No i znowu ta Zdziśka! Że też muszę na nią stale wpadać! Czym sobie zasłużyłam?
Tym razem odcinek pt. Zdziśka i czworonogi…
Mój pies niedawno skończył trzy lata. Mieszka więc ze mną od dłuższego czasu. Zdziśka, przypuszczałam, zdążyła się już pogodzić z tym, że czasem w windzie lata jakiś kłaczek miłości. Kiedyś nawet mnie radośnie poinformowała, że odkąd „ten baranek” (jak określiła moją goldeniastą przyjaciółkę) się pojawił – jazda windą przestała być przyjemnością (jakby kiedyś była?!). Otóż, wystarczy, że wejdzie do środka i od razu przykleja się do niej chociaż jeden biały włos. A wiesz, ona nosi TYLKO czarne ubrania, TYLKO! Wiesz, czerń, to klasyka…
Teraz znowu znalazła powód do utyskiwań. Spotkałyśmy się w, nomen omen, w windzie. Ja, Beza i Zdziśka (kolejność nieprzypadkowa). Ja zadowolona, w ubraniu sportowym wybierałam się na długi spacer do Saskiego z wyluzowaną i szczęśliwą (jak zwykle) Bezą. I Ona. Zdzisława. Wyjątkowo nabzdyczała (chyba skłóciła się ze swoim mężem), podminowana i wyperfumowana tak, że z trudem opanowałam odruch kichania.
-Czy dobrze się z tym czujesz, zapytała nie kryjąc irytacji? Dobrze, odparłam choć nie miałam pojęcia o co jej znowu chodzi. Ale czemu mam ściemniać skoro czuję się dobrze? -Czy Ty sobie uświadamiasz jak strasznie męczysz psa trzymając go w zwykłym mieszkaniu? Pies potrzebuje ogrodu! Luzu, wybiegu…
Zmroziło mnie. To teraz już nie kłaczki? Odrzekłam, że polemizowałabym. W moim przekonaniu wystarczą sute spacery, zabawy z innymi psami, sporo zainteresowania i miłość. Zdziśka, nie była zadowolona, więc dalej ciągnęła. -Ten pies godzinami jest sam, biedny!
Nie zamierzałam wdawać się w dalsze dyskusje bo byłyby bezcelowe. Odparłam tylko, że podobnie jak jej czarny kot. Też może wolałby polować na myszy, biegać po ogrodzie i wspinać się po drzewach. Co usłyszałam? Ha, otóż, Zdzisława rozindyczyła się na dobre. W okamgnieniu z kata przeistoczyła się w ofiarę. Fuknęła, że jestem małostkowa, nieżyczliwa i stale się do niej przyczepiam. I, że jak mi przeszkadza jej kot to trudno! Wybiegła z windy, strząchając z płaszcza wyimaginowany biały włos i mrucząc pod nosem coś o wścibstwie, nieżyczliwości i awersji do zwierząt domowych.
STOPKLATKA
Moje dalsze perypetie ze Zdzisławą znajdziesz tu:
Zapraszam na pozostałe Zdziśkowe perypetie:
Chcesz poznać Zdziśkę? Zapraszam na pierwsze spotkanie ze Zdziśką!
Zdziśka i wielkie rozczarowanie
Zdziśka ponad podziałami – czyli gołąbek pokoju
Ratuj się kto może, czyli Zdziśka w miejskiej dżungli za kierownicą
Zdziśka i mój Specjalny, Świąteczny Prezent dla niej
Zdziśka Ty chyba oszalałaś! O matko!
Zdziśka, bez maski, na zebraniu Wspólnoty