i fascynuje mnie. Odpisała niemal natychmiast, że tęskni, myśli i marzy o mnie. Zrobiło mi się przyjemnie. Poczułem w sercu spokój. Liczyłem bardzo, że nie jest to spokój przed burzą…
Photo by Jon Tyson on Unsplash