Cholerne ciągi komunikacyjne! Poprzednio winda, a teraz schody. Kiedy zbiegałam biorąc po dwa stopnie na raz, żeby było szybciej, znowu na nią wpadłam (o mały włos dosłownie). Snuła się pod górę chlipiąc cicho, ostentacyjnie wycierając nos i mówiąc coś do siebie.

Musiałam ją wyrwać z transu, bo przystanęła, wytarła ręką mokre oczy całkowicie rozmazując tusz i zamilkła. Przyglądała mi się chwilę, by ponownie wybuchnąć płaczem.

Zamurowało mnie (jasny gwint, powinnam była ją teraz przytulić?).  Takie zachowanie nie było totalnie w jej stylu. Nieskazitelna i hiper poważnie rozsądna i opanowana Zdzisława łkająca, rozmazana do tego i całkiem bezbronna na schodach? Rety, cos się musiało stać! Aż mi się jej żal zrobiło. No w końcu Zdziśka, też człowiek, pomyślałam i… to był mój błąd (nie pierwszy i niestety nie ostatni zresztą ).

-Co się stało, zapytałam dobrotliwie. Cisza. Chlipnęła głośniej, wciągnęła powietrze i zamilkła. Po paru chwilach niezręcznego milczenia złapała mnie za obie ręce i zaczęła krzyczeć. -Czy to moja wina, że zawsze kiedy chcę komuś pomóc wychodzi na opak? Ciągnęła dalej – Nikt nie docenia szczerości, każdy chciałby słuchać tylko miłych rzeczy, a przecież w życiu liczy się prawda! Pauza. Poczułam, że teraz ja muszę wygłosić swoja kwestię. – Zdziśko, ale co się stało (no przecież nie powiem jej, że jest świetną babką, bo nie wybaczyłabym sobie tego przez następną dekadę!).)

Popatrzyła na mnie z ukosa i odparła. -Ty też nie doceniasz mojej szczerości. Myślisz, że nie widzę jak na mnie patrzysz, jak krzywo się uśmiechasz kiedy się mijamy. Nie lubisz mojego kota (jasna cholera!), uważasz, że jestem egzaltowana, bo mnie nie rozumiesz. Zazdrościsz mi stanowiska, auta terenowego, majętnego męża, większego mieszkania, klasy, ciuchów i szyku. Wiem, to. Widzę. Jesteś dokładnie jak tamta. Bezguście w spoconym, dresiku. Zamiast się doskonalić biegasz niemal codziennie i stale snujesz się po okolicy z tym swoim psem. Twoje dzieci wrzeszczą grając w kosza, a mąż mnie unika, bo mu za Ciebie najwyraźniej wstyd!

Stałam z rozdziawioną gębą. Kiedy się otrząsnęłam udało mi się tylko wysyczeć, że potwornie przestrzeliła i, że ostatnią rzeczą jakiej mogłabym jej zazdrościć jest KLASA. Zanim jednak zaczęłam dalej schodzić Zdziśka ponownie wpadła w szloch wykrzykując i wykonując teatralne gesty. – O, widzisz. Ludzie nie znoszą prawdy! Beznadzieja! Szlochając jeszcze donośniej zaczęła wdrapywać się na swoje piąte piętro. – A nie mówiłam, nie mówiłam? wrzasnęła jeszcze na odchodne. -Po co ja marnowałam czas na rozmowę z tobą!

Z wrażenia niemal spadłam ze schodów. Krucze, a przecież mogłam w ogóle się nie zatrzymywać… Cóż, jednego mi brak na bank -instynktu samozachowawczego!

 

Okrutna zemsta Zdzisławy!

Zapraszam na pozostałe Zdziśkowe perypetie:

Chcesz poznać Zdziśkę? Zapraszam na pierwsze spotkanie ze Zdziśką!

Zdziśka prawdę Ci powie!

Zdziśka kontra pies

Okrutna zemsta Zdzisławy!

Zdziśka i jej pociski!

Zdziśka – dobra rada!

Zdziśka ponad podziałami – czyli gołąbek pokoju

Ratuj się kto może, czyli Zdziśka w miejskiej dżungli za kierownicą

Podwójne życie Zdzisławy

Zdziśka i mój Specjalny, Świąteczny Prezent dla niej

Zdziśka Ty chyba oszalałaś! O matko!

Koronawirus to masowa błazenada?!

Zdziśka zdobywa kolejne szczyty… w konspiracji

Photo by  Max Busse on Unsplash

Spodobał Ci się tekst? Zostaw komentarz.