Nie chciałam komplikować nam życia, a jednocześnie nie wyobrażałam sobie, że mogę zmarnować taką szansę. Niepowtarzalną, bo przecież w Polsce tylko bywasz. Przelotnie. Wreszcie miałam cię na wyciągnięcie dłoni. Wreszcie znowu mogłam z tobą porozmawiać, poczuć cię, dotknąć.  Mogłam powiedzieć ci jak bardzo tęsknię. Jak cholernie żałuję tamtej decyzji. Mogłam, chciałam, ale bardzo się bałam twojej reakcji. Czy będziesz miał chęć żeby się ze mną spotkać? Po tym wszystkim?

WAHAŁAM SIĘ

Długo zastanawiałam się nad tym, co jest słuszne – zadzwonić i żałować, że zrobiłam pierwszy krok, zostałam odrzucona czy czekać co i rusz zerkając na telefon, który jednak milczy. Rozmawiałam z moją przyjaciółką Alą. Powiedziała, że ona by zadzwoniła. Zrobiłaby to! Bez wahania, bez dwóch zdań. W końcu co mam do stracenia. A, boję się ośmieszenia, odrzucenia? Popatrzyła na mnie z ukosa i zaśmiała się stwierdzając, że to przecież nie ma zupełnie żadnego znaczenia. Nawet jeśli nie odbierzesz, albo powiesz, że brak ci czasu -co tracę? Po rozmaowie z nią podjęłam decyzję. Zadzwonię do ciebie choćbyś miał wysłać mnie w kosmos.

KLAMKA ZAPADŁA

Odebrałeś po pierwszym sygnale znacząco ściszając głos. Zastanawiałam się kto jest obok ciebie, że niemal szepczesz. Czyżbyś przyjechał pokazać Warszawę swojej hiszpańskiej żonie i dzieciom? Poczułam się kiepsko. Właściwie to nawet odechciało mi się dalszej rozmowy i szybko próbowałam ją skończyć, uciąć. Zorientowałeś się i jednak mi na to nie pozwoliłeś. Przejąłeś dowodzenie na tej linii telefonicznej. Pokazałeś, że nadal jesteś facetem z jajami.  Powiedziałeś, już nieco głośniej, że też fajnie mnie słyszeć i cieszysz się, że na siebie wpadliśmy. Dodałeś, że będziesz w stolicy ledwie kilka dni, ale nie wyobrażasz sobie, że moglibyśmy się nie spotkać. Umówiliśmy się następnego dnia popłudniu w knajpie na Nowym Świecie.

POCZUŁAM JAKBYM MIAŁA SKRZYDŁA

Kiedy się rozłączyliśmy miałam ochotę tańczyć. Byłam podekscytowana i jednocześnie trochę przerażona. Miałam tak niewiele czasu żeby zrobić się na bóstwo. Szybko zadzwoniłam do swojej fryzjerki i wcisnęłam się na rano prosząc również o możliwość zapisania do manikiurzystki -musiałam to ogarnąć przed pracą, a szefa musiałam okłamać, że idę na jakieś pilne badania. Przyszło mi to bez najmniejszego trudu. Wybrałam sobie fajny strój. Ultra kobiecą sukienkę i buty na obcasie. Wiedziałam, że w tych ciuchach wyglądam dobrze. Bardzo chciałam ci się podobać. Zrobić piorunujące wrażenie. Zdawałam sobie sprawę z tego, że czas odcisnął piętno na moim wyglądzie. Przybyło mi kilka kilogramów i sporo zmarszczek. Ciało nie było takie, jak kiedyś. Jednak mimo tych zmian nadal lubiłam siebie. Wybaczałam sobie to, że nie jestem idealna. Nie usiłowałam cofnąć czasu, bo i po co. Cofnęłabym go jednak dla Ciebie…

DROBNE KŁAMSTEWKA TO NIE GRZECH

Mąż obserwował te moje przymiarki, by w końcu zapytać z kim jestem umówiona. Powiedziałam niemal całą prawdę, że szykuję się na spotkanie ze znajomym z młodości spotkanym ostatnio w tramwaju. Wiem, wiem- pominęłam najważniejszą informację. Nie chciałam żeby wiedział. Po co mu to było? Nie chciałam żeby pytał. To była tylko moja sprawa. Mój ślubny nie zadawał więcej pytań. Śpieszył się zresztą, bo miał jakieś swoje pilne sprawy. Czasem mnie to drażniło – teraz odetchnęłam.

WĄTPLIWOŚCI, RZECZ LUDZKA!

W międzyczasie zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam dzwoniąc. Próbowałam ukrócić fantazje i sprowadzić swoje rozentuzjazmowane myśli na ziemię. Nie chciałam obiecywać sobie za wiele żeby się nie rozczarować. Miała nadzieję, że będzie drętwo i szybko wrócę do domu rozczarowana zmianami jakie w tobie zaszły. Nie, nieprawda. W głębi duszy fantazjowałam, że chwycisz mnie w ramiona i nie wypuścisz do końca świata. Wiesz, do tych myśli wolałam się nie przyznawać nawet sama przed sobą. W mojej głowie panowały pożar, bajzel i plątanina sprzecznych myśli i oczekiwań.

BYŁEŚ NADAL JAK KIEDYŚ

Kiedy dotarłam do knajpy już czekałeś. Z bukietem żółtych tulipanów – jak dawniej. Przywitaliśmy się jakby nie minął czas. Jakby nic złego między nami się nie wydarzyło. Na wstępie wytłumaczyłam dlaczego zawracałam ci głowę. Wyznałam, że zawsze chciałam cię przeprosić, ale nigdy nie było mi to dane, bo wyjechałeś w siną dal. Trochę też podgrywałam. Udawałam, że moje życie to pasmo sukcesów. Świetny mąż, cudowna praca, duże mieszkanie i własny, niemal nowy samochód. Ty jednak się nie zmieniłeś. Nie zamierzałeś niczego udawać. Po moich radosnych trelach stwierdziłeś, że nasze rozstanie było najtrudniejszym momentem w twoim życiu. Że miałeś duże kłopoty, żeby odzyskać radość i zadowolenie. Że w każdej kolejnej dziewczynie szukałeś mnie i w żadnej mnie nie znajdowałeś. Dopiero wyjazd do Hiszpanii pozwolił ci zapomnieć. Masz żonę i dzieci. Bywa różnie, ale jesteś dość szczęśliwy. Pogodziłeś się z losem choć od kiedy spotkałeś mnie w tramwaju nie umiałeś przestać myśleć, o tym co spieprzyliśmy. Może gdybyś walczył? Może gdybyś nie pozwolił mi odejść? Może gdybyś się uparł. Sfrajerzyłeś i tyle. Tak to podsumowałeś.

POSTAWIŁEŚ NA SZCZEROŚĆ

Po tej twojej litanii win poczułam się jak idiotka. Kretynka. Oszustka. Postanowiłam pierwszy raz w życiu powiedzieć to, co leżało mi na sercu. Powiedzieć i zamknąć ten etap. Otworzyłam się przed tobą całkowicie. Wyznałam ci, że nadal nie ma dnia żebym o tobie nie myślała, że byłeś pierwszy, najważniejszy i niezapomniany. Że każdy kolejny był tylko twoim cieniem. Że żałuję, mam do siebie pretensje o to, iż nie umiałam się do tego przyznać, kiedy był czas. Że nie starczyło mi odwagi. I że to nie ty sfrajerzyłeś, to ja dałam ciała. Byłam zbyt dumna, żeby przyznać się do błędu. Zbyt głupia żeby docenić kogoś takiego jak ty!

TRWAJ CHWILO…

Rozmawialiśmy do północy na zmianę śmiejąc się i płacząc. Wycierałeś swoją dłonią łzy które spływały mi po policzku, głaskałeś po głowie, a ja ściskałam twoją rękę jakbym chciała nasycić się tobą na zapas. Byliśmy dorośli. Mieliśmy zobowiązania, ułożone życia. Ty dodatkowo, od zawsze, miałeś zasady. Żelazne zasady. Białe było białe, a czarne nigdy nie bywało szare! To również się w tobie nie zmieniło. Ten błysk w oku, uśmiech, spojrzenie. Tak bardzo chciałam cofnąć czas. Tak piekielnie żałowałam każdego dnia bez ciebie. A ty? Tak potwornie tęskniłeś za naszą bliskością i moim dotykiem, powiedziałeś to spuszczając głowę. Jak wtedy, kiedy rozstawaliśmy się na zawsze.

CHCIAŁAM BYĆ Z TOBĄ DO KOŃCA ŚWIATA

Chciałeś odwieźć mnie do domu, albo odprowadzić spacerem przez nocną Warszawę, ale podziękowałam. To by było za dużo. Nie wiem czy umiałabym wypuścić twoją rękę gdybyśmy byli razem kilka chwil dłużej. Zamówiliśmy taksówki i każde pojechało w swoją stronę. Jeszcze przed rozstaniem zaproponowałeś żebyśmy przed Twoim odlotem spotkali się, ale uznałam, że to bezcelowe. Zbyt bolesne. Przytuliłeś mnie jeszcze mocno i głęboko zajrzałeś w oczy. Wtuliłam się w ciebie na ten ułamek sekundy chłonąc twój cudowny zapach. Czując bicie twojego serca. Oboje mieliśmy poczucie przegranej, klęski. Oboje jednak czuliśmy, że ten rozdział trzeba zamknąć. Raz na zawsze. Po to żeby się nie ranić, nie skrzywdzić naszych bliskich. Na swój sposób rozliczyliśmy się z przeszłością.

THE END

Dojechałam do domu rozbita. Przed wejściem do mieszkania, mimo późnej godziny, zadzwoniłam jeszcze do Alicji. Zdałam jej relację – szlochając. To spotkanie rozdarło mi serce, roztłukło mi je na tysiące kawałeczków. Zdałam sobie sprawę, że nigdy już nie będziemy razem. W międzyczasie przysłałeś mi smsa. Napisałeś, że niezależnie od wszystkiego jestem twoją miłością życia i będziesz mnie kochał zawsze.  Rozpłakałam się na dobre. Nie odpisałam. Chciałam żeby tak zakończyła się ta miłość. Pięknie, romantycznie, rzewnie. Mówię koniec i stawiam kropkę. Wracam tam, gdzie moje miejsce. I próbuję zapomnieć. Inaczej nie da się żyć…

KONIEC

A może lubisz opowiadanie w odcinkach? Zapraszam tu:

Kiedy na Twojej drodze staje miłość! (cz. 1)

JESTEM KOBIETĄ – mam swoje sekrety!

List do mężczyzny, który był moją pierwszą miłością cz.1!

A MOŻE INTERESUJĄ CIĘ INNE OPOWIADANIA? Zapraszam tu!

 

Photo by lucas mendes on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.